„A co by było, gdybyśmy jako ludzkość, wszyscy bez wyjątku, między matematyką a historią mieli przedmiot »obywatel świata«?”
„Czy gdyby od małego uczono nas, że ludzie się różnią, nie mielibyśmy bardziej świadomych, a przez to mądrzejszych dorosłych? Gdyby co tydzień ktoś prowadził z nami zajęcia na temat tego, że ludzie są nie tylko biali, ale też czarni. Lub odwrotnie, że poza czarnymi są też biali. Że chrześcijaństwo to nie jedyna religia. Tak jak i judaizm nie ma monopolu na prawdę. Ani islam. Ani nawet ateizm. Wielkie sobole czapy i pejsy u chasydów, kilty u Szkotów, długie pazury u drag queen, obcasy i kapelusze w Londynie, bose stopy i nagie piersi Buszmenów. I tak dalej. Starczyłoby tematów na osiem lat szkoły podstawowej. Bo nie mówię o oddolnych inicjatywach nauczycieli, którzy realizują ze swoimi uczniami fantastyczne projekty. Ani o fundacjach, które próbują dostać się do szkół z jakimś poszerzającym horyzonty kursem. Mówię o obowiązkowym przedmiocie. Ocenianym dokładnie tak samo jak biologia i chemia. Jeżeli kiedyś zostanę ministrą edukacji, to będzie moja pierwsza reforma”.
To jeden z licznych cytatów, które zaznaczyłam sobie kolorem w „Jestem Żydówką”. Być może według niektórych niszczę książkę. A ja lubię te swoje destrukcje zakreślaczami i kolorowymi długopisami. Lubię wracać do słów, które mnie poruszyły, które są ważne, którymi chcę podzielić się z innymi. A w „Jestem Żydówką” było takich mnóstwo.
Serce Żydówki
„Jestem Żydówką”, wydane nakładem wydawnictwa Znak, zachwyca prostotą formy. To pamiętnik, jeden rok z życia mieszkającej w Krakowie Miriam Synger. Czasem wpis pod konkretną datą to obszerna notatka na temat żydowskiego święta. Następnego dnia w książce pojawia się krótki wpis o wspólnym gotowaniu z mężem. Cieszę się, że dzięki „Jestem Żydówką” poznałam bliżej Miriam. Ortodoksyjną Żydówkę. Polską patriotkę. Matkę pięciorga dzieci. Żonę. Feministkę. Socjolożkę i edukatorkę. Osobę, która lubi wszystkie kolory tęczy i regularnie chodzi na masaż, robi swoją własną biżuterię i uwielbia feminatywy. Instagramerkę i TikTokerkę, która ma nadzieję, że swoją działalnością w sieci zmieni zdanie choć kilku osób powielających stereotypy. Coś co wyróżnia tę książkę, to szczerość, dystans i empatia autorki. Miriam pisze wszystko, co leży jej na sercu.
Sercu matki, która jeśli istnieje piekło, choć w nie nie wierzy, to jej zdaniem będzie ono wiecznym przygotowywaniem obiadówek dla dzieci do szkoły, i która uświadamia sobie, że jej starszy syn jest prawdopodobnie jednym z kilku nastoletnich Żydów w Polsce z pejsami. Sercu Żydówki, gdy lekarka jej syna pyta, czy długo są w Polsce, a słysząc „od zawsze” próbuje dowiedzieć się, czy są może „Izraelitami”, „judaistami”, „Izraelczykami” lub „hebraistami”, bo słowo „Żyd” ma raczej pejoratywne nacechowanie. Lub gdy mężczyzna na TikToku pisze jej, aby pokazała włosy.
Sercu człowieka po prostu, gdy nikogo nie dziwi pomaganie osobom uchodźczym z Ukrainy, ale nie dla wszystkich naturalne jest niesienie pomocy uchodźcom i uchodźczyniom na polsko-białoruskiej granicy. „Przecież rozwiązaniem tej zagadki nie może być zdanie: »bo jedni to biali, a drudzy to ciemni muzułmanie«. To by znaczyło, że żadni z nas bohaterowie, niezależnie od tego, jak bardzo zaangażowani jesteśmy w pomoc ukraińskim uchodźcom. Raczej bliżej nam do rasistów”. Miriam zabiera nas w tym wszystkim do swojego domu. I czułam jego ciepło oraz ciepło mieszkańców i mieszkanek, rodziny Miriam, podczas całej lektury książki.
Judaizm w pigułce
Wśród opisów codzienności, podekscytowania z powodu nowego papierowego kalendarza, radości, gdy dzieci przynoszą do domu bukiet pachnącego bzu, Miriam przemyciła ogromną dawkę wiedzy na temat judaizmu oraz życia społeczności żydowskiej, także tej polskiej. I jestem jej za to ogromnie wdzięczna. Dzięki „Jestem Żydówką” pojęcia związane z życiem i tradycjami osób wyznających judaizm nie są już jedynie tajemniczymi i intrygującymi wyrazami. Wiem, co się za nimi kryje. Wyrzucanie do wody swoich występków, warnik szabatowy, budowanie szałasów – to tylko kilka elementów judaizmu, które dzięki autorce poznajemy. Książka Miriam Synger to nie tylko pamiętnik, ale też podręcznik. Taki judaizm w pigułce. Poradnik, jak otworzyć się na drugiego człowieka. Bo „kiedy staramy się poznać drugiego człowieka, może warto zacząć od zastanowienia się, czy to, co nasze, jest automatycznie uniwersalne”. Często brakuje nam wiedzy, a mimo to stawiamy krzywdzące sądy. Bo nie wiemy, że spory odsetek współczesnych Polaków i Polek ma żydowskie korzenie.
Last but not least, dzięki „Jestem Żydówką” i skrupulatnie przywoływanym pojęciom w oryginalnym zapisie, transkrypcji i tłumaczeniu, mogłam przypomnieć sobie hebrajskie literki i język, którego naukę z niewiadomych przyczyn porzuciłam, a który zafascynował mnie, gdy poznałam go na lektoracie podczas studiów. Lekturę „Jestem Żydówką” skończyłam po trzykroć bogatsza. Dziś mogę powiedzieć, że wiem co nieco na temat judaizmu, zainspirowałam się, by wrócić do nauki języka, którą porzuciłam, i poznałam wyjątkową osobę. Do tego stopnia, że chciałabym pójść z nią kiedyś na kawę.
Konkurs i rozmowa na żywo
Wy także możecie zgarnąć swój egzemplarz „Jestem Żydówką”! Wystarczy, że napiszecie w komentarzu na profilu Facebookowym Salam Lab, jaka książka związana ze społecznością żydowską najbardziej zapadła Wam w pamięć. Na odpowiedzi czekamy do piątku 3 marca. Za egzemplarze książki dziękujemy wydawnictwu Znak.
A Miriam będzie naszą gościnią już w najbliższy czwartek 2 marca o 18:30 podczas rozmowy na żywo na Facebooku Salam Lab. Razem z Miriam obalimy powszechne stereotypy wokół judaizmu. Porozmawiamy też o życiu Żydów i Żydówek, o tym, skąd wziął się pomysł na napisanie „Jestem Żydówką”. Na koniec zapytamy Miriam o to, gdzie pójść na najlepszy masaż w Krakowie.
Zdjęcie Miriam pochodzi z sesji zdjęciowej dla wydawnictwa Znak.