Ramadan w cieniu inflacji


Ramadan. Dziewiąty miesiąc według muzułmańskiego kalendarza. To szczególny czas dla muzułmanów i muzułmanek, podczas którego wypełniają jeden z pięciu głównych filarów swojej wiary, czyli post od świtu do zmierzchu.

Tradycyjnie posiłek przerywający post, czyli iftar, wyznawcy i wyznawczynie islamu najczęściej spożywali w gronie najbliższych. Często bardziej zamożni w tym czasie przygotowywali kolacje charytatywnie dla uboższych.

Niestety, ze względu na sytuację ekonomiczną w wielu państwach z większością muzułmańską, coraz mniej osób może pozwolić sobie na wystawne uczty nie tylko dla innych, ale też dla własnej rodziny. Przyglądamy się, jak wygląda Ramadan w Syrii, Egipcie i Afganistanie.

Iftarowy stół w Egipcie

Bahaa Mahmud, egipski handlarz bydła z prowincji Giza, co roku organizował iftar dla przechodniów i ubogich w namiocie przed swoim sklepem. W ten sposób – jak twierdzi – wypełnia swój obowiązek wobec Boga, umożliwiając osobom w potrzebie uroczyste przerwanie postu oraz przekazanie posiłków swoim rodzinom. Wraz z innymi handlarzami co roku ofiarowywał na ten cel pieniądze. Jednak podczas tegorocznego Ramadanu – jak wynika z jego obliczeń – zorganizowanie iftaru kosztowałoby aż trzy razy więcej. „Przerasta to możliwości moje i każdego, kogo znam” – powiedział Bahaa Mahmud. Rosyjska agresja na Ukrainę sprawiła, że ceny żywności na rynku międzynarodowym znacząco wzrosły, co uderzyło w uzależniony od importu Egipt. 

Już rok temu prezydent Egiptu Abdel Fattah al-Sisi zaapelował do obywateli i obywatelek o ograniczenie konsumpcji jedzenia i picia podczas Ramadanu. Wydaje się, że jego rada weszła w życie w tym roku. Wiele Egipcjan i Egipcjanek mierzy się z brakiem stabilności żywnościowej. W tym roku też prezydent zainicjował kampanię, w ramach której do biednych osób w Egipcie trafi 5 milionów paczek żywnościowych. Osoby te stanowią ⅓ populacji kraju. Dodatkowo rząd utworzył outlety z przecenioną żywnością.

Salma Sajed, pracowniczka call center i matka dwójki dzieci, zarabia 4 tysiące funtów egipskich, czyli około 133 dolary. W tym roku musi zrezygnować z większości produktów, które kupowała w czasie Ramadanu, na przykład mięsa. Ceny żywności w Egipcie w ciągu roku niemalże podwoiły się, a sama waluta została wielokrotnie zdeprecjonowana, tracąc 50% wartości. Przykładowo cena kilograma wołowiny ze 180 funtów egipskich (5,80 dolarów) wzrosła do 280 (9 dolarów). Nawet na ramadanowym targu w biedniejszej dzielnicy Kairu, Sajjida Zeinab, cena mieszanki suszonych owoców i orzechów to 500 funtów egipskich (16,30 dolarów) za kilogram. Sprzedawca Ahmed Ali po raz pierwszy od lat nie może zaprosić całej rodziny do wspólnego przerwania postu. Zwykle robił to raz lub dwa razy, ale aktualnie go na to nie stać.

Jest Ramadan, a większość z nas ma tylko zieloną herbatę

Po tym, jak w sierpniu 2021 roku talibowie przejęli kontrolę nad krajem, afgańska gospodarka jest bliska upadkowi. Koszty życia i żywności wzrastają, a większość dorosłych Afgańczyków i Afganek jest bezrobotna. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych 28 milionów mieszkańców i mieszkanek Afganistanu, czyli prawie 70%, jest zależnych od pomocy humanitarnej. Ta i tak jest ograniczona ze względu na to, że duże organizacje międzynarodowe zmuszone były wycofać się z tego kraju. 

Szamsia Hassanzada, aktywistka na rzecz praw kobiet i dyrektorka przedszkola, w przeszłości przygotowywała suhur i iftar wraz ze swoją rodziną nie tylko dla siebie, ale również dla personelu i sąsiadów. Wcześniej w jej rodzinie pracowało pięć osób, teraz pracuje tylko jedna, więc pieniędzy nie wystarcza.

„To trudne i bolesne dla mnie i większości afgańskich rodzin, gdy nie ma co jeść na iftar i suhur po całym dniu postu. Większość z nas ma tylko zieloną herbatę” – mówi Kariszma Nazari, która podobnie jak Szamsia jest aktywistką na rzecz praw kobiet. 

W podobnej sytuacji jest Mohammad Naim, były kierowca ministra obrony poprzedniego rządu. Ma 71 lat i nie otrzymuje emerytury od kilku miesięcy. Od dwóch lat nie kupił sobie żadnego ubrania, bo choć – jak uważa – w kraju jest spokojniej i bezpieczniej, to sytuacja ekonomiczna wciąż stanowi problem. W przeszłości, suhur i iftar w jego domu były zróżnicowane, aktualnie droższe produkty, np.mięso spożywa jedynie w punktach pomocowych. Sajed Omar, który również pracował dla poprzedniego rządu, od dwóch lat szuka różnych prac dorywczych, najczęściej bez skutku. Kiedyś miał wystarczająco dużo pieniędzy, by wyprawiać iftar i suhur również dla sąsiadów – teraz jest zmartwiony wyłącznie swoją rodziną.

Czas świętowania w cieniu żałoby 

Syria, od 12 lat pogrążona w wojnie, w lutym tego roku dotknięta została silnym trzęsieniem ziemi o magnitudzie 7.8, w wyniku którego zdewastowanych zostało wiele domów i zginęło prawie 6 tysięcy osób. Umm Esmat mieszka w namiocie rozstawionym przed gruzami jej domu, który zawalił się w wyniku trzęsienia. W swoim namiocie ma materac, grzejnik i typowe ramadanowe przekąski – bulgur, ryż, daktyle i słodycze. „Tegoroczny Ramadan nie będzie ani taki jak rok temu, ani taki jak dwa lata wcześniej” – mówi. 

Dach nad głową stracił również Hilal Safardżali, który aby zarobić na życie, rozstawia stragan ze słodkościami w pobliskim obozie. Jak twierdzi, nie może życzyć wesołego Ramadanu, bo dla Syryjczyków i Syryjek nie jest to łatwy okres. Jego sąsiadka, Umm Dżumma, opłakuje zmarłego w wyniku trzęsienia męża, głowę rodziny. Organizacja Narodów Zjednoczonych oznajmiła, że Syria mierzy się z niebywałym poziomem ubóstwa i brakiem bezpieczeństwa żywnościowego. Mimo to, jeśli nie wpłynie więcej datków, fundusze zapewniające wsparcie niemal czterem milionom Syryjczyków i Syryjek mogą zostać wstrzymane.  

Weronika von Lonski – wolontariuszka działu medialnego Salam Lab.

Źródła: al-Monitor, Arab News.



Najnowsze publikacje