Litwa planuje odgrodzić się od Białorusi

Patrick Hendry via Unsplash

płot z zasiekami

Kolejny mur w Europie. Litwa planuje odgrodzenie się od reżimowej Białorusi, aby utrudnić nieudokumentowane przekraczanie granicy. Budowa pochłonie dziesiątki milionów euro, ale czy na pewno jest lekarstwem na obecną sytuację?

Litwa zdecydowała o fizycznym odgrodzeniu się od Białorusi. Decyzję spowodował znaczny wzrost osób, które w nieudokumentowany sposób przekroczyły granicę między krajami, będącą jednocześnie zewnętrzną granicą Unii Europejskiej. Według Wilna, Mińsk mści się na UE za sankcje gospodarcze i rozpoczął działania noszące znamiona wojny hybrydowej .  

Relacje między Białorusią a pozostałymi krajami Unii od dłuższego czasu nie należą do najlepszych. Poczynając od sfałszowanych wyborów w zeszłym roku, na majowym aresztowaniu Romana Protasiewicza kończąc – sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Wilno od dawna gości białoruskich aktywistów, a jej władze wspierają wiele białoruskich organizacji uchodźczych. 

Już kilka dni po zapowiedzi budowy ogrodzenia ruszyły pierwsze prace. Litewscy żołnierze wraz z strażnikami granicznymi rozpoczęli stawianie płotu z drutu kolczastego. Docelowo budowa muru ma pochłonąć aż 41 mln euro. Niebawem wzdłuż 640 kilometrowej granicy rozmieszczone zostaną także wojska, które wspomogą pracę pograniczników. 

Według danych Urzędu Straży Granicznej w pierwszym tygodniu lipca 779 osób przekroczyło w sposób nieudokumentowany granicę białorusko-litewską. Dla porównania, w ciągu pierwszego półrocza 2021 było to 636 osób, a w latach 2018-2020 ok.100 osób na rok. 

Premierka Litwy Ingrida Simonyte powiedziała, że ​​zaplanowana bariera to „pewny znak i pewien środek odstraszający dla organizatorów nielegalnych przepływów migracyjnych”. 

W stolicy Białorusi lądują samoloty Iraqi Airways, Fly Baghdad oraz statki powietrzne z Turcji i Egiptu. Media twierdzą, że grupy osób dowożone z Mińska do granicy autobusami są „dobrze zorganizowane”, a białoruskie władze czerpią zyski z procederu przerzucania ludzi z „punktów zapalnych” na świecie do litewskiej granicy. Opłata za tę usługę to ponoć 5 tysięcy dolarów za osobę. Litewski eurodeputowany Petras Auštrevicius oskarżył reżim w Mińsku o uprawianie handlu żywym towarem. 

Reakcja Unii Europejskiej na działania Białorusi

W ubiegłym tygodniu na Litwie gościł przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel. Według niego powody do niepokoju ma nie tylko Wilno, ale i Bruksela. Na ten tydzień zaplanowane jest spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich UE. Jeden z unijnych urzędników przypomniał, że oficjalnie „UE jest przeciwna płotom” i dlatego jest mało prawdopodobne, aby Bruksela publicznie poparła inwestycję Litwy. Z drugiej zaś strony Unia wysłała już personel Frontexu dla wzmocnienia miejscowych służb. Agencja znana jest ze swoich owianą złą sławą działań na innych granicach zewnętrznych UE (liczne oskarżenia o tzw. pushback’i oraz łamanie praw osób starających się o azyl).

Białoruski dyktator nie odpiera zarzutów. Wielokrotnie jasno informował, że białoruskie władze nie będą już pilnowały swoich granic. „Jeśli niektórzy myślą, że zamkniemy granice z Polską, Litwą, Łotwą i Ukrainą i staniemy się obozem dla ludzi uciekających z Afganistanu, Iranu, Iraku, Syrii, Libii i Tunezji, to się mylą” – powiedział. “Nie będziemy nikogo trzymać, oni przyjeżdżają nie do nas, ale do oświeconej, ciepłej i przytulnej Europy” dodał kpiąco. 

“To my zatrzymywaliśmy narkotyki i migrantów na naszej zachodniej granicy. A teraz to wy sami będziecie jeść narkotyki i wyłapywać ludzi. Mówię uczciwie, że nie będziemy już więcej zatrzymywać na granicy tych, nad którymi wy – Zachód – znęcacie się w Afganistanie, Iranie, Iraku.” – wskazał. 

Co zmienia przybycie migrantów z Białorusi na Litwie?

Z dala od wielkiej polityki, kwestia uchodźców i migrantów dotyka zwykłych ludzi, którzy na co dzień mierzą się z tym wyzwaniem i naocznie obserwują zmianę sytuacji. 

„Byliśmy przyzwyczajeni do szmuglowania papierosów z Białorusi. To wszystko jest dla nas nowe” – powiedział Povilas Vitkus, pogranicznik. Braki w personelu sprawiają, że praca funkcjonariuszy w dużej mierze polega na informacjach od mieszkańców przygranicznych terenów, którzy zgłaszają nieudokumentowane przekroczenia.

„Jeżeli ludzie nadal będą przybywać w takiej liczbie, w setkach dziennie, na pewno zrobi się poważnie – znalezienie odpowiedniego zakwaterowania, zapewnienie potrzeb humanitarnych i odpowiednich usług dla tych ludzi będzie trudne” – powiedziała Reutersowi Egle Samuchovaite z Litewskiego Czerwonego Krzyża.

W wiosce Kalviai grupy migrantów przechodzące przez pola lub ulice stały się w tym tygodniu codziennym widokiem. „Dawałem im wodę, gdy przechodzili”, powiedział 54-letni mieszkaniec wioski Valentinas Margevicius. „Muszą być naprawdę zahartowani, jeśli postanowili rzucić wszystko i udać się do nieznanego kraju”.

Natalia Andruszko – prawniczka z wykształcenia, społeczniczka z praktyki. Zainteresowana tematyką osób z grup wrażliwych i problemów, z którymi się mierzą. Nieustannie tęskniąca za Wenecją. Współpracowniczka Salam Lab

Źródła:


Najnowsze publikacje