Polska między Wschodem a Zachodem. Na czym opierają się nasze mity?

fot. z archiwum Francesco Costantiniego

mężczyzna w okularach czytający książkę, fotografia czarno-biała

Czy Polska powinna dziś gonić tzw. Zachód? O polski kolonializm i narodowe mity pytamy badacza postkolonializmu z UJ

Ewelina Kaczmarczyk: Umówiliśmy się na rozmowę o mitach i stereotypach, bo chyba oboje mamy wrażenie, że pełnią one aktualnie bardzo istotną rolę w debacie publicznej. Co mają ze sobą wspólnego mit i stereotyp?

Francesco Costantini: Stereotyp rodzi się w procesie upraszczania, na bazie mitologizacji „innego”. Według francuskiego filozofa Rolanda Barthesa mit powstaje poprzez postrzeganie elementów rzeczywistości w połączeniu z opiniami czy ocenami, jakby były ze sobą ściśle zespolone. Konsekwencją mityzacji według Barthesa jest uznanie powstałych mitów za rzeczy naturalnie występujące w rzeczywistości. 

Przykładowo: w Polsce silny jest mit Polaka-katolika, według którego prawdziwy Polak to zawsze wyznawca katolicyzmu. Oczywiście jest to uproszczenie, w wyniku którego wykluczamy lub włączamy kogoś do wspólnoty, która nie jest wyłącznie wspólnotą religijną. Przecież o byciu obywatelem czy obywatelką naszego kraju nie decyduje wyznanie.

Skąd potrzeba mitologizacji innego?

Na to pytanie trafnie odpowiedział Homi K. Bhabha, jeden z założycieli studiów postkolonialnych. Wskazał on dwa powody. Według badacza stereotypy z jednej strony w spójny sposób tłumaczą nieznane. Oswajają z rzeczywistością. Sprawiają wrażenie, że rzekoma inność ludów czy narodów zostaje wyjaśniona. To osłabia dystans. 

Z drugiej strony stereotyp utrzymuje poczucie różnicy. Podkreśla rozróżnienie między kolonizatorem a skolonizowanym – bo Bhabha bada akurat stosunki kolonialne. Kolonizator nie może zaakceptować prawdziwej inności, bo to podkopało by podwaliny samego kolonializmu. Przykładowo: gdyby ludy podbite były takie same, jak ludy kolonizujące, kolonizatorzy nie mieliby wytłumaczenia swoich działań. Straciliby powód podporządkowywania sobie innych.

Piszemy dla Ciebie, dzięki Tobie

Nasze dziennikarstwo w Salam Lab jest konstruktywne, inkluzywne i wolne od uprzedzeń. Dostarczamy różnorodne perspektywy, wykraczając poza główny nurt mediów. Piszemy o migracji, prawach człowieka, islamie i islamofobii.

Nasze działania zależą od Twojego wsparcia. Każda złotówka pomaga nam kontynuować misję dostarczania rzetelnych informacji. Twój wkład to klucz do naszej niezależności.

Jak wygląda proces mityzacji?

Polski etnolog Jan Bystroń wskazuje, że pierwszy etap tego procesu to mityzacja wyobrażeniowa: deformacja i deprecjacja obrazu obcego. Czyli: przypisujemy obcemu cechy, których nie posiada lub podkreślamy jego wady. Potem dochodzi do rozciągnięcia sądu indywidualnego na całą grupę. Przykładowy stereotyp obecny w prawicowej narracji głosi, że Polacy i Polki są wrogo nastawieni do muzułmanów i muzułmanek, bo ci są agresywni. Następnie ma miejsce idealizacja historyczna, zaczyna się mówić przykładowo o „odwiecznych wrogach” czy „wiekowych krzywdach”. Kontynuując wspomniany przykład, Polacy i Polki są negatywnie nastawieni do islamu, bo Jan III Sobieski walczył z muzułmanami pod Wiedniem. Muzułmanami, którzy chcieli podbić nasz kraj.

Mało kto pamięta, że u boku Sobieskiego walczyli np. Tatarzy, czyli polscy muzułmanie, którzy już od wieków żyją na terenach Rzeczpospolitej. 

Niestety posługiwanie się stereotypami jest łatwiejsze, niż pamiętanie o faktach historycznych. O innych stereotypach na temat naszych rodaków i rodaczek opowiada arcyciekawa książka Adama Leszczyńskiego „No dno po prostu jest Polska. Dlaczego Polacy tak bardzo nie lubią swojego kraju i innych Polaków”. Leszczyński przywołuje stereotypy, jakie wobec siebie mieli Polacy, zaczynając od Bolesława Prusa, który wbrew pozorom miał bardzo negatywną opinię o swoich rodakach. 

Jak pokazuje nasz wcześniejszy przykład, mity narodowe ściśle łączą się z mityzacją innego. Maria Janion pisała, że okresem, który zostawił największe piętno w polskiej świadomości historycznej i polskim społeczeństwie, był czas zaborów. Równocześnie był to moment kształtowania się polskiej tożsamości. 

To czas, kiedy inne państwa się jednoczą, a my jesteśmy rozbici. I to obcy nad nami panują.

Polska tożsamość narodowa kształtowała się zupełnie inaczej niż pozostałych narodowości europejskich. W dojrzałej nowoczesności, czyli w poł. XIX wieku, zbiorową wyobraźnię kształtowały procesy kolonialne. Kolonizatorska Europa stworzyła fundament wiedzy powszechnej i ideę historii opartą na postępie. Te przekonania zaszczepiono także krajom pozaeuropejskim. Jednak nie wszystkie procesy mające miejsce w tym czasie świadczą o zapatrzeniu w tzw. Zachód. W Galicji w tym czasie dochodziło do orientalizacji polskich chłopów, górali oraz inspirowania się tzw. Wschodem. 

Tzw. Wschód był nam bliższy. 

Romantyczni twórcy fascynowali się kulturą i naturą tzw. Wschodu, niejako w kontrze do idei zachodniego kultu rozumu.

Orientalizacja Tatr i idealizacja podobieństw Polaków do tzw. ludów wschodnich jest już obecna chociażby w mickiewiczowskich „Sonetach krymskich”, pismach Juliusza Słowackiego czy Seweryna Goszczyńskiego. Temat ten rozwinęła polska literatura modernistyczna, podkreślająca wyjątkowość górali w kontrze do tzw. Europy Zachodniej. Tak też powstał mit wyzwolenia narodowego pochodzącego właśnie od górali, jako tych wyjątkowych obywateli. Pisarze w swoich dziełach eksponowali podobieństwo gór Wschodu i Polski tatrzańskiej. Chociażby Tadeusz Miciński, młodopolski poeta, porównał Tatry do Himalajów, symbolicznie bratając ze sobą te dwa obszary. W jego utworze „Nielota” na pierwszej stronie współegzystują ze sobą na szczycie Giewontu ukrzyżowany Chrystus, a w podziemiach turnii – staroindyjski bóg Indra. 

Szukaliśmy swojej odrębności. 

Zwróciliśmy się w stronę filozofii wschodu, bo mieliśmy dość industrializacji zachodniej. Procesy modernizacyjne zostały nam narzucone, dlatego się przeciwko nim zbuntowaliśmy.

Stanisław Witkiewicz częściowo stworzył mit Tatr jako miejsca „prawdziwej polskości”. Góry były symboliczną krainą oddaloną od procesów modernizacyjnych i przez to utożsamiano je z kulturami stereotypowo kojarzonymi z duchowością, np. kulturą muzułmańską czy z filozofią Azji Wschodniej i Południowej. W góralskim kontekście do polskiej kultury zostały wprowadzone mity o Himalajach czy buddyjska praktyka ascezy. 

Szukaliśmy polskości. „Na przełęczy” czy „Tatry w śniegu” Witkiewicza ukazują mieszkańców Podhala jako tych, którzy mogliby stworzyć lepszą cywilizację i nową polskość. Wiąże się to z procesem opisanym przez kulturoznawcę Aleksandra Kiosseva jako tzw. dyskurs odnajdywania korzeni, który był sprzeciwem wobec narzucanej przez tzw. Zachód jedności. Drugą stroną tego procesu stanowiły narodziny lokalnego nacjonalizmu. Nacjonalizm ten zakładał przywrócenie peryferiom centralnej roli. Stąd skupienie artystów na góralach: najstarszych, „najsilniejszych” Polakach. W ten sposób pisali: Witkiewicz, Miciński, czy Kazimierz Przerwa-Tetmajer.

A co na to wszystko sami górale?

Powoli zaczynali wierzyć w ten mit, choć musimy pamiętać, że początkowo nawet nie wiedzieli, że są Polakami. Zachwyt góralszczyzną wiązał się z kultem lokalności i fantazjami o antycznych korzeniach, a zarazem sakralizacją pierwotnych społeczności. To wzmożone zainteresowanie narodową etnografią, historią, filologią, archeologią, badaniami folkloru. Zachwyt góralszczyzną był również związany z nostalgią za kulturą oralną, mówioną. 

To, że kultura wschodnia była uważana za bliższą naszej niż zachodnia jest właściwie wspólną cechą krajów kolonialnych. W Irlandii również doszukiwano się podobieństw między ludami celtyckimi a ludami indyjskimi. Nie tylko dlatego, że kraje te miały tego samego kolonizatora.

Z kolei myśliciele Europy Zachodniej raczej niepochlebnie wyrażali się na temat wschodnich terenów Europy. 

W poł. XVIII wieku filozofowie zaczęli podróżować i opisali te tereny. Dużo mówi się o Wolterze jako oświeceniowej i światłej postaci, promującej wolność słowa. Tymczasem francuski filozof mówiąc łagodnie, nie lubił Polaków i Irlandczyków. Pisał, że są barbarzyńcami-katolikami, nie należą do cywilizacji. Francja i Anglia były uważane za kraje, które krzewią ideę nowego humanizmu. Dlatego Wolter popierał angielską kolonizację Irlandii i niemiecką kolonizację Polski, bo uważał te tereny za wymagające ucywilizowania. Sądził, że te narody są wobec historii pasywne. 

Ślady takiego myślenia są w polskiej polityce obecne również dzisiaj, chociażby w przekonaniu, że musimy dogonić Niemcy, Zachód czy Europę”. 

Postępujemy według starego schematu, myśląc, że weszliśmy do historii dopiero 30 lat temu. Nie rozumiemy tego, że teraz to my możemy coś wpisać do historii, coś zmienić i nie postępować według dawnych reguł narzucanych przez tzw. Zachód, reguł kolonialnych. 

Podobnie było po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Bardzo szybko odbywały się demonstracje, że Polska powinna postarać się o własne kolonie. Powstało stowarzyszenie polskich kolonii i podejmowano w tym kierunku działania. Polska była też niechlubnym europejskim liderem teorii rasy w latach 20. XX wieku. 

W tegorocznej kampanii wyborczej w Polsce stereotypy, również te o zabarwieniu rasistowskim, sprawdziły się bardzo dobrze. Dlaczego politycy wykorzystują migrantów w grze politycznej? 

Myślę, że bierze się to z potrzeby przynależności do tzw. starej Europy. Stare narody europejskie jeszcze przed migracyjnymi procesami były dość mocno homogeniczne.

Istnieje też przekonanie, że przez migracje ta część Europy zmienia się na gorsze, a sama migracja staje się synonimem zagrożenia. Dlatego w Polsce popularne jest myślenie, że migracje zahamują nasz rozwój. Dodatkowo dochodzi do tego narodowy mit, że Polska to bastion chrześcijaństwa, przedstawicielka wspomnianej starej Europy i łacińskiej cywilizacji. 

Konserwatyści rozumieją ten termin, jak pisał Adam Leszczyński, bazując na poglądach konserwatywnego myśliciela i historyka Feliksa Konecznego, który pojmował katolicyzm, bazując na jego mitologizacji. To była jego osobistą wersja, oparta na różnych mitach tzw. lepszego katolicyzmu sarmatów.

Ale czym jest łacińska cywilizacja? Przecież starożytny Rzym to była cywilizacja międzynarodowa, uwzględniająca prawa ludów podbitych do zachowania ich własnej kultury. Imperatorzy rzymscy pochodzili z Afryki czy Azji. 

Kolejny stereotyp. 

Myślenie w kategoriach zagrożenia widoczne jest w całej Europie, bo przecież w Niemczech AfD, czyli Alternatywa dla Niemiec, partia wyraźnie antyuchodźcza, notuje teraz wzrost poparcia w sondażach. Podobne procesy mają miejsce we Francji czy w Hiszpanii. Niedawno Josep Borrell, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej oraz wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa powiedział, że Europa jest ogrodem i to, co jest poza nim, to dżungla. My jako Europa musimy chronić ten ogród. Słowa te spotkały się z potępieniem wielu osób. To pokazuje, że pewne stereotypy nadal są na naszym kontynencie żywe.

Tymczasem Zygmunt Bauman, polski socjolog, pisał, że społeczeństwa powinniśmy oceniać po tym, w jaki sposób traktują one najsłabszych. 

Czy jako Polacy i Polki będziemy kiedyś dumni ze swoich korzeni? Czy da się je przemienić w walor?

Byłaby taka możliwość, ale do tego trzeba „być współczesnym” w rozumieniu Giorgia Agambena. Włoski filozof pisze, że „współczesny” to znaczy ‘świadomy procesów historycznych’. Dopóki nasze myślenie będzie się opierać na mitologizacji pewnych tematów, niestety nie zrobimy kroku do przodu.

Francesco Costantini – Polak i Włoch, doktorant wydziału polonistyki UJ, badacz postkolonializmu i literatury polskiej oraz irlandzkiej. 


Jako Salam Lab jesteśmy częścią wyjątkowego grantu i projektu edukacyjnego EMPATHY (Let’s Empower, Participate and Teach Each Other to Hype Empathy. Challenging discourse about Islam and Muslims in Poland), który zakłada kompleksowe i intersekcjonalne podejście do przeciwdziałania islamofobii w Polsce. Więcej na jego temat przeczytasz na naszej stronie salamlab.pl/empathy.

Projekt jest dofinansowany przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są jednak wyłącznie poglądami autora_ki lub autorów i nie muszą odzwierciedlać tych zamieszczonych w przepisach Unii Europejskiej lub Komisji Europejskiej. Unia Europejska oraz organ udzielający wsparcia nie mogą ponosić za nie odpowiedzialności.



Najnowsze publikacje