Granica, przemoc i kolonializm

(fot. Gémes Sándor/SzomSzed / Wikimedia Commons CC BY 3.0)

Migranci przechodzą przez drut żyletkowy

Granica i kolonializm – jak się łączą? W „Wyklętym ludzie ziemi” Frantz Fanon przedstawia wizję kolonialnego świata podzielonego na dwie części, przemocy i rasizmu utrzymujących dominację nad skolonizowanymi

Czy czytając dzisiaj książkę napisaną 60 lat temu podczas wojny o niepodległość Algierii możemy nauczyć się czegoś o współczesnym reżimie granicznym dzielącym świat na uprzywilejowanych i wykluczonych? Czego Fanon może nas nauczyć o walce przeciwko temu reżimowi i solidarności z wykluczonymi?

Świat podzielony na dwie części

Frantz Fanon w Wyklętym ludzie ziemi pisze: „Świat kolonialny jest podzielony na dwie części. Linia podziału, granica, zaznaczona jest barakami i policyjnymi posterunkami. W koloniach to policjant i żołnierz są urzędnikami, ustanowionymi pośrednikami, rzecznikami kolonisty i jego opresyjnej władzy” [1]. Koloniści i rdzenni mieszkańcy poddani są dwóm różnym systemom prawnym, są podzieleni na podstawie rasy, a fundamentem tego podziału jest przemoc, siłowe podporządkowanie.

Osoba, która przekracza dzisiaj granicę Polski w sposób uznany za nielegalny, poddana jest podobnemu opresyjnemu reżimowi. Jedynym autorytetem, do którego może się zwrócić, jest strażnik graniczny w asyście policjantów i żołnierzy – wszyscy uzbrojeni po zęby, twarze zasłaniają kominiarkami. Migrant stanowi zagrożenie. Jeżeli ktoś ma przeprowadzać z nim jakieś czynności, musi mieć ze sobą karabin. Migrant musi wiedzieć, gdzie jest jego miejsce.

Musi zrozumieć, że groźba użycia przemocy jest realna, a jego życie pozbawione znaczenia. Droga do złożenia wniosku o ochronę międzynarodową i tak wiedzie przez zmilitaryzowane struktury straży granicznej i strzeżone ośrodki dla cudzoziemców. Nawet ta upokarzająca procedura jest dostępna dla nielicznych. Większość doświadcza brutalnych, przemocowych wywózek.

Rasizm jest podstawą tego opresyjnego reżimu. Nie chodzi tylko o łapanki osób o ciemniejszej karnacji. Rasizm utrzymuje podział świata wprowadzony przez przemoc, pozwala gardzić ludźmi, odmawiać im praw, traktować ich jak kukły pozbawione uczuć.

Historia granicy, historia kolonializmu

Na tym etapie porównanie kolonialnej przemocy opisanej przez Fanona i współczesnego reżimu granicznego może wydawać się czysto przypadkowe. Fanon był filozofem i psychiatrą pochodzącym z Martyniki, francuskiej kolonii. Walcząc we francuskiej armii podczas II Wojny Światowej i studiując w Paryżu doświadczył dyskryminacji i rasizmu. Wyklęty lud ziemi napisał w 1961 roku, kiedy włączył się w walkę Algierczyków o wyzwolenie się z francuskiej okupacji. Być może to, co wtedy napisał, jakoś przypomina obecną sytuację na granicy z Białorusią. Ale co z tego?

„Obcokrajowiec wymusił swoją władzę w koloniach przy pomocy strzelb i maszyn. Wbrew swojemu udanemu przeszczepowi, pomimo zawłaszczenia, kolonista pozostaje obcokrajowcem” – pisze Fanon. Według niego historia kolonialnego podboju, pierwsze zetknięcie kolonisty i rdzennych mieszkańców naznaczone potworną przemocą, ustala relację, która będzie panowała w koloniach. Relację opartą na wyzysku, rasizmie i przemocy.

Panuje przekonanie, że za kryzys na polskiej granicy odpowiada Aleksander Łukaszenka. To on oszukał migrantów, obiecał im łatwą podróż do Niemiec po to, żeby zdestabilizować UE. Ale pomimo niewątpliwie złych intencji, Łukaszenka co najwyżej wykorzystuje reguły okrutnej gry wymyślonej przez polityków UE i mającej swoje korzenie w kolonialnej historii tego kontynentu.

Twierdza Europa zabija

To nie jest pierwszy kryzys humanitarny wywołany na europejskiej granicy. W ciągu ostatnich dwóch dekad budowa Twierdzy Europa doprowadziła do śmierci kilkudziesięciu tysięcy osób [2]. Avin, Issa i pozostali, którzy zginęli na polskiej granicy dołączyli do Alana, który utonął w Morzu Śródziemnym w 2015 roku, Madiny, która wpadła pod koła pociągu podczas wywózki z Chorwacji do Serbii i tysięcy innych ofiar brutalnego reżimu. Nowe szlaki migracyjne pojawiają się i są zamykane przy użyciu brutalnej przemocy. Wywózki, budowanie murów, negocjacje z pozbawionymi skrupułów dyktatorami – to nie jest polski wynalazek. To technologia przemocy przez lata rozwijana w Europie. 

Powody, dla których ludzie decydują się na migrację, również są związane z polityką UE i kolonialną przeszłością kontynentu. Nie można zaprzeczyć zaangażowaniu krajów UE w wojny w Iraku i Afganistanie. Warto zwrócić również uwagę na wciąż podtrzymywane zależności między Europą i jej byłymi koloniami [3]. Kraje, które już dawno uwolniły się od bezpośredniego jarzma kolonializmu wciąż funkcjonują jako źródła surowców naturalnych, taniej siły roboczej i wysypiska śmieci. Ci, którzy przybywają na granice Europy, to nie skrzywdzeni uchodźcy i doprowadzeni do biedy migranci. To ludzie, którzy próbują wyłamać się z kolonialnego systemu przekraczając granicę i wchodząc do „europejskich dzielnic”.

Przywołując Fanona możemy podjąć próbę prześledzenia historii rasistowskiej przemocy. Jej początek stanowią europejskie podboje, następny krok to okupacja i wyzysk kolonii. Stworzone w tamtym okresie metody represji i wykorzystania przemocy służą dzisiaj do utrzymania kolonialnego porządku. Jego część stanowią granice najeżone drutem żyletkowym powstrzymujące wyzyskiwanych i uciskanych przed ucieczką.

Fundamentem granicy jest przemoc

„Szturm na granicę”, „agresywni migranci”, „policjanci zostali zaatakowani” – takimi frazami, ukutymi przez polskie służby i kierujących nimi polityków, często posługują się media, żeby opisać sytuację na granicy [4]. Kiedy polskie służby użyły armatek wodnych i gazu przeciwko migrantom na przejściu granicznym w Kuźnicy, media skupiały się na agresji i przemocy cudzoziemców wobec funkcjonariuszy policji i straży granicznej. Brak możliwości niezależnego relacjonowania sytuacji doprowadził do niemal całkowitego przejęcia narracji przez rząd i jego zwolenników. Z kreowanej przez nich opowieści wyłania się przerażający obraz hord niecywilizowanych barbarzyńców gotowych na wszystko. Dzikusów, którzy nie wahają się nawet zaatakować polskiego munduru po to, żeby skruszyć mury Twierdzy Europa.

To groteskowe wyolbrzymienie agresywności migrantów ma na celu zasłonić to, co jest fundamentem funkcjonowania polskiej i europejskiej granicy – przemoc. „Siłowa” próba przekroczenia granicy nie jest bardziej przemocowa niż działania, które podejmują polskie służby, żeby ją powstrzymać. Media wyliczały liczbę funkcjonariuszy, którzy odnieśli obrażenia podczas „obrony” przejścia granicznego w Kuźnicy i innych odcinków muru. O zaatakowanie polskiego munduru od razu zostali oskarżeni migranci. Tymczasem winą za śmiertelne ofiary działań polskich służb, obarcza się naturalne warunki panujące w przygranicznych lasach – wilgoć i mróz – a nie przemoc i rasistowską dyskryminację.

Śmierć w lesie

Nikt nie musi umierać na tej granicy z głodu i zimna. Jest w Polsce wystarczająco dużo osób, które by na to nie pozwoliły.

Codziennie wolontariusze i wolontariuszki Grupy Granica przeszukują przygraniczne lasy, żeby znaleźć tych, którzy potrzebują pomocy. Gdyby mogli, przyjęliby ich do swoich domów i pomogli dojść do siebie po trudnej podróży. Jednak polski rząd wysłał na granicę 15 tysięcy żołnierzy [5], żeby upewnić się, że mieszkańcy Polski nie będą w stanie nikomu pomóc. Zbudował mur, żeby zmusić migrantów do pozostania tam, gdzie jest ich miejsce – w lesie, czekając na śmierć.

Granica między Polską i Białorusią pokazała, że niczym nie różni się od innych granic Unii Europejskiej – Morza Śródziemnego, rzeki Evros między Turcją i Grecją, murów otaczających Ceutę i Melillę. Jej podstawową funkcją jest rasistowska przemoc, dzielenie świata na uprzywilejowanych i podporządkowanych.

Fanon i przemoc

„[Człowiek rdzenny] wie, że nie jest zwierzęciem. Dokładnie w momencie, w którym zdaje sobie sprawę z własnego człowieczeństwa zaczyna ostrzyć broń, dzięki której osiągnie zwycięstwo”. Człowiek poddany rasistowskiemu reżimowi, żyjący w świecie podzielonym na dwie części, sięga po wszystkie środki, które mogą pomóc mu przekroczyć linię podziału, właśnie dlatego, że jest człowiekiem, że chce walczyć o swoją wolność.

Migrant przekraczając granicę neguje rasistowski podział świata. Afirmuje swoją wolność i sprzeciw wobec reżimu. Oczywiście samo przekroczenie granicy wymaga użycia różnych metod oporu. W 2015 roku podczas „Marszu Nadziei” kilka tysięcy migrantów przeszło około 170 kilometrów z Budapesztu do granicy z Austrią [6]. Dzięki temu udało im się wymusić na Austrii i Niemczech tymczasowe otwarcie granic i sformalizowanie szlaku migracyjnego przez Bałkany. Ruch Nie-Obywateli (Non-Citizens) w Niemczech, walczył przeciwko upokarzającemu traktowaniu osób poszukujących ochrony międzynarodowej.

Jego członkowie stosowali pokojowe metody oporu, okupowali place i budynki, oraz stosowali formy przemocy skierowane przeciwko własnym ciałom – strajki głodowe i zaszywanie ust [7].

Akt sprzeciwu

Na polskiej granicy migranci podjęli próbę przedostania się przez mur przy użyciu siły. Przecięli zasieki z drutu żyletkowego. Użyli przemocy przeciwko funkcjonariuszom straży granicznej i policji – obrzucili ich kamieniami. Nie poddali się dobrowolnie opresji ze strony reżimu granicznego.

„Przemoc, która rządziła zaprowadzaniem kolonialnego porządku na świecie, która nieustannie wybijała rytm niszczenia rdzennych relacji społecznych […]. Ta sama przemoc zostanie przejęta przez rdzennego człowieka w momencie, w którym zdecyduje się ucieleśnić historię w swojej własnej osobie i przełamie granice zakazanych dzielnic”.

Fanon przekonuje, że przemoc jest nieodzowną częścią procesu dekolonizacji, dlatego że sam kolonializm oparty jest na przemocy i nie uznaje innych metod. Człowiek skolonizowany, który w ciągu pokoleń nie doświadczył niczego innego oprócz przemocy, nie znajduje już innego sposobu sprzeciwu.

Nie chodzi tu nawet o nieproporcjonalność przemocy kolonialnej, do sposobów oporu i samoobrony używanych przez skolonizowanych. Według Fanona kolonialny reżim opiera się na rasizmie i pogardzie, służy utrzymaniu status quo. Natomiast przemoc skolonizowanych ma wyzwoleńczą siłę. Burzy podział świata na dwie części i tworzy podstawę do budowy bardziej egalitarnego społeczeństwa.

Według relacji z granicy migranci są prowokowani albo nawet zmuszani do używania przemocy przez białoruskie służby. Niektórzy sprzeciwili się temu i odmówili niszczenia przygranicznego płotu [8]. To pokazuje, że strategie oporu migrantów są różne i nie wszystkie opierają się na przemocy. Przekroczenie granicy, przy użyciu siły czy bez, stanowi akt sprzeciwu przeciwko rasistowskiemu reżimowi dzielącemu świat na dwie części.

Jak patrzeć na represje na granicy?

Fanon daje nam wskazówki do tego jak patrzeć się na przemoc i represje na granicy. Pozwala nam dotrzeć do źródeł rasistowskiego podziału świata i prześledzić jego historię od odgradzania europejskich dzielnic w koloniach do stawiania zasieków z drutu żyletkowego na granicach państw. Aby obalić ten kolonialny porządek nie wystarczy odwoływać się do rozumu i racjonalności. Potrzebne są stanowcze działania, protesty i opór, nawet przemoc. Według Fanona, to skolonizowani i wykluczeni powinni stanąć na czele tego rewolucyjnego ruchu. W zakończeniu Wyklętego ludu ziemi kieruje się właśnie do nich:

„Musimy odrzucić tę gęstą ciemność, w którą zostaliśmy wtrąceni. […]. Porzućcie Europę, która nigdy nie przestała mówić o Człowieku, jednocześnie mordując ludzi wszędzie gdzie mogła ich znaleźć, na rogach własnych ulic, we wszystkich zakątkach świata. […] musimy rozpocząć nowy rozdział, wypracować nowe idee, postawić na nogi nowego człowieka”.

Stojąc po drugiej stronie muru, powinniśmy bezwarunkowo wspierać walkę migrantów przeciwko reżimowi granicznemu. Odwoływanie się do humanitaryzmu i niesienie pomocy nie wystarczy. Musimy uznać prawo migrantów do sprzeciwu, do buntu i ucieczki, użycia przemocy w walce o wolność i życie. Powinniśmy stanąć po stronie wykluczonych, mieć odwagę wystąpić przeciwko tym, którzy utrzymują rasistowski podział świata. 

Jakub Bieniasz – współpracownik SalamLab, aktywista w Grupie Granica. Studiuje arabistykę i nauki o państwach rozwijających się. Był wolontariuszem w No Name Kitchen i Border Violence Monitoring Network. To organizacje, które wspierają społeczności migrantów na Bałkanach i dokumentują przemoc przeciwko nim.

Źródła:

[1] Frantz Fanon, The Wretched of the Earth. Tł. Z języka francuskiego Constance Farrington. Cytaty z angielskiego na polski przełożył autor artykułu.

[2] „List of Refugee Deaths” – UNITED: http://unitedagainstrefugeedeaths.eu/about-the-campaign/about-the-united-list-of-deaths/

[3] Marta Górczyńska, „Uciekają do nas, bo są biedni. Są biedni, bo my jesteśmy bogaci”: https://krytykapolityczna.pl/swiat/migracja-to-koszt-naszego-rozwoju/

[4] TVN 24: https://tvn24.pl/polska/zamieszki-na-granicy-polsko-bialoruskiej-gaz-lzawiacy-armatki-wodne-w-akcji-stanislaw-zaryn-pierwsza-fala-atakow-na-granice-zatrzymana-5491138

[5] PAP: https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C999051%2Cwiceszef-mon-sytuacja-na-granicy-jest-trudna-15-tysiecy-polskich-zolnierzy

[6] https://bordermonitoring.eu/ungarn/2015/09/of-hope-en/

[7] https://web.archive.org/web/20160306032120/http://refugeetentaction.net/index.php?lang=en

[8] Twitter: https://twitter.com/Alphaville2021/status/1459875186887516164?s=20

Zdjęcie: Gémes Sándor/SzomSzed // Wikimedia Commons CC BY 3.0.



Najnowsze publikacje