Dokładnie rok temu 15 sierpnia talibowie przejęli władzę w Afganistanie. Rok później Afganki wychodzą na ulice Kabulu i walczą o swoje prawa. Między innymi o tym przeczytasz w dzisiejszej prasówce!
Chcesz być na bieżąco z publikacjami Salam Lab? Chciałbyś/chciałabyś co poniedziałek otrzymywać na swój adres e-mail pokojową prasówkę Salam Lab? To nasz autorski przegląd prasy składający się ze starannie wyselekcjonowanych newsów z całego świata? Chcesz wiedzieć o tym, co dzieje się w Laboratorium Pokoju oraz dostawać informacje o ciekawych akcjach i wydarzeniach? Zapisz się już teraz i czytaj newsletter na swoim mailu!
Nieustannie pracujemy nad tym, aby treści przygotowywane dla naszych odbiorczyń i odbiorców były jeszcze lepsze. Chcemy, aby dostęp do ciekawych newsów z całego świata miało jeszcze więcej osób. Aby jeszcze więcej osób mogło czytać historie obalające krzywdzące stereotypy i oddające głos dyskryminowanym. Dlatego już dziś zapisz się do newslettera Salam Lab!
#SalamLabNews
Talibowie robili wszystko aby rozproszyć protestujące
W sobotę 13 sierpnia afgańskie kobiety wyszły na ulice Kabulu, domagając się prawa do pracy i udziału w życiu publicznym czy politycznym. Około 40 Afganek wyruszyło w kierunku budynku Ministerstwa Edukacji w stolicy Afganistanu, skandując „chleb, praca i wolność”. Wiele z nich na znak protestu nie zasłoniło twarzy. „Niestety przyszli talibowie i zaczęli strzelać w powietrze” – powiedziała Zholia Parsi, jedna z organizatorek marszu.
Talibowie robili wszystko, by rozproszyć Afganki domagające się swoich praw. Według agencji informacyjnej AFP, niektóre protestujące próbowały schronić się w sklepach. Talibowie ścigali je i bili kolbami karabinów. Skonfiskowali też wiele telefonów komórkowych. Kilku dziennikarzy relacjonujących marsz także zostało pobitych – w tym Jagoda Grondecka, polska dziennikarka pracująca na co dzień w Kabulu i współpracowniczka Salam Lab. Wszystko to dwa dni przed rocznicą powrotu talibów do władzy.
„Nie jest możliwe, aby talibowie uciszyli nasze głosy. Będziemy protestować z naszych domów” – podsumowuje jedna z uczestniczek marszu, Munisa Mubariz. Dziś 15 sierpnia mija rok odkąd talibowie przejęli władzę w Afganistanie. „15 sierpnia to nasz czarny dzień” – głosił jeden z transparentów podczas sobotniego marszu.
Gdy talibowie przejmowali władzę, on pracował jako dziennikarz w Kabulu.
Poznaj historię Nasratullaha,
Afgańczyka, który próbuje ułożyć swoje życie od nowa w Polsce.
Złamane obietice
Pomimo pierwotnych obietnic, że scenariusz z lat 1996-2001 nie powtórzy się, talibowie ponownie znacznie ograniczyli prawa afgańskich kobiet. Dziesiątkom tysięcy dziewcząt i kobiet zabroniono powrotu do szkół i odebrano dostęp do edukacji. Wiele Afganek nie może wrócić do pracy. Choć przed przejęciem władzy przez talibów kobiety stanowiły zaledwie 22% afgańskiej siły roboczej, sytuacja zmieniała się na lepsze. Dziś około 83% kobiet w ciągu najbliższych miesięcy nie będzie miało za co żyć. Jest to o tyle trudne, że często są one jedynymi żywicielkami swoich rodzin.
Afganki nie mogą też wyruszyć w dalsze podróże bez męskiego opiekuna. Do parków mają wstęp jedynie w wyznaczone dni. W maju Ministerstwo Promocji Cnoty i Zapobiegania Występkom poinformowało, że kobiety w całym Afganistanie mają nakaz zakrywania całego ciała, w tym twarzy, w miejscach publicznych.
Polityka, którą prowadzą talibowie to „wzorzec całkowitej segregacji płciowej i ma na celu sprawienie, że kobiety staną się niewidzialne w społeczeństwie” – powiedział w maju Richard Bennett, specjalny sprawozdawca ONZ ds. praw człowieka w Afganistanie. Ponadto to wszystko dzieje się w kraju, który jest pogrążony w kryzysie gospodarczym i humanitarnym.
Źródło: al-Jazeera, France24