„Kto wierzy w Allaha, niech będzie gościnny”


Jestem w Polsce od 13 miesięcy. Nigdy nie sądziłem, że tu przyjadę. Nie słyszałem wcześniej o Polsce. Znalazłem się tu przypadkiem, podjęliśmy decyzję o uchodźstwie w ciągu dwóch, trzech dni. Nie chcę mówić o tym, jak tu trafiłem.

Polska też ma swoich talibów

Wcześniej nie myślałem, że jest tu tak mało muzułmanek i muzułmanów. To mnie zdziwiło. Gdy jadę tramwajem, jako jedyny w wagonie jestem inny. Ludzie mnie zauważają: ciemne włosy, ciemna broda. Czuję na sobie spojrzenia. Dzięki Bogu, reagują dobrze na moją obecność. Na początku mnie ostrzegano:  „uważaj na siebie, Polska też ma swoich talibów: ludzi skrajnie nacjonalistycznych, antyimigranckich. Jeśli ich zobaczysz, nie bierz ich zachowań do siebie”.

Ale jedyne reakcje, jakich doświadczyłem ze strony Polek i Polaków, to szacunek i uprzejmość. Wolontariuszki i wolontariusze, przyjaciółki i przyjaciele, sąsiadki i sąsiedzi – nigdy nie doznałem z ich strony żadnej krzywdy. Mieszkam pięć minut od morza. Mam wrażenie, że im dalej na północ, bliżej Sopotu i Gdyni, ludzie są bardziej radośni. Byliśmy z moją partnerką w Warszawie. Zdawało mi się, że mieszkańcy i mieszkanki stolicy są smutniejsi. Moja żona nosi pełny hidżab. Oddaliłem się od niej na parę minut, szukając taksówki. W tym czasie podszedł do niej jakiś mężczyzna, zaczął nieprzyjemnie się do niej odnosić. Na szczęście nic nie zrozumieliśmy. Stolice mają swoją specyfikę. Nie czuliśmy się tam komfortowo.  

Kto tak naprawdę trzyma gardę?

Spotkałem niedawno na ulicy mężczyznę w średnim wieku, nawiązaliśmy krótką rozmowę po angielsku. Zrozumiał, że nie jestem stąd i zapytał, skąd pochodzę. Powiedziałem, że z Afganistanu, na co ten pokiwał ze zrozumieniem głową, przyjął bokserską gardę, po czym wykonał gest trzymania broni. Afganistan kojarzy się z wojną, co zrozumiałe, patrząc na to, co pokazują media, ale my – Afganki i Afgańczycy – jesteśmy weseli i dowcipni. Polacy natomiast są bardzo powściągliwi, brakuje im humoru.

Wydaje mi się, że mają też nietrafny obraz muzułmanek i muzułmanów. Dla mnie osoba wyznająca islam to ktoś, komu łatwo można zaufać, kto chce pokoju. Czytałem dziś hadis. Prorok Mahomet (niech będzie mu pokój i błogosławieństwo) powiedział: „Kto wierzy w Allaha i Dzień Ostatni, niech mówi dobre słowo albo niech milczy. Kto wierzy w Allaha i Dzień Ostatni, niech będzie hojny dla sąsiada. Kto wierzy w Allaha i Dzień Ostatni, niech będzie gościnny dla przybyłego”. To są zasady. Każdy kto wierzy, musi je wprowadzać w życie. Islam nadaje mojemu życiu wartości. Sprawia, że codziennie dążę do bycia lepszym człowiekiem. Lepszym sługą dla Boga, mężem dla żony, obywatelem dla kraju, sąsiadem dla sąsiada. Wielu z moich znajomych opowiadało mi o złym traktowaniu muzułmanek i muzułmanów w Polsce, ale ja niczego takiego nie doświadczyłem. 

Zapach Polski

Zawsze starałem się być sobą. W Afganistanie czasem mówiliśmy, że ktoś „zzachodniał” albo że doznał „szoku zachodniego,” gdy ktoś, z kim chodziło się jeszcze do szkoły, całkowicie zmieniał się po emigracji. Sposób mówienia, ubioru, chód. Wszystko odmieniało się nagle. Pierwszego dnia, gdy przyjeżdża się w nieznane wcześniej miejsce, ma się poczucie nowości i alienacji. Zwłaszcza kiedy  brakuje podobieństw językowych czy kulturowych. Nie znałem wcześniej Polski. Nie widziałem nawet jej zdjęć. Wiedziałem tylko, że stąd pochodzi Lewandowski. Każde miejsce ma swój zapach, Polska też. Czuję go w urzędach i sklepach. Nie potrafię go opisać. 

Po przyjeździe do Polski przez sześć miesięcy przebywałem w ośrodku dla cudzoziemców. Nie był zły. Było czysto. Jedyne problemy stanowiła odległość od miasta i niesmaczne jedzenie. Pracownicy zachowywali się w porządku. Zarządzający na początku okazywali serdeczność i współczucie, ale po jakimś czasie zupełnie się zmienili. Tak jakby na ich miejsce przyszedł ktoś inny. Nie pozwalano nam z nimi rozmawiać.

Nie czułem się tam jak w więzieniu, mogliśmy wychodzić, kiedy chcieliśmy, ale mieszkałem tam długo, choć nie przyjechałem nielegalnie. Najgorsze było to, że nie mieliśmy w tym czasie możliwości nauki języka. A gdy mieliśmy, była to może godzina w tygodniu. Bardzo mnie to męczyło. Przez dwadzieścia cztery godziny na dobę nie robiliśmy nic. To byłby najlepszy czas na przeprowadzenie jakiegoś kursu językowego albo chociaż programu sportowego czy artystycznego. 

Razem, ale osobno

Nie jestem skłonny radzić, wolę wysunąć przyjacielską propozycję. Powiedziałbym innym osobom z Afganistanu, które może tu kiedyś trafią, by nie pozwoliły, aby okoliczności miały na nie zbyt duży wpływ. Lepiej powoli je przyjmować i starać się do nich przywyknąć. Widzę czasem osoby z Afganistanu, które robią bardzo zawstydzające rzeczy po przyjeździe. Gdy się ich potem zapyta dlaczego to zrobili, mówią, że to było dla nich nowe i ekscytujące. Nie wszystko jest warte spróbowania. 

Z kolei gdybym miał coś zaproponować Polkom i Polakom, powiedziałbym, by próbowali nawiązywać z nami  relacje. Otwarcie, bez uprzedzeń i osądów. To może rozwiązać wiele nieporozumień. Byłem w urzędzie jakiś czas temu. Był bardzo czysty i duży. Każdy jego korytarz zmieściłby dziesięć osób, ale w każdym była tylko jedna. Dziwiłem się, dlaczego tak jest – każde z nas przyszło tu załatwić swoją sprawę, moglibyśmy usiąść razem, zamienić w tym czasie dwa słowa. Ale widziałem, że gdy do urzędu wchodzi nowa osoba, rozgląda się tylko za pustym miejscem. Zastanawiałem się, czemu ludzie uciekają od kontaktu. Teraz, gdy chadzam do urzędu, sam mam nadzieję, że będzie pusto i nikt się do mnie nie dosiądzie.

Gość w dom…

My nie rozumiemy polskiej kultury budowania relacji. Czasem starałem się je nawiązywać, ale bałem się, że bez znajomości kultury, bez wcześniejszego kontaktu czy osoby, która by nas sobie mogła przedstawić, będzie to niekulturalne. A widzę, że Polki i Polacy też przywiązują dużą uwagę do kultury osobistej. Zawsze wydawało mi się więc, że dobrze by było, by oni wykonywali pierwszy krok. Widzę też między nami inne podobieństwa: Polki i Polacy też zdejmują buty przed wejściem na dywan oraz są bardzo gościnni. My mówimy, że gość jest przyjacielem Boga – wy – że to sam Bóg.

Jestem tu od 13 miesięcy. Najbardziej stęskniłem się za przyjaciółmi i słońcem. Polubiłem ostatnio naleśniki.

Elias Smurzyński – student iranistyki i prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Fan prawa karnego, boksu tajskiego i dziennikarstwa gonzo. 

***

Jako Salam Lab jesteśmy częścią wyjątkowego grantu i projektu edukacyjnego EMPATHY (Let’s Empower, Participate and Teach Each Other to Hype Empathy. Challenging discourse about Islam and Muslims in Poland), który zakłada kompleksowe i intersekcjonalne podejście do przeciwdziałania islamofobii w Polsce. Więcej na jego temat przeczytasz na naszej stronie salamlab pl/empathy – bezpośredni link znajdziesz w komentarzu pod tym postem.

Projekt jest dofinansowany przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są jednak wyłącznie poglądami autora_ki lub autorów i nie muszą odzwierciedlać tych zamieszczonych w przepisach Unii Europejskiej lub Komisji Europejskiej. Unia Europejska oraz organ udzielający wsparcia nie mogą ponosić za nie odpowiedzialności.



Najnowsze publikacje