Całe życie zostawiła w Kamerunie. Przeżyła przejście przez polsko-białoruską granicę. Zwróciła się do nas po pomoc wiosną tego roku. O swojej drodze opowiedziała w Tygodniku Powszechnym
Polska straż graniczna zabrała jej telefon, ładowarkę, dokumenty. Wszystko zniszczyli. Zbrodnią Tatcher była potrzeba znalezienia bezpiecznego domu dla niej i dla jej dziecka, z którym była wtedy w ciąży. Przeżyła trzy pushbacki, czyli nielegalne wywózki, przepychanie między polską a białoruską stroną. Trafiła do Strzeżonego Ośrodka dla Cudzoziemców w Białymstoku, gdzie była traktowana jak przestępczyni. Wreszcie dotarła do Krakowa.
Tatcher. „Zapamiętałam ją dzięki jej energii i chęci do działania”
To właśnie tam zwróciła się do nas po pomoc. Od początku chciała być niezależna, prosiła o wsparcie w znalezieniu pracy. Żeby jej to umożliwić, szukaliśmy dla niej kursów języka polskiego. Tatcher wracała regularnie do recepcji w naszym Punkcie Pomocy przy Radziwiłłowskiej 3 po porady prawne, pomoc w wypełnianiu dokumentów, tłumaczenia. Chciała szybko zacząć życie na nowo w Krakowie.
„Nie rozmawiałam z nią długo, ale zapamiętałam ją dzięki jej energii i chęci do działania” – wspomina Valeriia Buchak, ówczesna koordynatorka działu mieszkań Salam Lab, do której kobieta zgłosiła się po pomoc. Tatcher otrzymała od nas mieszkanie w Warszawie finansowane z programu AirBnb. „Tatcher, mimo ograniczonych możliwości, zawsze parła do przodu. Bardzo dobrze ją wspominam” – dodaje Valeriia.
Dziś Tatcher mieszka w Krakowie, a o swoich doświadczeniach opowiada w materiale Tygodnika Powszechnego. Cieszymy się, że mogliśmy dołożyć naszą cegiełkę do jej bezpiecznego życia w Polsce.
Tatcher współpracuje dziś z Fundacją Wolno Nam. W ściągnięciu córki Lukrecji do Polski i w codziennym życiu pomaga jej Agnieszka Widacka.
Jeśli chcesz, żebyśmy działali dalej i pomagali osobom takim jak Tatcher, wesprzyj naszą zrzutkę na pomoc rodzinom z doświadczeniem uchodźstwa.