„Nie wiem, kiedy znów się zobaczymy” – o życiu w Afganistanie i ucieczce z niego

IsaaK Alexandre KaRslian/Unsplash


Aina* to 21-letnia dziewczyna z wielkim bagażem doświadczeń. Zgodziła się opowiedzieć nam historię swojego życia: od wychowania w patriarchalnej kulturze i edukacji w Afganistanie aż do wyjazdu na studia za granicą. A także o traumatycznym rozdzieleniu rodziny podczas ewakuacji z kraju

Wczesne dzieciństwo Afganki

Dla Ainy jej rodzina od zawsze była niepełna: w zaaranżowanym małżeństwie jej rodziców brakowało miłości. Jej mama edukację zakończyła na siódmej klasie, tata studiował w Pakistanie. W tym czasie Aina mieszkała wraz z mamą w domu dziadków od strony taty w małym mieście na południu Afganistanu. Kiedy Aina miała 7 lat wraz z mamą i trojgiem rodzeństwa przeniosła się do Pakistanu. Mama dbała o ciągły kontakt dzieci z językiem angielskim, który wraz z rodzeństwem opanowała perfekcyjnie. Mimo przeprowadzki relacja między rodzicami się nie poprawiała. Po kilku latach tata na dobre zostawił rodzinę i ożenił się ponownie, co zmusiło mamę i dzieci do powrotu do Afganistanu. Aina i najstarsza siostra były już na tyle duże, że musiały znaleźć się pod opieką rodziny ojca, dlatego zamieszkały z dziadkami. Tymczasem mama Ainy wraz z dwójką młodszego rodzeństwa przeniosła się do swojego brata Faazela* w Kabulu.

Lata szkolne w cieniu afgańskiego patriarchatu 

W afgańskiej kulturze pieczę nad starszymi dziećmi w przypadku rozwodu przydziela się ojcu lub rodzinie ojca. Dla Ainy przeprowadzka do dziadków oznaczała niestety także zakończenie edukacji. Być może nigdy więcej nie podjęłaby dalszej nauki, gdyby nie wsparcie wujka Faazela, brata mamy. Zaangażowanie wujostwa od strony matki w wychowanie siostrzenic jest bardzo nietypowe dla afgańskiej kultury, ale w tym przypadku okazało się nieoczekiwanym błogosławieństwem. Wujek długo przekonywał dziadków, że dzieci powinny kontynuować edukację i szczęśliwie udało mu się osiągnąć cel.

Widok na miejscowość, w której Aina mieszkała z dziadkami, źródło: Wiki Commons / Laura Goodgame, U.S. Air Force

Aina rozpoczęła edukację w Afganistanie od drugiej klasy szkoły podstawowej, a jej inteligencja i świetne wyniki sprawiły, że ukończyła kilka lat podstawówki w jednym roku. Niestety po pewnym czasie utraciła swoje największe wsparcie: wujek Faazel wyjechał do Irlandii. Dzieci zostały zmuszone do opuszczenia szkoły, ale zdeterminowane do nauki brały udział w lekcjach online.

W tamtym czasie w ich miejscowości zrobiło się niebezpiecznie. Pewnego dnia dom jej dziadków został okradziony. Złodzieje zabrali całą elektronikę i cenne przedmioty. Niestety to wydarzenie stało się zarzewiem plotek. Sąsiedzi i rodzina czuli ujmę na honorze i martwili się pogłoskami o domniemanym wykorzystaniu dziewczynek przez złodziei. Najstarszy brat ojca, zamiast zatroszczyć się o bratanice i okazać im wsparcie, sugerował rozwiązanie „problemu” zamążpójściem. Mama, przejęta i pełna obaw, nie mogła nic zrobić. Dziewczynki dzwoniły do ojca, błagając o interwencję, nie otrzymały jednak od niego żadnej pomocy. Aina czuła na sobie ciężar odpowiedzialności. To ona najczęściej kłóciła się z rodziną, a najprostszym sposobem pozbycia się „trudnego” członka rodziny było właśnie małżeństwo.

W tej trudnej chwili siostry znów znalazły wsparcie u wujka Faazela, który po powrocie z Irlandii przekonał rodzinę ojca, by siostry zamieszkały u niego. Ojciec dziewczynek zadeklarował nawet wsparcie finansowe. Wujek, zdewastowany dotychczasowym traktowaniem Ainy i jej siostry, chciał odmówić przyjęcia pieniędzy, jednak kultura wzięła górę. Jeżeli ojciec dziewczynek nie wysłałby funduszy, jego rodzina mogłaby uznać, że ojciec nie wspiera córek i zadecydować o ich zamążpójściu. 

Przeczytaj więcej o sytuacji kobiet w Afganistanie – rozmowa z Ludwiką Włodek na Salam Lab>>

Goszcząc dziewczynki, wuj zachęcił je do rekrutacji na Uniwersytet Amerykański w Afganistanie, choć nauka na nim była postrzegana przez talibów za zdradę kraju. Ze względu na uzdolnienie w przedmiotach ścisłych i mimo braków w umiejętnościach pracy z komputerem dostały się na program przygotowujący do studiów oraz otrzymały stypendia. Przed rozpoczęciem zajęć pracowały, ponieważ w domu wujka się nie przelewało. Musiał zapewnić byt własnej rodzinie, dlatego nie mógł pozwolić sobie na wiele, wspierając jednocześnie siostrę i czwórkę jej dzieci.  Nie był w stanie na przykład opłacić dostępu do internetu. Otrzymane stypendia i wynagrodzenia dziewczyny dzieliły nie tylko między siebie, ale również wspierały finansowo edukację kuzynów.

Nieszczęśliwym zrządzeniem losu musiały przerwać naukę — program stypendialny opóźnił się z opłaceniem czesnego i zostały skreślone z listy studentów. Jednak i na ten problem wuj znalazł rozwiązanie. Zasugerował dziewczynom aplikowanie na uniwersytety za granicą. Z pomocą Fundacji Yaldy Hakim siostra Ainy aplikowała na Amerykański Uniwersytet Azji Centralnej w Kirgistanie, a Aina na Uniwersytet Georgetown w Katarze. Obie dostały się i otrzymały stypendia. Przed siostrami jednak zaczynały piętrzyć się kolejne niebezpieczeństwa.

Yalda Hakim to dziennikarka BBC, założycielka fundacji i jedna z najbardziej znanych na świecie Afganek. Urodzona w Kabulu, uciekła z rodzicami do Australii, gdzie zdobyła edukację i szybko stała się spełniona dziennikarka. Założyła fundację pod swoim imieniem, aby wspierać edukację Afgańskich dziewczynek.

Niestabilna sytuacja w Afganistanie i wyjazd za granicę

W tajemnicy przed rodziną ojca siostra Ainy wyjechała na studia, podczas gdy sama Aina miała rozpocząć zajęcia w Katarze pół roku później. Jej wyjazd był jednak zagrożony. Latem 2021 rodzina spotkała się na weselu, na którym nieobecność siostry wywołała wielkie zaskoczenie. Dziadek, podejrzewając prawdopodobnie plany Ainy, chciał zatrzymać dziewczynę u siebie i tym mocniej naciskał na jej jak najszybszy ślub. Jeden ze stryjów pojechał nawet za nią do Kabulu, by ją do tego namówić. Wujek Faazel radził, by jak najszybciej wyjechała do Kataru — ryzyko było coraz większe. I nie tylko z powodu rodziny ojca. Talibowie przejmowali coraz więcej terenów i w kraju zrobiło się bardzo niebezpiecznie.

Aina przez całe życie słyszała o walkach, przede wszystkim między siłami zbrojnymi Amerykanów a talibami. Jednak wszystkie strony konfliktów wywoływały poczucie zagrożenia. Pamięta wyraźnie jak KPF, czyli paramilitarna grupa Afgańczyków, walczyła z talibami w pobliskiej wiosce, i to właśnie KPF, zarządzane przez CIA, zabiły przy tym wiele kobiet i dzieci. Na terenie Afganistanu działał też Daesh (tzw. Państwo Islamskie). Jak mówi Aina, choć Daesh  i talibowie twierdzą, że różnią się od siebie, ich działania są równie przerażające. By ochronić trzynastoletnie i starsze dziewczynki przed wymuszonymi ślubami z bojownikami, rodziny musiały uciekać się do podstępów. Rodzeństwa przedstawiały się jako małżeństwa, a całe społeczności współpracowały, by bezpiecznie wyjść z opresji.

Czy talib to muzułmanin? Czytaj na Salam Lab>>

Tłumacze pracujący dla służb międzynarodowych od dawna żyli w ciągłym niebezpieczeństwie. Wielu z nich dostawało groźby śmierci, które po kilku dniach stawały się rzeczywistością. W Kabulu codziennością stały się wybuchy rakietowe. Choć każdy spodziewał się uderzeń, zawsze wywoływały strach. Aina wspomina, że bardziej niż własnej śmierci bała się tego, że zginie kolejny znajomy, przyjaciel, bliski. Ataki nasiliły się w 2021 po negocjacjach Amerykanów z talibami.

Amerykański żołnierz z Afgańskim tłumaczem, źródło: Wiki Commons/ Staff Sgt. Adam Mancini, U.S. Army

Mimo że przez większość życia Ainie brakowało poczucia bezpieczeństwa, lato tego roku było dla niej jednym z najtrudniejszych. Rodzina taty wciąż nalegała na ślub, a zagrożenie ze strony talibów stawało się coraz realniejsze. Z jednej strony celem dla talibów mógł stać się Abas*, młodszy brat Ainy, który od zawsze miał wielką pasję do nauczania. Będąc w Kabulu, organizował zajęcia dla dzieci z sąsiedztwa i czasem wspierali go w tym Amerykanie. To oznaczało, że kolejny członek rodziny stawał się zdrajcą w oczach talibów. Z drugiej strony olbrzymie zagrożenie niosła ze sobą praca wujka Faazela w Służbach Bezpieczeństwa. Aina słyszała  już o pierwszych morderstwach osób ze służb bezpieczeństwa, a także członków rodziny mamy. Faazel przestał odwiedzać swoją rodzinę za miastem, ponieważ zwykła kontrola drogowa talibów mogła skończyć się śmiercią. Żyjąc w poczuciu ciągłego zagrożenia, nigdy nie zdradził swojej dalszej rodzinie, gdzie dokładnie mieszka. Aina prawie nie wychodziła już wtedy z domu. Gdy pewnego dnia zdecydowała się pójść do sklepu, zobaczyła ślady krwi na ulicy. Sklepikarze poradzili jej wracać do domu — tego dnia ktoś już został zamordowany.

Do ostatniej chwili Aina nie była pewna, czy uda jej się wyjechać z kraju. Gdy otrzymała wizę i bilet do Kataru, talibowie przejęli już 11 z 34 regionów. Na lotnisku pytano ją, dlaczego podróżuje sama i bała się, że zostanie zatrzymana. Odetchnęła dopiero tuż przed wejściem na pokład samolotu, gdy spotkała inną Afgankę w drodze na studia. Dwa tygodnie później talibowie przejęli kraj.

Ewakuacja rodziny z Afganistanu

Aina, będąc w bezpiecznym miejscu tysiące kilometrów od domu, nadal nie czuła spokoju. W Afganistanie zostawiła mamę, rodzeństwo i ukochanego wujka. Aplikowali do każdej potencjalnej organizacji, która mogła umożliwiać im ucieczkę, aż w końcu Abas został zauważony przez amerykański program dla edukatorów RISE. Podczas gdy chłopak przechodził przez kolejne etapy rekrutacji programu, organizacji udało się pomóc zarówno jemu, jak i matce oraz najmłodszej siostrze w ewakuacji. Po przejęciu kraju przez talibów tysiące ludzi próbowało zrobić to samo, co zdążyła zrobić Aina — wyjechać. Wyjazd Abasa i pozostałych członków rodziny został dokładnie zorganizowany — wyjechali z konkretnego hotelu o ustalonej porze. Mimo to spędzili 3 noce na ulicy pod lotniskiem, zanim udało im się wsiąść do samolotu. 

Podczas tranzytu uchodźców (w tym rodziny Ainy) w Katarze zdarzyło się coś niesamowitego: Ainę zaproszono do pomocy jako tłumaczkę, dzięki czemu miała szansę spotkać najbliższych, wiedząc, że mogą się już nigdy nie zobaczyć. Rodzina Ainy trafiła dalej do Albanii, gdzie w obozie dla uchodźców czeka na wyniki rekrutacji brata do programu RISE i najprawdopodobniej dalszą ewakuację do Stanów Zjednoczonych.

Afgańczyków przywitał prezydent Albanii. Po testach na COVID-19 i krótkim pobycie w hotelu otrzymali pokój w obozie. Mieszkają w dobrych warunkach, mają dostęp do jedzenia, niedaleko znajduje się park i plaża. W Albanii brat Ainy dostał szansę uczenia uchodźczych dzieci: doceniono jego zdolności i aktywizm.

Wspieraj dziennikarstwo pokoju, wspieraj Salam Lab>>

Jednak zarówno Aina, jak i członkowie jej rodziny w Albanii nie mogą pogodzić się z tym, że Faazel, ukochany wujek i brat, pozostał w Afganistanie. Musiał zostawić rodzinę, żeby żyć w ukryciu. Talibowie oskarżają go o kradzież pieniędzy rządowych, a sąsiedzi dali znać, że w okolicy wypytują o niego, pokazując jego zdjęcie. Niebezpieczeństwo jest olbrzymie — koledzy wujka, którzy zostali złapani, już nie żyją. Mama Ainy załamała się psychicznie.

Aina zarzuca sobie, że jej zachowanie przypomina to, co zrobili Amerykanie, zostawiając Afganistan bez wsparcia. Ale czy można to w ogóle porównać?

*imiona zmienione

Główne zdjęcie: IsaaK Alexandre KaRslian/Unsplash

Zuzanna Tamas – dyrektorka ds. finansowych Salam Lab, wcześniej koordynatorka działu edukacyjnego. Autorka tekstów. Po wielu latach mieszkania w Katarze i doświadczeniach pracy z ludźmi z całego świata, zaangażowała się w działania antydyskryminacyjne i wielokulturowe.


Najnowsze publikacje