Co wiemy o prawie muzułmańskim? Rozmowa z Ewą Górską, badaczką

fot. Piotr Urbańczyk.


„Prowadziłam w Egipcie, Libanie i Palestynie badania, pracowałam w różnych miejscach, mieszkałam w sumie kilka lat na tzw. bliskim Wschodzie. Nie wszyscy są tam religijnymi muzułmanami, tak jak w Polsce nie wszyscy są praktykującymi katolikami. Ale wielu moich rozmówców, Polaków, nie chce słuchać o realiach miejsc, gdzie dominuje islam”. Rozmowa z Ewą Górską, doktorką prawa, która zajmuje się bioetycznymi problemami prawa muzułmańskiego, twórczynią podcastu Reorient.pl.

Wszystko zaczęło się od sztuki. Uczyłam się w liceum plastycznym i w którejś klasie pojechaliśmy na wymianę kulturalną z uczniami i uczennicami z Jerozolimy w Izraelu. Oni zajmowali się muzyką i tańcem, my – sztukami wizualnymi. To był mój pierwszy kontakt z tamtejszą kulturą; już wtedy poczułam, że zaczyna mnie fascynować. Interesowałam się wtedy ceramiką i po wyjeździe zaczęłam robić bardzo dużo kopii ceramiki muzułmańskiej. Jednak na naczyniach, które starałam się odtworzyć, było dużo kaligrafii arabskiej. Nie rozumiałam jej. A chciałam zrozumieć. Dlatego poszłam na studia bliskowschodnie na UJ. Ale interesowały mnie też kwestie równości i sprawiedliwości, i rok później zdecydowałam się pójść także na prawo.

Szczególny związek z Azją Południowo-Zachodnią poczułam dopiero podczas drugiego semestru studiów, kiedy pojechaliśmy do Syrii na wyjazd naukowy. To było rok przed wybuchem syryjskiej wojny domowej. Będąc tam, zrozumiałam, że to jest moje miejsce, że chcę poznać i zrozumieć tę kulturę. Niestety, takiej Syrii, jaką tam zobaczyłam, już nie ma.

Wojny na fatwy

Gdy byłam na studiach bliskowschodnich, w Polsce rozgorzała dyskusja medialna na temat zapłodnienia in vitro. Była to wtedy bardzo kontrowersyjna kwestia, rozważana m.in. z punktu widzenia praw kobiet i aspektów religijnych. Zaczęłam się zastanawiać, jak takie dyskusje wyglądają w Islamie? Czy prawo muzułmańskie w ogóle rozważa te kwestie? 

Byłam już wtedy także studentką prawa, na zajęciach spotykałam się czasem z dyskryminującymi i negatywnymi komentarzami na temat islamu i prawa muzułmańskiego, które padały z ust wykładowców i wykładowczyń akademickich. Wtedy zapalała mi się w głowie czerwona lampka, irytowało mnie to. W końcu powiedziałam sobie: sprawdzam. Trochę z przekory postanowiłam zbadać, czy faktycznie kraje z dominującą większością muzułmańską są takie „zacofane” i jak to jest z tymi problemami etycznymi. 

Dr Ewa Górska

Dostałam „Diamentowy Grant” na badania i tak zaczęła się moja przygoda z bioetyką w prawie muzułmańskim. Sprawdzałam, jak uczeni muzułmańscy odpowiadają na problemy, które u nas budziły tyle emocji i konfliktów. Czy prawo muzułmańskie jest istotnie takie konserwatywne, jak się powszechnie uważa? Z moich badań wynika, że jest wręcz przeciwnie: fatwy, czyli niewiążące opinie prawne, świetnie dopasowują się do wymogów współczesnego świata. Są elastyczne i różnorodne: istnieje wiele odłamów i szkół prawnych, które interpretują różne kwestie odmiennie. Ocena moralna danego przypadku zależy też od kultury, która nie jest przecież taka sama we wszystkich krajach świata muzułmańskiego. Zależy także od samego uczonego, który taką fatwę wydaje. Wiesz, że zdarzały się nawet wojny na fatwy, kiedy uczeni nie mogli dojść do porozumienia w danej kwestii?

Za mało wiemy, za dużo mówimy

Niestety, w Polsce mało o tym wiemy. Kiedy kilka lat później zaczęliśmy rozmawiać tutaj o prawie do aborcji, pojawiło się wtedy wiele głosów oburzenia, że przez nowe zapisy, zakazujące przeprowadzania aborcji ze względów embriopatologicznych, prawa reprodukcyjne osób zachodzących w ciążę będą bardziej zagrożone niż w Arabii Saudyjskiej albo Iranie. Porównań do krajów Azji Południowo-Zachodniej było wtedy szczególnie dużo w dyskursie publicznym. Większość z nich była tak naprawdę negatywna: wyrażano w nich zaskoczenie, że „u nas” może być gorzej, niż „tam”. Dla mnie widoczne było, jak bardzo brakuje nam informacji.

Dlatego oprócz rozwijania kariery naukowej, działam popularyzatorsko i prowadzę podcast „Reorient.pl”. Na początku byłam szczerze przerażona, bo myślałam, że nagrywanie audycji i prowadzenie social mediów wokół tematu islamu doprowadzi do ściągnięcia na mnie hejterów. Faktycznie, miałam jednego trolla, który śledził mój podcast, i musiałam go usunąć. Ale oprócz niego nie spotykam się z żadnymi nienawistnymi komentarzami.

Trudne rozmowy o prawie muzułmańskim

Zdarzały mi się jednak dyskusje ze znajomymi spoza mojej bańki, którzy bardzo chcieli się dowiedzieć, jak to jest z tym islamem „tak naprawdę”. Byli tacy, którzy pytali się mnie: „Ewa, zajmujesz się islamem, mieszkałaś w Palestynie będąc kobietą, to powiedz, jacy są ci muzułmanie tak na serio?”.

Kiedy mówiłam im, jacy oni są „tak na serio”, nie chcieli mnie słuchać. Opowiadałam, że gdy mieszkałam w Palestynie, w nocy na ulicy czułam się często dużo bezpieczniej niż w Polsce. Że przyjaźniłam się z mężczyznami, że nie wszyscy byli muzułmanami, że część z nich to chrześcijanie. Że są muzułmanie, którzy w ogóle nie praktykują, tak jak katolicy czasem nie chodzą do kościoła. Opowiadałam o tym, że pracowałam w barze i polewałam alkohol wyznawcom i wyznawczyniom wielu religii. Mówiłam o moich badaniach dotyczących islamu i o prawie muzułmańskim, że to religia dużo bardziej liberalna, niż nam się wydaje. Na przykład, kwestie aborcji nie są tak konserwatywnie interpretowane, jak w Polsce. A zapłodnienie in vitro jest traktowane jako sposób na posiadanie potomstwa w wypadku bezpłodności, który pozwolił nam wynaleźć Bóg.

Fotografował uchodźców i uchodźczynie na polsko-białoruskim pograniczu. Poznajcie Karola Grygoruka, działacza na rzecz praw człowieka >>>

Ale wiele moich rozmówców i rozmówczyń nie chciało słuchać o moich doświadczeniach czy wynikach badań. Niektórzy próbowali mi wmówić, że żyłam w bańce, albo że po prostu kłamię. Jeszcze inni twierdzili, że naukowcy i naukowczynie zawsze podają argumenty na poparcie swoich tez, więc skoro staram się dowieść, że o islamie myślimy w Europie stereotypowo, to oczywiście, że będę opowiadać o moich pozytywnych doświadczeniach z tzw. Bliskiego Wschodu.

Zwykle na tym takie rozmowy się kończyły. Teraz staram się już nie wchodzić w podobne dyskusje w moim życiu prywatnym, bo widzę, że niewiele da się tu zdziałać.

Jest nas coraz więcej

Niestety, w Polsce o prawie muzułmańskim, także w kręgach naukowych, wypowiadają się czasem osoby, które nie znają arabskiego, nie znają muzułmanów i muzułmanek, albo nigdy nie były na tzw. Bliskim Wschodzie. Uczą się o islamie z książek, interpretują tę wiedzę po swojemu, patrzą przez pryzmat tego, co jest w mediach i mają zachwiany obraz tej kultury. Nawet prawnicy zajmujący się prawem muzułmańskim przejawiają uprzedzenia wobec islamu, z których nie zdają sobie nawet sprawy.

Na moje zajęcia na socjologii i prawie przychodzili jednak bardzo zainteresowani tematem studenci i studentki, którzy mają otwarte głowy. Wprawdzie islam i prawo muzułmańskie nadal są traktowane jako marginalna ciekawostka, ale jest coraz więcej osób, zwłaszcza młodych prawniczek, które na poważnie chcą badać prawne aspekty islamu. W ten sposób pomagają obalać stereotypy narosłe wokół tej religii. Im jest nas więcej, tym łatwiej będzie nam zmienić te uprzedzenia.

***

Ewa Górska jest zaangażowana w projekt Empathy jako badaczka. Rozmowę przeprowadziła Katarzyna Makarowicz.

***

Jako Salam Lab jesteśmy częścią wyjątkowego grantu i projektu edukacyjnego EMPATHY (Let’s Empower, Participate and Teach Each Other to Hype Empathy. Challenging discourse about Islam and Muslims in Poland), który zakłada kompleksowe i intersekcjonalne podejście do przeciwdziałania islamofobii w Polsce. Więcej na jego temat przeczytasz na naszej stronie internetowej.

Projekt jest dofinansowany przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są jednak wyłącznie poglądami autorki lub autorów i nie muszą odzwierciedlać tych zamieszczonych w przepisach Unii Europejskiej lub Komisji Europejskiej. Unia Europejska oraz organ udzielający wsparcia nie mogą ponosić za nie odpowiedzialności. 

#



Najnowsze publikacje