Leków jak na lekarstwo. Medycyna alternatywna w Libanie


W obliczu kryzysu opieki zdrowotnej oraz braku wsparcia ze strony rządu, w Libanie coraz większą popularność zyskuje medycyna alternatywna. Pozbawieni gotówki Libańczycy i Libanki, pomimo ryzyka związanego z brakiem państwowych regulacji w tym sektorze, coraz częściej decydują się na leczenie dolegliwości fizycznych i psychicznych alternatywnymi terapiami.

Ziołolecznictwo, akupunktura, bańki

„Mój budżet nie pozwala mi na przeznaczenie 50 dolarów miesięcznie na lekarstwa. Więc po prostu tracę nadzieję na poprawę swojego stanu zdrowia. Tak czy siak, nie mam nic do stracenia” – mówi cierpiący na nadciśnienie mężczyzna, który planuje przestać przyjmować dotychczasowe leki. Zamierza zastąpić je naturalną mieszanką miodu, czosnku i soku z cytryny. O takich sposobach, jak medycyna niekonwencjonalna, dowiedział się od swojego przyjaciela, który obserwował u siebie pozytywne efekty stosowania tych metod.

Tzw. Bliski Wschód od wieków był głównym ośrodkiem, gdzie rozwijała się medycyna alternatywna, która jest połączeniem islamskich, chińskich i ajurwedyjskich tradycji. W Libanie praktyki te przejawiają się głównie w ziołolecznictwie lub stosowaniu mieszanek ziół, przypraw i naturalnych olejków, a także w leczeniu chorób za pomocą baniek, akupunktury oraz technik uzdrawiania energią.

Hadżdż Chalil Darwisz zajmuje się ziołolecznictwem od ponad dwóch dekad. Jego apteki znajdują się w Adżtit, wiosce w południowym Libanie, i w Burdż el-Baradżneh, dzielnicy na południowych przedmieściach Bejrutu. Jak przyznaje, zainteresowanie jego produktami gwałtownie wzrosło podczas pandemii, kiedy ludzie z lęku o swoje zdrowie i życie w panice szukali sposobów na ich ochronę. „Dziś, dwa lata po wybuchu pandemii, zaczyna mi brakować zapasów. Popyt czasami przewyższa podaż, bo ludzie są sfrustrowani rosnącymi cenami regularnych lekarstw i wizyt lekarskich” – mówi Darwisz.

Kryzys opieki zdrowotnej

Z powodu załamania gospodarczego i rosnącego poziomu inflacji, większość Libańczyków i Libanek nie ma dostępu do systemu opieki zdrowotnej. Dewaluacja libańskiego funta o ponad 95% jego wartości i blokada depozytów dolarowych przyczyniły się do ograniczenia możliwości korzystania z wizyt lekarskich, szczepień oraz realizacji recept. Polisy ubezpieczeniowe stały się bardzo kosztowne, szpitale zaczęły pobierać opłaty w dolarach, jednocześnie rosną niedobory kadry medycznej oraz lekarstw. We wrześniu 2021 r. Organizacja Narodów Zjednoczonych ostrzegała, że ​​odsetek gospodarstw domowych pozbawionych dostępu do opieki zdrowotnej wzrósł do 33%

W listopadzie zeszłego roku libański rząd zniósł refundację na większość leków, co przyczyniło się do dalszego wzrostu ich cen. Przez cały rok wiele lekarstw pozostawało niedostępnych dla większości mieszkańców i mieszkanek Libanu. Według Assema Aradżiego, przewodniczącego parlamentarnej komisji zdrowia, co najmniej 70% populacji nie jest dziś w stanie pozwolić sobie na leki, które są nadal dostępne. A większości z nich brakuje. Liban importuje ponad 80% farmaceutyków dostępnych na lokalnym rynku. Kryzys finansowy i braki rezerw dolarowych znacznie ograniczyły jego zdolność do sprowadzania leków z zagranicy. 

Pojedyncze tabletki

Potwierdza to Nur Ghanem, właścicielka apteki w dystrykcie Aledż w Mount Lebanon. „Ceny leków poszybowały w górę, mimo że są niezbędne i ratują życie. Pacjenci i pacjentki mają coraz większe trudności, by sobie na nie pozwolić” – mówi. „Czasami muszę sprzedawać klientom i klientkom pojedyncze tabletki leków ze względu na kwotę, jaką dysponują” – dodaje. „To naprawdę przytłaczające i łamiące serce obserwować, jak bariery finansowe szkodzą pacjentom i prowadzą do pogorszenia się ich stanu zdrowia”.

„(..) To jest po prostu ludobójstwo przeciwko nam. Pośrednio odbierają nam życie. Leczenie albo jest dostępne, ale nie stać nas na nie. Albo w ogóle nie ma do niego dostępu” – mówi Lama Eid. To 32-letnia pacjentka z cukrzycą i matka trójki dzieci z Bejrutu. Rosnące koszty leków w Libanie zmusiły ją do kilkukrotnego pominięcia zażywanych dawek i do rezygnacji z zabiegów. „Nawet przestrzeganie diety na insulinooporność, którą zalecił mój lekarz, stało się wyzwaniem, ponieważ to żywność wysokiej jakości. Posiadanie trojga dzieci oznacza również, że priorytetem są dla mnie ich potrzeby” — dodaje Eid.

Nie tylko ciało choruje

A choroby fizjologiczne to tylko część dolegliwości, z jakimi zmagają się pacjenci i pacjentki. Równie poważnym zagrożeniem dla zdrowia i życia są problemy natury psychicznej. Liban mierzy się obecnie z powszechnym kryzysem zdrowia psychicznego. Dostęp do usług w tym zakresie stał się luksusem, na który stać tylko nielicznych. Mia Atwi, dyrektorka pozarządowej organizacji zajmującej się zdrowiem psychicznym Embrace, ​​zaobserwowała znaczny wzrost zapotrzebowania na bezpłatne usługi psychologiczne. Jak mówi, coraz więcej terapeutów zaczyna pobierać opłaty za sesje w dolarach amerykańskich. Z kolei bardziej wykwalifikowani specjaliści szukają lepszych możliwości zatrudnienia za granicą.

Niepokoją również wyniki niedawnego badania przeprowadzonego przez ośrodek badawczy Information International z siedzibą w Bejrucie. Wykazało ono prawie 8-procentowy wzrost liczby samobójstw w porównaniu z analogicznym okresem w poprzednim roku. „Żyjemy w tragicznych warunkach, które wymagają odpowiedniej reakcji rządu i opracowania rozwiązań systemowych. Obawiamy się, że przedłużające się kryzysy mogą popchnąć ludzi w dalszą bezradność, jednocześnie pozbawiając ich zasobów psychicznych niezbędnych do radzenia sobie z codziennością” – tłumaczy Atwi.

Dla ciała i ducha

I tym obszarze medycyna alternatywna przychodzi pacjentom z pomocą. Do łagodzenia dolegliwości psychicznych wykorzystuje się właściwości mieszanek ziół, akupunkturę, bańki czy dietoterapię. Według Liliane Eftecharzadeh, uzdrowicielki i właścicielki kliniki Angel Healing w Hazmieh na przedmieściach Bejrutu, 80% jej klientów i klientek skarży się na problemy psychiczne. Jej firma oferuje różnorodne usługi, od zabiegów upiększających, takich jak sesje detoksykacyjne i masaże twarzy, po praktyki lecznicze, takie jak reiki i hidżama, wywodzące się z chińskich, arabskich i ajurwedyjskich tradycji. To właśnie hidżama, czyli mokre bańki, jest jednym z jej najbardziej popularnych i najczęściej zalecanych zabiegów. Nazwa tej techniki oznacza „odsysanie”. Sam zabieg jest nieoperacyjną, nieinwazyjną metodą pobierania krwi, limfy i innych płynów z płytkiej warstwy skóry za pomocą specjalnych kubków.

Według Eftecharzadeh, ich ucisk pomaga usunąć toksyny i przywrócić zdrowe, czystsze krążenie krwi w organizmie. Co ciekawe, zgodnie z islamską tradycją, sam Prorok Muhammad [Mahomet – dop. red.] radził swoim wyznawcom, aby szukali hidżamy, nazywając ją „najlepszą z terapii”. W swojej ziołoleczniczej praktyce Darwisz również spotyka się z klientami zgłaszającymi się z trudnościami psychologicznymi. Jak tłumaczy, każdy stan wymaga innego, specjalnie dobranego ziołowego lekarstwa. „Na przykład osoba z problemami z gniewem powinna unikać tzw. ognistych mieszanek zawierających imbir i pieprz, których z kolei używamy w leczeniu depresji” – wyjaśnia.

Medycyna niekonwencjonalna – lek na całe zło?

Czy medycyna alternatywna może być więc „lekiem na całe zło”, którego doświadczają libańscy pacjenci i pacjentki? Z pewnością jest wiele dolegliwości, które z jej pomocą udaje się wyleczyć lub załagodzić. Jednak alternatywne terapie mają swoje ograniczenia. Nie są w stanie zastąpić niektórych z nowoczesnych lekarstw, od których niejednokrotnie zależy nie tylko zdrowie, ale i życie chorych. Przed niebezpieczeństwami związanymi z rezygnacją ze standardowych metod leczenia ostrzegał m.in. libański minister zdrowia Firas al-Abiad. Odniósł się do doniesień o pacjentach chorujących na raka, którzy z braku dostępnego leczenia zaczynali stosować terapie ziołowe.

„To niepokojące. To nie jest zamiennik i wiele osób tego nie rozumie” – powiedział Reutersowi. Joe Salloum, szef libańskiego koncernu farmaceutycznego, przyznaje, że okazjonalne stosowanie mikstur ziołowych może przynieść ulgę. Ale nieodpowiednie dawkowanie może stanowić zagrożenie dla zdrowia. „Kiedy robi się niebezpiecznie? Kiedy używa się silnie skoncentrowanych ziół. Gdy ktoś wypełnia nimi kapsułki i używa ich w niewłaściwy sposób lub w niewłaściwej dawce” – tłumaczy Salloum.

Trudno się dziwić, że przy skali problemów, z jakimi zmaga się libańskie społeczeństwo, pacjenci i pacjentki są w stanie zaakceptować ryzyko zetknięcia się z nieuczciwymi lub niekompetentnymi terapeutami. Że chwytają się każdej nadziei na ulżenie swoim dolegliwościom, którą jest m.in. medycyna alternatywna i niekonwencjonalna. Skoro w kwestii opieki zdrowotnej państwo pozostawia ich samym sobie, gdzie indziej mogą szukać pomocy, jeśli nie w wielowiekowej tradycji medycyny alternatywnej?

Weronika Szczurko – studentka kulturoznawstwa międzynarodowego na UJ. Autorka kolaży łączących elementy graficzne i tekstowe (IG @slowailustrowane). Stażystka w redakcji Salam Lab.

Źródła: al-Monitor, Reuters, PAP, Amnesty International, L’Orient Today, ITA, Hijama Relief, Masic I, Skrbo A, Naser N, et al. „Contribution of Arabic Medicine and Pharmacy to the Development of Health Care Protection in Bosnia and Herzegovina – the First Part”, Med Arch. 71(5), p. 364-372, 2017, doi:10.5455/medarh.2017.71.364-372.



Najnowsze publikacje