„Mój tata i wujek widzieli to, czego świat nie chce widzieć. Słyszeli krzyk, którego nikt nie chce słyszeć. W Strefie Gazy dochodzi do ludobójstwa, a Izrael nie ponosi za to żadnych konsekwencji” – mówi Salam Lab Mariam Abo Saeid
Weronika Szczurko: Jesteś pół-Polką, pół-Palestynką. Jaka jest historia Twoich rodziców?
Mariam Abo Saeid: Mój tata Tarek Abo Saeid jest Palestyńczykiem, jego rodzina pochodzi z Hebronu. Pod koniec lat osiemdziesiątych tata przyjechał do Polski i rozpoczął studia doktoranckie na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Na ostatnim roku studiów ożenił się z moją mamą, Basią.
Ty i Twoje rodzeństwo urodziliście się w Polsce?
W Polsce pod koniec lat dziewięćdziesiątych urodził się mój brat, Yussef. Przez krótki czas mój tata pracował w Polsce, bardzo dobrze się tu czuł i nadal czuje. Jednak tęsknota za ojczyzną nie pozwoliła mu zostawić jej na dłużej. W 1999 roku wyjechał do Gazy, na początku sam. Został tam dziekanem w gazańskiej filii Uniwersytetu Jerozolimskiego. W 2002 roku dołączyła do niego moja mama. To była jej pierwsza wizyta w Gazie mimo długiej znajomości z moim tatą.
Jak wspomina ten czas?
Jej pierwszym wspomnieniem z Gazy jest szok, jakiego doznała wychodząc z samolotu w puchowej kurtce. Myślała, że w Palestynie zima jest równie sroga jak w Polsce. Tymczasem uderzyła ją fala ciepła.
Jak się odnalazła w nowym środowisku?
Kiedy pytam ją o ten okres jej życia, zawsze ciepło wspomina Gazę. Mimo że jest chrześcijanką, nikt jej z tego powodu nie wykluczał. Powitano ją tam z otwartymi ramionami. W tamtym czasie w Gazie mieszkało 12 polsko-palestyńskich rodzin. Ich członkowie i członkinie założyli Towarzystwo Polsko-Palestyńskie, które organizowało różne wydarzenia, żeby poczuć się w Gazie jak w domu. Moja mama była bardzo zaangażowana w tę inicjatywę, do tego stopnia, że z czasem została prezeską Towarzystwa. To była silnie zjednoczona grupa osób, które miały ciepłe i rodzinne relacje.
Ty urodziłaś się w tym czasie?
Tak, w Gazie najpierw urodził się mój brat, Yakub, a później ja w 2007 roku. Oddałabym wszystko, żeby pamiętać cokolwiek z Gazy, ale w 2009 roku musieliśmy wyjechać. Działania wojenne sprawiły, że mało kto był tam bezpieczny.
To była pewnie trudna decyzja.
Szczególnie dla mojego taty, w końcu Palestyna od zawsze była jego domem. Czuł się z nią silnie związany i jeszcze długo po opuszczeniu rodzimej ziemi wracał do myśli o powrocie.
Oczywiście życie w Gazie nie było wcale łatwe. Palestyńczycy i Palestynki od 75 lat przeżywają piekło. Mój tata miał wielkie szczęście, że udało mu się stamtąd wyrwać i kontynuować edukację w Polsce. Wiele przeszedł w Gazie, ale dzięki temu jest tak silnym człowiekiem.
Piszemy dla Ciebie, dzięki Tobie
W obliczu rosnącej migracji ludności spowodowanej zmianami klimatycznymi, konfliktami zbrojnymi i czystkami etnicznymi, zapewnienie dostępu do rzetelnych informacji jest teraz bardziej istotne niż kiedykolwiek wcześniej. Nasze dziennikarstwo w Salam Lab jest konstruktywne, inkluzywne i wolne od uprzedzeń. Dostarczamy różnorodne perspektywy, wykraczając poza główny nurt mediów, bez wpływu korporacji czy powiązań politycznych.
Jesteśmy całkowicie niezależną redakcją. Wasze wsparcie stanowi fundament naszej działalności. Każda wpłata pomaga nam kontynuować naszą misję dostarczania rzetelnych informacji. Dziękujemy za każdy wkład, który pomaga nam zachować niezależność.
Obecnie Twój tata przebywa w Strefie Gazy.
Tydzień przed 7 października mój tata wyjechał do Palestyny ze swoim przyjacielem Ahmedem, który jest dla mnie jak wujek. Przez siedem dni cieszył się z długo wyczekiwanej okazji do odwiedzenia swojej rodziny, w szczególności swojej mamy. Po tej dacie wszystko legło w gruzach, nie tylko w przenośni.
Czy Twojej rodzinie udało się znaleźć schronienie?
Wszyscy przebywają obecnie w domu rodzinnym mojego taty w Rafah. Mieszka w nim teraz ponad 50 osób. Także wujkowi Ahmedowi udało uciec się z miasta Gazy i znaleźć w nim schronienie. W Rafah razem z moim tatą czekał na wpisanie na listę osób do ewakuacji. Wujek miał większe szczęście, bo jego nazwisko znalazło się na niej już 18 października. Dzięki temu jest już w swoim domu w Polsce. Co nie zmienia faktu, że nadal mocno przeżywa to, czego doświadczył przebywając w strefie bezpośredniego zagrożenia życia.
Informacje i obrazy docierające do nas ze Strefy Gazy pokazują niewyobrażalne cierpienie Palestynek i Palestyńczyków.
Mój tata i wujek widzieli to, czego świat nie chce widzieć. Słyszeli krzyk, którego nikt nie chce słyszeć. W Strefie Gazy dochodzi do ludobójstwa, a Izrael nie ponosi za to żadnych konsekwencji. Nie jestem w stanie nawet wyobrazić sobie, przez co przechodzi mój tata. To silny człowiek, ale najsilniejsze osoby są też najwrażliwsze na krzywdę innych.
Jaka jest szansa, że Twojego tatę uda się ewakuować?
Nie wiemy. Nie mamy z nim praktycznie kontaktu, od czasu do czasu przy odrobinie szczęścia udaje nam się połączyć telefonicznie. Z tych rozmów wynika, że cała sytuacja go przerasta i jest bardzo sfrustrowany. Mimo że od 30 lat posiada polskie obywatelstwo, nadal nie został ewakuowany do Polski.
Jak sobie radzicie w tej trudnej sytuacji?
Jest nam bardzo ciężko, bo sytuacja w Strefie Gazy szybko się zmienia. Moja mama i moi bracia próbują wszystkiego, żeby jak najszybciej sprowadzić tatę do Polski. Piszą różne pisma, jednak niewiele to pomaga.
Przykro mi też patrzeć na niesprawiedliwą narrację świata i mediów, które uważałam za nowoczesne, antyrasistowskie i promujące prawa człowieka. Z ich przekazów od długiego czasu dowiadujemy się, że wszyscy muzułmanie to terroryści, co jest bezsprzecznie kłamstwem. Owszem, każdy radykalizm jest niebezpieczny. Ale znamy wiele innych przypadków, w których to nie muzułmanie byli terrorystami. Z jakiegoś powodu unikamy jednak tego tematu i stosujemy uogólnienia, które są krzywdzące dla muzułmańskich społeczeństw, w tym dla palestyńskiego.
Czy jest coś, co możemy dziś zrobić, żeby pomóc Palestynkom i Palestyńczykom?
Obecnie najlepszym sposobem na wsparcie jest bojkot firm, które finansują ludobójstwo. Zrezygnuj z jedzenia w McDonald’s, nie kupuj kawy w Starbucksie – niby to nic wielkiego, a jednak ma duże znaczenie.
Niedawno trafiłam na filmik, w którym chłopczyk z Gazy, odpowiadając na pytanie o to, kim chciałby być w przyszłości, odparł: „dzieci w Gazie nie mają przyszłości”. Bardzo mnie to poruszyło i chciałabym, żeby jego słowa wybrzmiały, żeby usłyszał je cały świat. Nie dajmy się oszukiwać, nie dajmy sobą manipulować i okażmy swoje człowieczeństwo. Domagajmy się natychmiastowego zawieszenia broni i zaprzestania ludobójstwa.
Mariam Abo Saeid – pół-Palestynka, pół-Polka, licealistka, córka Tareka Abo Saeida, doktora w dziedzinie prawa i zarządzania, specjalisty w zakresie zarządzania i administracji
Jako Salam Lab jesteśmy częścią wyjątkowego grantu i projektu edukacyjnego EMPATHY (Let’s Empower, Participate and Teach Each Other to Hype Empathy. Challenging discourse about Islam and Muslims in Poland), który zakłada kompleksowe i intersekcjonalne podejście do przeciwdziałania islamofobii w Polsce. Więcej na jego temat przeczytasz na naszej stronie salamlab.pl/empathy.
Projekt jest dofinansowany przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są jednak wyłącznie poglądami autora_ki lub autorów i nie muszą odzwierciedlać tych zamieszczonych w przepisach Unii Europejskiej lub Komisji Europejskiej. Unia Europejska oraz organ udzielający wsparcia nie mogą ponosić za nie odpowiedzialności.