Niespodziewana historia o budowaniu pokoju prosto z podwórka w Belfaście


Posłuchajcie historii o pokoju prosto z Belfastu

„Siedzę na placu zabaw, obok przysiadła romska rodzina z Rumunii. Dzieciaczki noszą mundurki ze szkoły mojego synka.

Panie ubrane są bardzo tradycyjnie. Czarne topy, długie spódnice, grube rajstopy, włosy albo rozpuszczone albo zebrane w kok. 

Siedzą w kółeczku. 

Syn bawi się z romskimi dzieciakami na huśtawce, wszyscy pięknie mówią po angielsku z tak zwanym północnoirlandzkim „twang”.

W pewnym momencie dzieci biegną do kółeczka pań. Jedna z nich bardzo łamaną angielszczyzną wykrzykuje do mnie pytanie, czy Izaak może dostać czekoladkę. 

Zgadzam się, uśmiechając się. Syn przybiega do mnie z poczęstunkiem. Uczę go, jak powiedzieć „dziękuję” po rumuńsku.

Izaak biegnie z powrotem.

– Multimesc! – mówi. 

Kółeczko pań rozjaśnia się pięknym zbiorowym uśmiechem. 

Kiedyś pewna Romka, ofiara hate crime, była tak zaskoczona życzliwością osób oferujących jej wsparcie, że powiedziała: – Wyrzucają nas z tylu krajów. Tu też czasem coś się niedobrego zdarza. Ale tutaj jesteśmy traktowani jak ludzie. Prawie zawsze. To my też przestajemy się bać. 

Położyła rękę na moim brzuchu (byłam w ciąży) i pobłogosławila Izaaka, który szalał w środku.

Dziś błogosławiony Izaak bawi się z grupką romskich dzieci, jest roześmiany, szczęśliwy. Mamy romskie spokojnie piją herbatę z termosu. 

Wymieniamy rozbawione spojrzenia, kiedy dzieci robią jakieś głupstwa”.

Powyższą historię przekazała nam Aleksandra Łojek, iranistka, tłumaczka, autorka książki o Belfaście („Belfast. 99 ścian pokoju”) specjalistka w dziedzinie radykalizacji oraz nasza współpracowniczka.

Aleksandra opowie nam o dżihadzie już 12 kwietnia o 20:00 w czasie kolejnej rozmowy z cyklu „Migawka Muzułmańska” na naszym Facebooku.

#



Najnowsze publikacje