Modi „bezpośrednio odpowiedzialny za klimat bezkarności” w Indiach

fot. Wikimedia Commons.


Film, w którym premier Indii Narendra Modi jest oskarżony o antymuzułmańskie, krwawe zamieszki sprzed lat, zakazany. Studenci i studentki mimo wszystko puszczają go na kampusach

Wraz z emisją dwuczęściowego dokumentu BBC o premierze Indii, Narendrze Modim, w Indiach znowu rozgorzała dyskusja o jego odpowiedzialności za krwawe zamieszki w zachodnim stanie Gudźarat w 2002 roku. Dlaczego ta sprawa wypływa po tylu latach i kto jest za nią odpowiedzialny?

Co zrobił Modi?

Na to drugie pytanie wiele osób ma już odpowiedź. To sam premier, który w owym czasie piastował stanowisko gubernatora Gudźaratu, przyczynił się do wybuchu i do zwiększenia liczby ofiar. Ta ostatecznie sięgnęła 1044 przypadków. Większość osób, które zginęły, stanowili muzułmanie i muzułmanki.

Zamieszki wybuchły po tym, jak w miejscowości Godhra podpalono pociąg wiozący hinduistycznych pielgrzymów. W pożarze zginęło 59 osób, a społeczność oskarżyła muzułmanów i muzułmanki o tę tragedię. Mimo że do dzisiaj sprawa odpowiedzialności za podpalenie pociągu pozostaje niejasna, wydarzenie to stało się zarzewiem największych zamieszek na tle religijnym od uzyskania niepodległości przez Indie w 1947 roku. Do dziś pozostaje traumą dla wielu osób, które je pamiętają.

Dokument BBC pt. India: The Modi Question, chwalony za bezstronność i wielowymiarowe podejście do tematu (np. uwzględnienie wypowiedzi ludzi skupionych wokół Modiego), ujawnia nowe dokumenty w tej sprawie. Na przykład niepublikowany dotychczas raport brytyjskiego Biura Spraw Zagranicznych, który uznaje premiera Indii za „bezpośrednio odpowiedzialnego” za „klimat bezkarności” przyczyniający się do wybuchu przemocy. Raport wskazuje też, że gudźarackie zamieszki miały „wszystkie znamiona czystki etnicznej”, wymierzonej w indyjską społeczność muzułmańską. 

Modi do dzisiaj zaprzecza oskarżeniom o osobistą odpowiedzialność za zamieszki. Jego zwolennicy powołują się na orzeczenie Sądu Najwyższego z 2013 roku o braku wystarczających dowodów, by postawić go w stan oskarżenia.

Studencki punkt widzenia

O wypuszczonym pod koniec stycznia dokumencie India: The Modi Question zrobiło się głośno, gdy indyjskie władze zakazały jego pokazów, określając go „kolonialną propagandą”. Rząd federalny zastosował nawet wprowadzony za czasów urzędowania Modiego zapis umożliwiający władzom usunięcie „nieodpowiednich materiałów” z mediów społecznościowych.

Mimo zakazu, studenci i studentki w różnych miastach próbowali zorganizować pokazy filmu. Nie obyło się jednak bez gwałtownej odpowiedzi służb, które w Delhi, stolicy Indii, wysłały oddziały policji wyposażone w gaz łzawiący. Na uniwersytecie Jamia Millia Islamia (JMI) policjanci aresztowali prawie tuzin studentów.

Władze Uniwersytetu w Hajdarabadzie prowadzą obecnie dochodzenie w sprawie sobotniego pokazu dokumentu. Studenci i studentki Uniwersytetu Jawaharlala Nehru (JNU) w Delhi twierdzą, że na kampusie odcięto prąd i internet. Wszystko po to, aby uniemożliwić im wyświetlenie filmu dokumentalnego. Według BBC, na kampusie JNU zaobserwowano obecność policji, a grupa 20-30 osób obrzuciła studentów kamieniami.

Niektóre osoby ze środowiska naukowego, jak Šumit Ganguly czy Thomas Blom Hansen, określają obecną sytuację polityczną w Indiach demokracją nieliberalną, między innymi ze względu na coraz częstsze ograniczanie wolności słowa i prasy oraz systemowe praktyki dyskryminacyjne ze względu na wyznanie.

Źródła: BBC, Time, The Hindu.

Zapisz się do naszego newslettera!

Chcesz otrzymywać na skrzynkę mailową nasz autorski przegląd prasy składający się ze starannie wyselekcjonowanych newsów z całego świata? Razem z nim wyślemy do Ciebie informacje o naszych nadchodzących planach.

Zapraszamy do prenumerowania Pokojowej Prasówki Salam Lab!



Najnowsze publikacje