W czerwcu na granicy Maroka i Melilli doszło to tragedii z udziałem kilkudziesięciu migrantów, próbujących przedostać się do Unii Europejskiej. Jednym z tych, którym się to udało, był Mohammed. Nie wszyscy mieli jednak tyle szczęścia, co dwudziestolatek z Sudanu. Co wydarzyło się na hiszpańskiej granicy? I kto ponosi winę za śmierć tych osób?
Kilka sekund po tym, jak Mohammed wszedł na hiszpańską ziemię, odwrócił się, by zobaczyć, czy jego przyjaciołom udało się pokonać wysokie na kilka metrów ogrodzenie, które odcina enklawę Melilla w Hiszpanii od Maroka.
„To było okropne” – powiedział 20-latek z Sudanu. „To była krwawa masakra. Wielu z nich wydawało się martwych, wielu zostało rannych”.
Wczesnym rankiem 24 czerwca około 2 tys. mężczyzn, w większości Sudańczyków, próbowało przekroczyć płot wzdłuż jednej z dwóch granic lądowych Unii Europejskiej z Afryką.
Marokańskie instytucje państwowe podają, że podczas próby sforsowania granicy zginęły 23 osoby. Organizacje pozarządowe donoszą jednak, że liczba ofiar może być wyższa. „Potwierdziliśmy 37 zgonów w tragedii w Melilli” – powiedziała Helena Maleno Garzón. Garzón pracuje w organizacji Walking Borders, która jest w stałym kontakcie z osobami z Afryki chcącymi przedostać się z Maroka do Hiszpanii.
Obrońcy i obrończynie praw człowieka nawołują do wszczęcia śledztwa w obu krajach mającego wyjaśnić okoliczności tragedii. Twierdzą, że tragiczna śmierć migrantów na granicy z Melillą była wynikiem przemocy. Doszło do niej przy współudziale policji zarówno z Hiszpanii, jak i Maroka. „Marokańska policja uciekła się do nieproporcjonalnej przemocy wobec migrantów, nie zawahała się uderzać pałkami i zaatakować gazem łzawiącym” – powiedział Omar Naji pracujący dla Marokańskiego Stowarzyszenia Praw Człowieka (AMDH).
Ziemia obiecana?
Jego zdaniem, także władze hiszpańskie ponoszą część winy. Wprawdzie otworzyły granicę, aby umożliwić marokańskiej policji odebranie migrantów, którym udało się przeskoczyć ogrodzenie. Nie wezwały jednak pogotowia i pomocy medycznej do poszkodowanych. „Nikt nie zadał sobie trudu, aby przyjść z pomocą osobom leżącym na ziemi podczas starcia i po jego zakończeniu. Niektórzy z nich płakali z bólu przez długie godziny, leżąc na słońcu” – podkreślił.
Nagranie z incydentu pokazuje ciała rozrzucone na ziemi w kałużach krwi, marokańskie siły bezpieczeństwa kopiące i bijące ludzi oraz hiszpańską Guardia Civil (Straż Obywatelską stanowiąca część Sił i Korpusów Bezpieczeństwa Państwowego) celującą gazem łzawiącym w mężczyzn uczepionych płotów.
W rozmowie z dziennikarzami premier Hiszpanii, Pedro Sánchez, określił incydent jako „atak na integralność terytorialną Hiszpanii”. Polityk obwinia „mafie, które handlują ludźmi”.
Mohammed, który był jedną ze 133 osób, którym udało się przedostać do Hiszpanii, zaprzeczył temu. „Nie ma mafii, nie mamy pieniędzy na ich opłacenie. Organizujemy się sami”. Opuścił swoją ojczyznę trzy lata temu, przemierzając pięć krajów afrykańskich z zamiarem przedostania się do Europy. Jednak kiedy w końcu dotarł do swojej ziemi obiecanej, traumatyczne przeżycia nie pozwalały mu spokojnie zasnąć. „Nie wiemy, kto zginął wśród naszych przyjaciół – nie wiemy, kto jest ranny, żywy czy martwy” – powiedział.
Frontex oskarżany o agresywne pushbacki. Czytaj Salam Lab>>>
Istnieje podejrzenie, że władze Maroka organizowały pospiesznie masowe pochówki zabitych migrantów. 26 czerwca Marokańskie Stowarzyszenie Praw Człowieka (AMDH) opublikowało na Twitterze dwie fotografie. Na zdjęciach widać od 16 do 21 świeżych grobów wykopanych na cmentarzu Sidi Salem, na obrzeżach Nadoru, marokańskiego miasta przy granicy z Melillą.
Jude Sunderland z Human Rights Watch uznała to za szokujące. „Powinni dołożyć wszelkich starań, aby zidentyfikować ciała. Trzeba zabezpieczyć je w sposób odpowiedni do przeprowadzenia sekcji zwłok i weryfikacji przyczyny zgonu. Ma to kluczowe znaczenie dla zapewnienia pełnego dochodzenia w sprawie tego, co się stało. Na Maroku ciąży również obowiązek zorganizowania transferu zmarłych do ich rodzin w celu pochówku zgodnie z ich życzeniem”.
„Po drugiej stronie Europy ukraińscy uchodźcy i uchodźczynie są słusznie witani z otwartymi ramionami, ale tu i w innych miejscach wzdłuż granic Europy widzimy całkowite lekceważenie życia osób czarnoskórych” – dodaje Sunderland.
Jej zdaniem, nie można lekceważyć niebezpieczeństwa związanego z masowymi próbami pokonywania płotów wokół Melilli. Nic nie usprawiedliwia jednak przemocy, jakiej doświadczyli migranci biorący udział w zdarzeniu. Wszyscy: ci, którzy zginęli, i ci, którzy przeżyli, zasługują na to, by odpowiednie organy zbadały sprawę. Według jej słów, winni tej tragedii powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności.
Zaniechane śledztwo
8 lipca Unia Europejska i Maroko ogłosiły we wspólnym oświadczeniu, że w związku z tragedią w Melilli zdecydowały się na pogłębienie współpracy w zakresie zarządzania migracją i zwalczania handlu ludźmi. Komisja Europejska wyraziła również poparcie dla komisji wyjaśniającej ustanowionej przez marokańską Narodową Radę Praw Człowieka (CNDH). Także hiszpańscy prokuratorzy podali w zeszłym tygodniu informację o wszczęciu śledztwa w sprawie wydarzeń z 24 czerwca.
Wstępne wyniki dochodzenia, które prowadzi wspierana przez władze Maroka komisja, wykazały powód śmierci ofiar. 23 osoby najprawdopodobniej zmarły z powodu „uduszenia mechanicznego”, następującego wskutek działania siły lub przedmiotu uniemożliwiającego oddychanie. Zdaniem komisji, było to wynikiem stłoczenia dużej liczby migrantów na wąskiej przestrzeni oraz chaosem, jaki zapanował podczas próby przekroczenia granicy.
Nie stwierdzono, aby użycie siły było nieproporcjonalne do niebezpieczeństwa stwarzanego przez dużą liczbę migrantów niosących kije i kamienie, dodając, że fakt, że służby graniczne nie użyły żadnej broni palnej, świadczy o ich wyważonej reakcji.
Marokańskie Stowarzyszenie Praw Człowieka (AMDH) uważa jednak, że raport jest niekompletny i odzwierciedla oficjalny punkt widzenia władz Maroka. Organizacja apeluje o przeprowadzenie bezstronnego śledztwa i zapowiada opublikowanie własnego raportu.
Melilla i Ceuta to położone w Północnej Afryce terytoria należące do Hiszpanii. Jako jedyne w Afryce posiadają granice lądowe z Unią Europejską, co czyni je celem ludzi, którzy chcą przedostać się do Europy. Przez lata afrykańscy migranci i osoby ubiegające się o azyl dokonywały prób przekroczenia ogrodzenia z powodu braku bezpiecznych i legalnych szlaków migracyjnych oraz przeszkód w dotarciu do oficjalnych posterunków granicznych.
Niedawne wydarzenia są najliczniejszą, jeśli chodzi o ofiary, tego typu tragedią na granicach hiszpańskich enklaw. Ostatni porównywalny incydent miał miejsce w 2014 r., kiedy 15 migrantów utonęło podczas próby opłynięcia płotu granicznego wzdłuż Ceuty. Dochodzenie sądowe w sprawie hiszpańskich strażników cywilnych zostało ostatecznie zaniechane. Strażnicy mieli wystrzeliwać gumowe kule i gaz łzawiący w stronę migrantów.
Weronika Szczurko – studentka kulturoznawstwa międzynarodowego na UJ. Autorka kolaży łączących elementy graficzne i tekstowe (IG @slowailustrowane). Stażystka w redakcji Salam Lab.
Źródła: Middle East Eye, The Guardian, Humans Rights Watch, Reuters, The Guardian, The Washington Post, BBC, Al-Jazeera, InfoMigrants, The Guardian.
fot. Photo Unit via Flickr, CC BY-NC 2.0.