Jak Enrique raju szukał

Z Kuby wyjechał, bo zrobiło mu się tam za ciasno. Kiedy pod koniec koncertu kazano mu ze sceny pochwalić Rewolucję Kubańską, uświadomił sobie, że ma za mało wolności. Gdy w drogiej restauracji śpiewał gościom do kotleta, doszedł do wniosku, że dalej już nie zajdzie – nie ma w Kubie bardziej luksusowej restauracji niż ta. Zechciało mu się raju innego. A trzeba wiedzieć, że temat rajów Enrique studiował w swoim życiu wytrwale. Przez 25 lat był świadkiem Jehowy, teraz nazywa siebie Chrześcijaninem, Który Czyta Biblię. „A tam jest napisane, że człowiek migrować musi” – przekonuje.