W niedzielę w Mjanmę i Bangladesz uderzył cyklon Mocha, o kategorii 5, która jest najwyższą notą ukazującą siłę wiatru. To najpotężniejsza burza, jaka nawiedziła ten region od dekady. Obecnie trwa naprawianie szkód i chowanie zmarłych
Ulewne deszcze doprowadziły do osuwania się ziemi i powodzi. Zniszczone zostały mosty i linie energetyczne. Jak podaje The Guardian, ewakuowano ok. pół miliona osób. W trakcie uderzenia cyklonu ucierpiało też miasto Koks Badźar, w którym znajduje się jeden z największych obozów dla uchodźców i uchodźczyń na świecie. Zniszczonych zostało ok. 1300 schronisk osób z doświadczeniem uchodźstwa ze społeczności Rohindża. Prześladowana muzułmańska grupa etniczna znalazła się w jeszcze trudniejszej sytuacji. Według organizacji ludu Rohindża, na którą powołuje się al-Jazeera, zginęło więcej niż 400 osób, a liczba ta może wzrastać, gdyż wielu ludzi jest zaginionych. Obecnie trwa naprawianie szkód i chowanie zmarłych.
W walce z żywiołem
„Nie znajduję słów, by wyrazić moją stratę” – mówi 66-letni Aa Bul Hu Son, który niedawno pochował swoją córkę znalezioną w jeziorze. W trakcie tragedii zginęło dziewięć spośród 14 członków i członkiń jego rodziny.
Sar Hla Ma Kha, czterdziestolatka ze wsi Basara, opowiada, jak w czasie ucieczki straciła z oczu córkę z wnuczkiem. Próbowali biec, ale woda była bardzo wysoka i ściągała ich w dół.
Uchodźcy i uchodźczynie Rohindża w 2017 roku musieli uciekać z Mjanmy w wyniku zorganizowanego przez wojsko tego kraju pogromu. Muzułmańska grupa była prześladowana w tym kraju przez buddyjską większość już od 1962 roku.