Jak to możliwe, że od ponad wieku w Afganistanie trwa ludobójstwo, o którym mało kto w Europie słyszał? Jaka jest historia Hazarów? I o co walczą demonstrujące na ulicach Kabulu i Warszawy kobiety?
Podczas gdy talibowie i inne grupy zbrojne naruszają prawa człowieka ludności Afganistanu, w tym samym kraju istnieje inna społeczność szczególnie narażona na ryzyko ataków.
Hazarowie to trzecia co do wielkości mniejszość etniczna i religijna Afganistanu. Od ponad wieku społeczność Hazarów doświadcza dyskryminacji i prześladowań z powodu swojego pochodzenia etnicznego i szyickiej wiary w państwie, w którym przeważają sunnici. Hazarowie i Hazarki byli ofiarami różnych form ucisku podczas rządów Pasztunów. Dochodziłodo aktów niewolnictwa, systematycznego wysiedlenia z domów i ziem przodków oraz masakr.
Ludobójstwo, o którym świat za mało mówi
W latach 90. XIX wieku 60 procent ludności Hazarów zostało zabitych w wyniku czystek etnicznych. Wiele badaczy i badaczek określa tę rzeź mianem ludobójstwa. Ci, którzy ją przeżyli, zostali wywłaszczeni z ziemi, wysiedleni z domów i sprzedani jako niewolnicy.
„W 1893 roku Abdul Rahman Khan nakazał masakrę wszystkich Hazarów w Afganistanie. Teraz ci dzicy ludzie chcą rozpocząć drugie wielkie ludobójstwo Hazarów” – mówi Asma, Hazarka studiująca w Krakowie. Asma do Polski przyjechała ze starszą siostrą. Jej młodsza siostra została w Afganistanie, gdzie zabroniono jej uczęszczać do szkoły. Asma studiuje europeistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, a w wolnym czasie się wspina i marzy, żeby zostać zawodową wspinaczką.
Po 2001 r. Hazarowie nadal byli ofiarami ukierunkowanej przemocy ze strony talibów i innych grup zbrojnych. Obszary, które zamieszkują, pozostają jednymi z najbiedniejszych w Afganistanie.
#StopHazaraGenocide
„Hazarowie zostali w większości zepchnięci do Hazaradżatu. To region, gdzie bardzo trudno jest przetrwać ze względu na jego położenie geograficzne i surowe warunki klimatyczne. Latem jego mieszkańcy i mieszkanki cierpią z powodu suszy. A każdej zimy pojawia się wiele raportów o zgonach ciężarnych kobiet, które umierają, rodząc w drodze do lekarza. Aby otrzymać pomoc medyczną, mężczyźni muszą przywiązywać je do łóżek i nieść je na ramionach, pokonująć kilometry w 3-metrowym śniegu. W większości przypadków nie zdążają, a matka i dziecko umierają zanim otrzymają profesjonalną opiekę” – mówi Nilofar Ayoubi, uchodźczyni z Afganistanu mieszkająca w Warszawie. Nilofar jest dziennikarką, aktywistką i feministką. W Afganistanie razem z Laleh Osmany zainicjowała akcję #whereismyname, domagając się umieszczania nazwiska kobiet w dowodach osobistych i metrykach urodzenia ich dzieci, co do tej pory było zakazane prawnie. Teraz aktywnie propaguje w sieci hashtag #StopHazaraGenocide.
„W miastach Hazarowie i Hazarki zamieszkują głównie ich obrzeża. Tam od zera budują swoje domy i społeczności, żyjąc poniżej poziomu ubóstwa. Dzieci Hazarów zawsze były zastraszane i prześladowane, a dorosłych traktowano z pogardą jako pracowników dniówkowych.
A jednak Hazarowie nie tylko przetrwali w tych ekstremalnych warunkach, ale wychowali swoje dzieci, zabiegając o ich wykształcenie. Większość posiadaczy i posiadaczek wyższych stopni naukowych i większość doktorantów i doktorantek pochodzi ze społeczności Hazarów. Wśród osób zdających egzaminy uniwersyteckie, studenci i studentki z tej społeczności zdobywają najlpesze wyniki. To wszystko nie pomogło im jednak uniknąć ataków i nadal pozostają celem grup zbrojnych talibów i ISIS” – dodaje Nilofar.
W 2015 r. pojawienie się na terenach zamieszkiwanych przez Hazarów bojowników lokalnego odłamu tzw. Państwa Islamskiego Prowincji Chorasan (ISKP) wywołało jeszcze większą falę ataków na tę mniejszość. Mówimy tu o licznych wybuchach w szkołach, meczetach, a nawet szpitalach w dzielnicach Hazarów.
Obrazy z Auschwitz
„Bombardowane są szkoły, ośrodki edukacyjne, oddziały położnicze, ceremonie religijne, wesela. Na autostradach kontrolowanych przez talibów, podczas zatrzymań autobusów, Hazarowie są oddzielani od pozostałych podróżnych i zabijani tylko za to, że są szyitami. Dlatego tak ważne jest, aby ludobójstwo Hazarów zostało uznane przez środowisko międzynarodowe, a jego sprawcy postawieni przed sądem karnym. Najwyższy czas uznać cierpienie tej społeczności, która tak bardzo na to zasługuje” – tłumaczy Nilofar.
30 września tego roku zamachowiec-samobójca zaatakował instytut edukacyjny w dzielnicy Dasht-e-Barchi w zachodnim Kabulu, w której mieszkają Hazarowie. Według informacji podanych przez misję ONZ w jego wyniku zginęły 53 osoby, a ponad 110 zostało rannych. Ofiarami były głównie dziewczęta i młode kobiety, które zdawały próbny egzamin uniwersytecki.
„Po ostatnim wybuchu w Kabulu świat obiegły zdjęcia pokazujące sceny, które przypominają to, co stało się z Żydami w czasie drugiej wojny światowej. W Muzeum Auschwitz-Birkenau znajduje się kolekcja butów pozostałych po ofiarach obozu. W Afganistanie po każdym wybuchu stawaliśmy przed podobnym widokiem: stosy setek butów zabitych ludzi, przedmioty, które do nich należały, w tym głównie zeszyty, które pozostały po ofiarach ataków na szkoły. Hazarowie tak często padali ofiarami ataków, że są sparaliżowani bólem. Istnieje całe wzgórze wypełnione grobami młodych ofiar zamachów na ośrodki edukacyjne” – mówi Nilofar.
Kobiecy protest
„Bardzo żal mi mojego kraju. Nawet będąc daleko od Afganistanu, całym sercem odczuwam jego ból i jego rany. Nie mogę patrzeć na swoją ojczyznę w takim stanie. Jako afgańska Hazarka, ale też jako młoda dziewczyna i studentka, nie mogę znieść myśli o martwych ciałach poległych. Nie mogę znieść widoku bliskich ofiar roniących łzy nad poszanowaniem ich godności. To łamie mi serce. Znieśliśmy tak wiele w minionych stuleciach, w minionych latach, nawet w minionych dniach. Czy to za mało okrucieństwa? Czy nie wystarczy już rozlewu krwi niewinnych ludzi? Nie wiem, co sprawiło, że serca tych ludzi są tak okrutne” – wyznaje Asma.
Piszemy dla Ciebie, dzięki Tobie
Nasze dziennikarstwo w Salam Lab jest konstruktywne, inkluzywne i wolne od uprzedzeń. Dostarczamy różnorodne perspektywy, wykraczając poza główny nurt mediów.
Jesteśmy całkowicie niezależną redakcją. Wasze wsparcie stanowi fundament naszej działalności. Każda wpłata pomaga nam kontynuować naszą misję dostarczania rzetelnych informacji. Dziękujemy za każdy wkład, który pomaga nam zachować niezależność.
Po ataku w Kabulu w akcie protestu ponad 50 kobiet sprzeciwiło się wprowadzonemu przez talibów zakazowi organizowania wieców i zgromadziło się, by demonstrować przeciwko zabójstwom. Skandowały „Stop ludobójstwu Hazarów! Bycie szyitami nie jest przestępstwem!”. Według relacji uczestniczek, siły talibów otworzyły ogień i użyły przemocy fizycznej, aby przerwać protest w kilka minut po jego rozpoczęciu. Dzisiaj, 8.10, demonstrację pod hasłem #StopHazaraGenocide zorganizowano w Warszawie na Placu Zamkowym. Wśród protestujących były obecne Nilofar i Asma.
„Oni chcą zniszczyć nasze pokolenie, bo nigdy się nie poddajemy. Nadal dążymy do jaśniejszej przyszłości i wciąż mamy nadzieję, że w naszej ojczyźnie zapanuje pokój. Protesty to sposób na szukanie sprawiedliwości – dla moich ludzi i mojego kraju. Będę walczyć trzymając za ręce swoich rodaków i rodaczki i krzyczeć jeszcze głośniej i jeszcze silniej, żeby świat usłyszał i zareagował: powstrzymać ludobójstwo Hazarów! Powstrzymać zabijanie i rozlew krwi! Dość już ranienia i torturowania moich ludzi!” – mówi z mocą Asma.
Mieszana krew
„Jestem Pasztunką i patrząc na historię, przyznaję, że moi przodkowie zrobili coś potwornego. Moje poczucie człowieczeństwa sprawia, że czuję, że moim obowiązkiem jest walczyć przeciwko powszechnej narracji podtrzymującej nienawiść Pasztunów wobec Hazarów i zmieniać ją swoją własną historią. Mój mąż jest Hazarem. W żyłach trójki moich dzieci płynie więc mieszana krew Hazarów i Pasztunów” – mówi Nilofar.
„Czuję, że to mój obowiązek uczynić świat lepszym miejscem dla nadchodzącego pokolenia dzieci Hazarów. Dla moich dzieci! Czuję, że Generacja Z, czyli osoby urodzone po 1995 roku, w końcu jest w stanie przełamać to pokoleniowe przekleństwo i stworzyć świat, w którym możemy żyć obok siebie, nie dyskryminując ludzi ze względu na ich przynależność etniczną czy religijną.
Będę krzyczeć #StopHazaraGenocide, dopóki ludobójstwo Hazarów nie zostanie uznane i powstrzymane. Wtedy będę mogła zasnąć spokojnie, wiedząc, że przynajmniej stałam przy moich braciach i siostrach, Hazarach i Hazarkach, i że moje pokolenie pojawiło się na tym świecie, aby praktykować człowieczeństwo”.
Zachód powoli zaczyna dostrzegać znaczenie wydarzeń, które mają miejsce na tzw. Bliskim Wschodzie. W wielu krajach, takich jak Iran czy Afganistan, to kobiety są inicjatorkami i siłą napędową ruchów, które mają szansę wywołać rewolucję. Ich odwaga i determinacja dają nadzieję wielu kobietom na całym świecie. Być może, tak jak mówi Nilofar, żyjemy w czasach, w których krzyk najmłodszego pokolenia sprawi, że głos dyskryminowanych i prześladowanych przez dekady, stanie się w końcu na tyle słyszalny, że nie będzie można go dłużej ignorować.
Weronika Szczurko – studentka kulturoznawstwa międzynarodowego na UJ. Autorka kolaży łączących elementy graficzne i tekstowe (IG @slowailustrowane). Stażystka w redakcji Salam Lab.
Źródła: al-Jazzera, UNHCR, The Guardian, BBC, al-Jazeera.
Zdjęcie: organizatorzy demonstracji w Warszawie.