Wydaje się, że na dworcu kolejowym w stolicy Czech wszystko wróciło do normalności. Jednak w jednym z jego zakątków czekają romskie rodziny, które uciekły przed wojną w Ukrainie. Rodziny, które nie spotkały się z takim samym traktowaniem, jak inni uchodźcy i nie mogły liczyć na przyjęcie z otwartymi ramionami
Nie mają gdzie pójść. Na podłodze dworca leżą kobiety, osoby starsze czy z niepełnosprawnościami i dzieci, które próbują zabić nudę, bawiąc się przy samej krawędzi peronu. Czekają na decyzję władz. Niektórzy nie mieli tyle „szczęścia”, by móc choćby zarejestrować się w punkcie recepcyjnym. W małych pomieszczeniach każdej nocy śpi ponad 500 osób. Niektórzy przez kilka dni. A pomoc nie nadzchodzi. Brakuje jedzenia, a studenci i studentki medycyny, którzy nieodpłatnie pomagają na dworcu, zgłaszają przypadki wielu chorób, takich jak ospa, odra, gruźlica, świerzb czy zapalenie wątroby typu A.
Pomoc dla uchodźców i uchodźczyń nadal potrzebna
„Próbowaliśmy zarejestrować się w centrum rejestracji, aby ubiegać się o ochronę, ale nie przyjęli nas i nie dali nam żadnego dokumentu wyjaśniającego dlaczego” – mówi Zanna, młoda romska kobieta, która uciekła przed wojną z Kijowa.
Sami wolontariusze i wolontariuszki podkreślają, że sytuacja jest dramatyczna. „To najpoważniejsza sytuacja w Czechach” – mówi Geti Mubeenová, koordynatorka jednej z organizacji pomocowych. Planuje zakończyć swoją pracę pod koniec miesiąca, aby wywrzeć nacisk na rząd, który powinien zapewnić pomoc i zakwaterowanie osobom uchodźczym. Wolontariusze i wolontariuszki, jak sami mówią, są już zmęczeni i przeciążeni. „Zostaliśmy powołani do udzielania informacji, ale teraz mamy do czynienia z kryzysem humanitarnym. Nie jest już stabilnie” – dodaje Mubeenová.
Potwierdza, że urzędnicy odmówili przyjęcia wielu romskich uchodźców i uchodźczyń. Od początku inwazji Rosji na Ukrainę Czechy wydały około 350 tys. wiz tymczasowych. Na takie dokumenty nie mogły jednak liczyć osoby uchodźcze pochodzenia romskiego. Urzędnicy twierdzą, że wiele z nich nie kwalifikuje się do uzyskania statusu uchodźcy.
Minister spraw wewnętrznych Czech, Vít Rakušan, powiedział, że Romowie przyjeżdżają dzięki przestępczości zorganizowanej. Podkreślił, że należy zwalczać tego typu „turystykę społeczną”.
„Siedziałam na spotkaniach z przedstawicielami praskiego ratusza czy policji i zauważyłam zmianę narracji: ludzie przestali mówić o uchodźcach i zaczęli mówić o migrantach ekonomicznych i turystach socjalnych” – potwierdza Geti Mubeenová.
Szacuje się, że przed wojną w Ukrainie żyło około pół mln osób romskiego pochodzenia. Są najbardziej prześladowaną mniejszością w Europie. Dziś w wielu przypadkach doświadczają systemowej dyskryminacji.
Salam lab pomaga uchodźcom. Wszystkim uchodźcom
W Polsce sytuacja jest podobna. Jak mówi Anna Alboth, dziennikarka i aktywistka, w rozmowie z OKO.press, „przeciętna osoba w Polsce nie wie, że na ukraińskich Romach, również w ostatnich latach dokonywano pogromów: ich domy były podpalane, ludzie byli atakowani i zabijani. Dziś widzimy, że część z nich boi się jechać jednym autobusem z innymi Ukraińcami i spać obok nich w ośrodkach”.
Piszemy dla Ciebie, dzięki Tobie
Nasze dziennikarstwo w Salam Lab jest konstruktywne, inkluzywne i wolne od uprzedzeń. Dostarczamy różnorodne perspektywy, wykraczając poza główny nurt mediów. Piszemy o migracji, prawach człowieka, islamie i islamofobii.
Nasze działania zależą od Twojego wsparcia. Każda złotówka pomaga nam kontynuować misję dostarczania rzetelnych informacji. Twój wkład to klucz do naszej niezależności.
Osoby uchodźcze pochodzenia romskiego często nie mogą liczyć na pomoc. Jako Salam Lab nie mogliśmy pozwolić na dyskryminację osób uchodźczych. Na to, aby kolor skóry, religia czy przynależność etniczna były wyznacznikiem tego, komu należy udzielić wsparcia. Każdy zasługuje na pomoc. Dlatego w kwietniu i maju 2022 roku prowadziliśmy hostel dla osób romskiego pochodzenia, które nie mogły nigdzie indziej znaleźć pomocy. Pod koniec maja 2022 pod naszą opieką nadal znajduje się 90 Romów i Romni, czyli romskich kobiet.
Oprócz tego cały czas prowadzimy Punkt Pomocy „Żyj w Krakowie” przy ul. Radziwiłłowskiej 3. Znajduje się tam punkt recepcyjny, dyżurują psychologowie, działa centrum wsparcia mieszkaniowego i relokacyjnego. Pomagamy też w doraźnych tłumaczeniach. Można nas odwiedzać od poniedziałku do piątku w godz. 8-20. W weekendy zapraszamy w godz. 8-15.
Punkt Pomocy „Żyj w Krakowie” przy ul. Radziwiłłowskiej 3 został zamknięty w październiku 2023 roku.
Źródła: The Guardian, OKO.press.