Tłumaczy Sienkiewicza na perski, słucha metalu


Polska zafascynowała go do tego stopnia, że przeprowadził się do niej z Iranu. Przywiodło go tu kilka tematów. Po pierwsze: polska poezja 

„Poezja jest prezentem, który od losu otrzymały tylko niektóre państwa. A dla nas – Iranek i Irańczyków – jest bardzo ważna. Zauważyłem, że istnieje bardzo silna korelacja między posiadaniem przez kraj bogatej twórczości poetyckiej i smutnej historii. Dużo czytałem o Polsce, miałem kontakt z Polkami i Polakami – zanim tu dotarłem, poznałem ten kraj na tyle, że prawie nic mnie tu nie zaskoczyło. Zacząłem uczyć się polskiego. Po pewnym czasie przyjechałem tu i już zostałem. Jedyne, co wprawiło mnie w zdziwienie, to tutejsza religijność. Gdy osoby z Polski dowiadywały się, że słucham metalu, były zszokowane, czasem zniesmaczone

Trudna droga do Europy

Początkowo nie pozwolono mi przyjechać. Od prawie dziesięciu lat byłem związany z polską ambasadą w Islamskiej Republice Iranu. Podejmowaliśmy wspólne prace związane z kulturą, której w Iranie poświęca się mało uwagi. Mieliśmy dość bliską relację. Gdy siedem lat temu przetłumaczyłem na perski Sienkiewicza, polska ambasada była z tego powodu tak zadowolona, że sami zaproponowali mi pomoc w znalezieniu sponsorów i wydawców. W 2021 roku, dedykowanym lubianemu w Iranie Różewiczowi, którego również tłumaczyłem, zorganizowaliśmy razem salon poezji. Jednak gdy chciałem przyjechać do Polski, zaczęły pojawiać się kłopoty. 

Za pierwszym razem moja wiza została odrzucona. Pomyślałem sobie wtedy, że może i lubię Polskę, ale nie lubię Polek i Polaków. Strzeliłem focha. Wtedy także moi przyjaciele pytali mnie o rady, jak dostać się do Europy. Zawsze im mówiłem: na ile możecie, róbcie wszystko zgodnie z prawem. Teraz, gdy już udało mi się  przyjechać, wiem, jak uciążliwe i czasochłonne są legalne procedury i jaki trud wiąże się z migracją. Tyle tutaj przecierpiałem w ciągu pierwszych kilku miesięcy. Nie chciałbym, by ktokolwiek z grona moich znajomych musiał przechodzić przez to samo. Rzuciłem nawet palenie, bo nie miałem pieniędzy na papierosy. Miałem możliwość dostania się do Polski inną drogą, mogłem zostać uchodźcą politycznym, miałem teczkę. Postanowiłem jednak przyjechać zgodnie ze wszystkimi procedurami.

Ryba, wędka i Fereszte 

Nie jestem zwolennikiem takiej pomocy osobom uchodźczym z tzw. Bliskiego Wschodu, jaką proponują kraje europejskie. Te państwa uciekają dzięki niej od odpowiedzialności.

Jeśli ty, Europejczyk, chcesz pomóc mi – osobie z tzw. Bliskiego Wschodu – walcz o to, by zerwano stosunki z moim krajem. Nie każ mi czekać tylko na możliwości ucieczki do Francji czy Niemiec. Nie współpracuj z Iranem, by potem pomagać tym, którzy z niego uciekają. Pomoc przyjezdnym to pójście na łatwiznę i karta przetargowa w razie krytyki koneksji twojego kraju z krwawym reżimem. Uratowałeś swoją gospodarkę i stosunki z innymi państwami niskim kosztem zapewnienia podstawowych potrzeb kilku tysiącom ludzi. 

Niedawno, 22 bahmana (11 lutego – przyp. red.), w rządowych obchodach rocznicy rewolucji islamskiej w Iranie brał udział ambasador Polski. Jak można podawać sobie ręce ze źródłem problemu, a potem łaskawie zabierać z lasu jego ofiary, wielkodusznie dając im nowe życie? Nie rób żadnej łaski tzw. Bliskiemu Wschodowi. Zajmij się problemem. Jeśli chcesz pomóc, wywieraj presję na swoim rządzie. Koncentrowanie całej swojej energii i środków na pomaganiu Madżidowi w Warszawie jest nieuczciwe wobec Fereszte z Kabulu, która nie może już chodzić do szkoły. 

„U źródła cierpienia kobiet leży upolityczniona postać islamu

Jeśli chcę nazywać się filantropem, nie mogę zapomnieć o kobietach w Afganistanie i więźniach politycznych w Iranie. Jestem za pomaganiem, ale poprzez dawanie wędki, nie ryby. Nie wolno zapominać, że u źródła ich cierpienia leży pewna upolityczniona postać islamu. Nie można tego nie krytykować i patrzeć przez nasz „zachodni” i „oświecony” pryzmat. Tamtą interpretację islamu trzeba konstruktywnie krytykować.

Ostatecznie udało mi się przyjechać. Podoba mi się panująca w Polsce atmosfera. Jest niesamowicie artystyczna. Odczuwam ją na ulicach, w parkach i architekturze. Polacy i Polki są bardzo gościnni. Zupełnie nie czuję się tu jak w obcym kraju. Nigdy nie spotkałem się ze złym traktowaniem. Wiem, że niektórym się to zdarza. Myślę, że to kwestia różnic kulturowych. Mimo że znam język czy Polki i Polaków i czuję się tu jak w domu, to nadal, pochodzę z innej kultury. Kiedy jestem w Polsce i mam kontakt z osobą stąd, czuję, że – nie rezygnując z własnej tożsamości – powinienem okazać szacunek jej kulturze. Nie oznacza to dla mnie wpajania jej systemu wartości. To przede wszystkim jej zrozumienie. 

Polacy-rasiści, znajomi z Konfederacji i Madżid 

Nie jestem religijny, mam trudne doświadczenia z islamem. Kilka dni temu napisałem na Instagramie, że islam nie zawsze jest religią pokoju. Dostałem dużo wiadomości, żebym tak nie mówił, bo to problematyczne i islamofobiczne. Może mam rację, może się mylę, ale mam powody, by tak się czuć. Mówienie tylko o jego dobrych stronach w kraju z większością katolicką, jakim jest Polska, nie jest słuszne. Tak jak wychwalanie Chrystusa i Biblii w Arabii Saudyjskiej byłoby dla tamtejszych mieszkańców i mieszkanek dziwne. Sądzę, że mówienie o obydwu stronach medalu to obowiązek osób posiadających publiczność, zwłaszcza w Polsce, która w porównaniu do państw zachodnich ma małe doświadczenie z osobami migrującymi z tzw. Bliskiego Wschodu. 

Czytając niektóre wiadomości i artykuły, można odczuć, że ich twórcy i twórczynie próbują wpędzić Polki i Polaków w poczucie winy. Odbiorcami i odbiorczyniami tych treści są osoby o podobnych poglądach do ich autorów czy autorek. Czytelnikom i czytelniczkom zapewnia się pożywkę na współczucie, nie dodając niczego wartościowego do ich światopoglądu. Jeśli, jako instytucja, posiadasz zasoby ludzkie czy finansowe, skup się na zmienianiu zdania tych, którzy boją się muzułmanów i muzułmanek, nie na codziennym wstawianiu postów o tym, że w Warszawie popatrzono krzywo na Madżida, a Polki i Polacy to rasiści. Mam dwóch znajomych, którzy są za Konfederacją. Jeśli prouchodźczym mediom uda się przekonać ich do swoich racji, wówczas mogę powiedzieć, że wykonują swoje zadanie. Myślę, że ich niechęć nie bierze się ze strachu, tylko z niezadowolenia z sytuacji ekonomicznej i z ich stereotypowych wyobrażeń na temat życia osób uchodźczych: myślą, że dostają pieniądze za nic i nie pracują.

Proszę, dziękuję, nie piję 

Uważam, że pomiędzy umniejszającym współczuciem i przesadnym apologetyzmem jest miejsce na szacunek: jest on osiągalny dzięki szczerości i wzajemnemu zrozumieniu. Są lepsze sposoby na osiągnięcie go niż codzienne pytanie wspomnianego Madżida, co u niego jest nie tak. Niedawno znajoma osoba znalazła w centrum Katowic sklep prowadzony przez ludzi z Afganistanu i Syrii. Przyrządzali swoje lokalne posiłki. To bardzo piękne. Należy tworzyć platformy dla takich inicjatyw, by osoby uchodźcze mogły prezentować swoje osobowości i zdolności. Bo ich doświadczenia są znacznie bogatsze. 

Gdyby ktoś w pracy żartował z wszystkimi poza mną, bo bałby się mnie urazić, oszalałbym. Mam też rady dla osób tu przyjeżdżających. Jeśli kraj daje ci schronienie i mieszkasz w nim już rok czy dwa, warto przynajmniej nauczyć się słowa „dziękuję” w jego języku. Jedno z pierwszych pytań, jakie dostaję od Polek i Polaków to: „pijesz?”. Jeśli wyznajesz islam, chcesz zachować tę część swojej tożsamości i nie pijesz, licz się z częściowym wykluczeniem. Jeśli nie pijesz alkoholu, nie będziesz zapraszany na piwo. Musisz wyzbyć się części siebie albo liczyć z tym pominięciem. To Twój wybór i każdy z nich ma swoje skutki. 

Za kilka dni minie dokładnie rok od mojego przyjazdu, a moje zainteresowanie Polską tylko się zwiększa. Nigdy nie lubiłem tego kraju bardziej niż teraz”.

Z Aeinem Ghobadim rozmawiał Elias Smurzyński. 

Elias Smurzyński – student iranistyki i prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Fan prawa karnego, boksu tajskiego i dziennikarstwa gonzo.

***

Jako Salam Lab jesteśmy częścią wyjątkowego grantu i projektu edukacyjnego EMPATHY (Let’s Empower, Participate and Teach Each Other to Hype Empathy. Challenging discourse about Islam and Muslims in Poland), który zakłada kompleksowe i intersekcjonalne podejście do przeciwdziałania islamofobii w Polsce. Więcej na jego temat przeczytasz na naszej stronie salamlab.pl/empathy.

Projekt jest dofinansowany przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są jednak wyłącznie poglądami autora_ki lub autorów i nie muszą odzwierciedlać tych zamieszczonych w przepisach Unii Europejskiej lub Komisji Europejskiej. Unia Europejska oraz organ udzielający wsparcia nie mogą ponosić za nie odpowiedzialności.

#



Najnowsze publikacje