10-letnia Randa, 8-letnia Szerihan, 5-letnia Nurhan i prawie dwuletnia Christina. To cztery siostry, których ciał nigdy nie odnaleziono po tragedii, która rozegrała się 3 października 2013 roku. Tragedii, która uważana jest za jedną z najgorszych katastrof u wybrzeży Europy. Wszystko na pięknej włoskiej wyspie, Lampedusa
Tego dnia na łodzi przewożącej około 500 osób, głównie z Erytrei i Somalii, wybuchł pożar, wywołując panikę, która doprowadziła do wywrócenia się statku i jego zatonięcia. U bram Europy zginęło wówczas ponad 360 migrantów i migrantek. Ocalało 155 osób, w tym 41 nieletnich. Część z nich, w tym rodzice czterech dziewczynek, 2 października bieżącego roku wzięło udział w spotkaniu z uczniami i uczennicami z różnych krajów UE organizowanym corocznie na Lampedusie przez Comitato 3 Ottobre.
Z inicjatywy tej organizacji, której nazwa pochodzi od daty tragicznych wydarzeń na wyspie Lampedusa, 3 października stał się symboliczną datą, upamiętniającą nie tylko ofiary katastrofy z 2013 roku, ale także tysiące innych migrantów i migrantek, którzy regularnie giną tonąc w Morzu Śródziemnym lub zostają pozostawieni sami sobie u wschodnich granic Europy.
Budziliśmy się co noc, wzywając ich imiona
„Każda chwila tej podróży jest wyryta w naszej pamięci” – powiedział ojciec czterech dziewczynek, Wahid Jussed, 61-letni Syryjczyk, który kierował kiedyś oddziałem pulmonologii w szpitalu w Libii. „Przez dwa lata budziliśmy się co noc, wzywając imiona naszych zaginionych córek (…). Potrzebowaliśmy dużo wsparcia psychologicznego, ponieważ myśleliśmy, że tego dnia nasze życie się skończyło”.
Po katastrofie przez siedem lat para mieszkała w Szwajcarii ze statusem uchodźców politycznych. Dwa lata temu przenieśli się do Niemiec, gdzie Wahid Jussed uczy się języka niemieckiego. Ma nadzieję, że będzie mógł ponownie pracować. Po raz pierwszy od czasu tragedii wrócił na Lampedusę, aby wziąć udział wydarzeniach upamiętniających jej ofiary. „Czuję się winny. Dlaczego ja przeżyłem, a one, moje córki, nie? Dlaczego?” – wciąż zastanawia się lekarz.
Na spotkaniu był również obecny Solom, 34-letni Erytrejczyk, który także ocalał z katastrofy. „Każdego roku wracam na Lampedusę i chodzę na cmentarz w Agrigento, aby przynieść kwiaty moim przyjaciołom. Wyjechałem z nimi, wszyscy mieli po 22, 23 lata. Jestem jedynym ocalałym”. Solom pracuje w Szwecji jako kierowca ciężarówki. Razem z żoną, także Erytrejką, mają 14-miesięczne dziecko. „Moje życie zawdzięczam Vito Fiorino, »mojemu ojcu«, to on mnie uratował” – wyjaśnił.
Rybak z Lampedusy
„Wciąż widzę ten przerażający scenariusz. Co najmniej 200 osób, które patrzyły na mnie, krzycząc i prosząc o pomoc” – wspominał podczas spotkania Vito Fiorino, rybak i mieszkaniec wyspy Lampedusa. „Pomyślałem, że muszę uratować choćby cztery lub pięć z nich” – opowiadał.
„Zacząłem zabierać na pokład swojej łodzi tych młodych ludzi. Byli nadzy, ich ciała były pokryte benzyną i wyślizgiwali mi się z rąk. Powiedzieli mi, że na łodzi jest około 500 osób. Opowiadali, że koło północy zbliżył się do nich duży statek, który zwrócił światła w ich stronę, a następnie odpłynął. Z powodu obojętności tej nocy zginęło 368 osób” – opowiadał Fiorino, który pomógł uratować 47 osób.
Wśród ocalałych z katastrofy obecnych na spotkaniu była też Fanus, która w 2013 roku miała 16 lat i wciąż zastanawia się, jak udało jej się przeżyć, skoro nie umie pływać. Adal, który w tragedii stracił brata, ale jako pierwszy ocalały dotarł do Lampedusy i pomógł zidentyfikować nazwiska wszystkich ofiar. Abel, jeszcze niepełnoletni, po tym jak w katastrofie zginął jego ojciec, nadal zmaga się z traumą.
Niebezpieczne szlaki
Lampedusa to najbardziej wysunięta na południe wyspa Włoch, która znajduje się ok. 290 km od wybrzeży Afryki. Z tego powodu jest często wybieranym celem przemytników, którzy za setki dolarów oferują migrantom i migrantkom miejsca na przepełnionych pontonach i łodziach. Jest to najbardziej niebezpieczne przejście do Europy i jedna z najbardziej śmiercionośnych granic na świecie. Mimo to, w ostatnim roku liczba przepraw do Europy tą drogą gwałtownie wzrosła. W 2022 roku na Lampedusę przybyło 72 430 migrantów i migrantek, głównie z Afryki Północnej. Na tym samym szlaku od 2014 roku prawie 20 tys. osób zmarło lub zaginęło. Setki ciał wydobytych z morza nie zostało zidentyfikowanych.
Z okazji dziewiątej rocznicy wydarzeń z 2013 roku Comitato 3 Ottobre promuje kampanię #protectpeoplenotborders – „chronić ludzi, nie granice”. Jak pisze na swojej stronie: „katastrofa statku z 3 października 2013 roku wstrząsnęła sumieniem naszego kontynentu. Obnażyła konsekwencje braku realnej polityki migracyjnej. Niestety, dziewięć lat później, ludzie nadal giną w środkowej i wschodniej części Morza Śródziemnego, na szlakach atlantyckich i bałkańskich, w Kanale La Manche oraz na granicy polsko-białoruskiej”.
Weronika Szczurko – studentka kulturoznawstwa międzynarodowego na UJ. Autorka kolaży łączących elementy graficzne i tekstowe (IG @slowailustrowane). Stażystka w redakcji Salam Lab.
Źródła: Info Migrants, Reuters, Comitato 3 Ottobre, al-Jazeera, The Guardian.
Tekst powstał dzięki grantowi otrzymanemu w ramach projektu „I am European: Historie i fakty o migracjach na XXI wiek”, który jest realizowany przez Centrum Edukacji Obywatelskiej (CEO) i finansowany ze środków Unii Europejskiej.