„Jak to jest, że przez chustkę można umrzeć? Gdzieś, bo się ją zdejmie, a gdzieś, bo się ją nosi” – mówi Kasia, Polka, która na co dzień mieszka w Maroku. Wtóruje jej Lubna, która z kolei jest Irakijką, ale od kilkunastu lat żyje w Polsce: „wspieram irańskie protesty, mimo, że jako jedyna kobieta w rodzinie noszę hidżab”
Ogólnopolski Strajk Kobiet opublikował na swoim profilu grafikę z hasztagiem „No2Hijab”, chcąc wesprzeć protest Iranek i Irańczyków przeciwko nakazowi noszenia hidżabu oraz brutalnemu zabójstwu Mahsy Amini. Całym sercem opowiadamy się za walką o prawa kobiet w Iranie. Jednak trochę nas to zabolało, bo znamy wiele muzułmanek, dla których chusta jest ważną częścią ich tożsamości. Postanowiliśmy więc spytać osób, które same noszą hidżab lub mieszkają w kraju z dominującym islamem, jak odbierają słowa i apele wzywające do pozbycia się hidżabów. To nie hidżab czy strój kobiet jest problemem, ale patriarchat. Posłuchajcie Kasi i Lubny.
Lubna
Lubna al-Hamdani pochodzi z Iraku. Jest muzułmanką, lekarką, aktywistką, feministką i matką. Mieszka w Polsce od kilkunastu lat. Gdy pytam ją o demonstracje kobiet przeciwko nakazowi noszenia hidżabu w Iranie, mówi zdecydowanie: „jestem przeciwko narzucaniu czegokolwiek: i zakrywania, i odkrywania ciała kobiety. Jestem przeciwko zakazowi zakrywania głowy, jak we Francji albo kiedyś – Tunezji. Bardzo wspieram protesty w Iranie. Ale kwestia hidżabu to bardzo delikatna sprawa, związana z praktyką religijną, z kulturą. Idea hidżabu, piękna idea, jest często skrzywiona ze względów politycznych lub kulturowych i wtedy można ją wykorzystać przeciwko kobietom.
Sama założyłam hidżab dopiero, gdy przyjechałam do Polski. W Iraku chodziłam z gołą głową. Nikt mi jednak nie narzucił tej decyzji. Zdecydowałam sama, jak dorosła osoba, który moment w moim życiu był na to odpowiedni. A gdybym była do tego zmuszona, przy najbliższej okazji chciałabym zdjąć chustę z głowy! Znałam zresztą takie osoby, którym hidżab był narzucany, np. przez mamę albo tradycję rodzinną. Te dziewczyny, gdy tylko miały okazję, ściągały hidżab z głowy i chodziły bez niego. One nie czuły, żeby odnosiły jakąś korzyść religijną płynącą z zasłaniania się. A w praktyce religijnej w islamie najważniejsza jest intencja. Jeśli kobieta nie chce nosić chusty, nie pozostanie za to wynagrodzona. Dla mnie ważniejsza jest wolność, niż hidżab. Bo brak wolności godzi w moją religijną intencję.
W Koranie są wersety, według których nie może być przymusu w religii. Ale jakoś wszyscy o tym zapominają” – śmieje się Lubna. „W Iranie używa się hidżabu jako gry politycznej, która godzi w prawa kobiet” – dodaje.
Muzułmanka w Polsce
Zapytana, jak czuje się w Polsce, Lubna wzdycha. „To zależy od nastrojów politycznych. Niektórym nie podoba się mój wygląd. Gdy w mediach mówiło się więcej kryzysie humanitarnym na granicy polsko-białoruskiej, zdarzały się sytuacje, że pewne osoby kazały mi zdjąć moją chustę. Teraz zdarzają się raczej takie… szpileczki. Mimo, że jestem samodzielna, pracuję, jestem aktywna, robię dużo różnych rzeczy, czasem komentarze Polek i Polaków na mój temat sugerują, że nie mogę być niezależna i nosić chustę. Że ona przekreśla moją autonomiczność”.
Gdy pytam ją o hasztag, który stał się popularny w polskich mediach społecznościowych, #No2Hijab, Lubna zaczyna mówić, że to nienajlepszy sposób na wspieranie irańskich protestów. Podaje przykład swojej feministycznej aktywności w Polsce: „jak był Czarny Protest, poszłam na demonstrację z koleżanką, Polką. Tak jak inne kobiety, założyłam tego dnia czarne ubranie, w tym czarny hidżab. W pewnym momencie zorientowałam się, że przed nami stoją osoby transparentem „PiSlam”. To hasło, które sugeruje, że barbarzyńskie prawo aborcyjne wprowadzone w Polsce jest porównywalne z opresją, której niby doszukiwać się można w islamie. Moja koleżanka była wściekła, pokłóciła się wtedy z tamtą kobietą, mówiąc, że ten transparent mnie obraża.
Piszemy dla Ciebie, dzięki Tobie
Nasze dziennikarstwo w Salam Lab jest konstruktywne, inkluzywne i wolne od uprzedzeń. W świecie przepełnionym negatywnymi treściami, staramy się informować również o pozytywnych wydarzeniach z krajów Azji i Afryki. Dostarczamy różnorodne perspektywy, wykraczając poza główny nurt mediów.
Jesteśmy całkowicie niezależną redakcją. To Wasze wsparcie stanowi fundament naszej działalności. Każda wpłata pomaga nam kontynuować naszą misję dostarczania rzetelnych informacji. Dziękujemy za Wasz wkład, który pomaga nam zachować niezależność.
Zresztą zawsze muszę się z tego islamu tłumaczyć. A to religia, która bywa bardziej liberalna, np. w kwestii aborcji, niż chrześcijaństwo. Poza tym muzułmanie i muzułmanki liczą ok. 1,5 mld osób na całym świecie. Różnimy się między sobą i nasza religia się różni – w zależności od regionu, kultury, zwyczajów.
A wiesz, że miałam raz problem, żeby pójść na basen? Któregoś dnia chciałam pójść z synkiem do Aquaparku w Krakowie, ale nie pozwolili mi tam wejść w burkini, czyli stroju kąpielowym, który zakrywa całe ciało”.
Od spódniczek mini po niqab zakrywający twarz
O trudności ze zrozumieniem kwestii zakrywania i odkrywania ciała pytam też Katarzynę Ławrynowicz, autorkę książki „Maroko. U mnie w Marrakeszu”, Polkę, która od kilkunastu lat mieszka w Maroku.
„Definicje normalności czy wolności są różne w różnych kulturach” – mówi Kasia. „Codziennym ubiorem wielu Marokanek jest dżellaba (rodzaj długiej sukni z kapturem) i chustka na głowie. Kiedyś popularny był jeszcze kawałek materiału zakrywający twarz (czasami zupełnie przezroczysty). Czy kobieta ubierająca się w ten sposób jest bardzo religijna? Niekoniecznie. Po prostu taki strój obowiązuje w tym rejonie świata, tak jak u nas jeansy i t-shirt. Na wybór tego, jak ubierają się kobiety w Europie, ma także wpływ sposób wychowania i nasze przyzwyczajenia. Moja prababcia ubierała się inaczej niż Polki dzisiaj: rzadko wychodziła z domu bez chustki na głowie, a jej spódnica zawsze musiała sięgać przynajmniej za kolano. Dla jednych kobiet hidżab to świadomy wybór religijny. Dla innych – bardziej tradycja, tożsamość kulturowa, bez której nie czułyby się dobrze. Dopiero, gdy jest narzucany siłą, to jest to opresja”.
Na swoim profilu w mediach społecznościowych, @u_mnie_w_marrakeszu, Kasia pisze „jak to jest, że przez chustkę można umrzeć? Gdzieś, bo się ją zdejmie, a gdzieś, bo się ją nosi.
W Maroku mamy pełen wachlarz kobiecych strojów: od spódniczek mini po niqab zakrywający twarz. Co ciekawe, istnieje raczej tendencja do odkrywania się, niż zakrywania; zapewne dlatego, że gonimy za „zachodnimi” standardami mody. I tak kobieta nosząca chustę może nie dostać się do niektórych szkół lub do pracy.
Kontrola ciał kobiet sprawia, że zostają one w domach
Do większości aquaparków nie można wchodzić w burkini. W te wakacje głośno było o Marokance, która ze względu na swój strój została słownie zaatakowana przez francuskich turystów przy basenie hotelowym. Pracownicy obiektu kazali jej wyjść. Okazało się jednak, że trafili na charakterną osobę, która zrobiła aferę nagłośnioną w mediach.
Takie zakazy i nakazy sprawiają, że kobiety zostają w domach, rezygnują z pracy, nie bywają w bardziej ekskluzywnych miejscach w mieście, bo czują, że to nie są miejsca dla nich. I nie chodzi tu o zawartość portfela… Marginalizacja kobiet ze względu na ich ubiór jest faktem, dzieje się w wielu miejscach na świecie i czasem dotyczy zakrywania ciała, a czasem odkrywania”.
22-letnia Iranka, Żina Mahsa Amani, zmarła po tym, jak została zatrzymana przez policję za nieodpowiedni strój: źle założony hidżab i spodnie. Mimo, że policja utrzymuje, że kobieta miała atak serca, według lekarzy Mahsa była bita, a do szpitala trafiła już bez oznak życia. Po tym, jak sprawa trafiła do gazet, Iranki i Irańczycy protestują wobec nakazu noszenia chust. Policja brutalnie tłumi demonstracje.