Ziarenko, proton. Jakie jest nasze miejsce w świecie według coachki i muzułmanki?


Bóg to dla mnie taki nauczyciel czy coach, który podpowiada mi, jak postępować. Zawsze daje odpowiedzi, ale my nie zawsze go słyszymy. Tak samo jest z coachingiem. Znamy wiele sposobów, jak sobie poradzić z jakąś trudnością, ale nie zawsze potrafimy je wcielić w życie.

Jak to się stało, że zostałam coachką? To długa i kręta historia. Już jako 15-latka pokochałam przedsiębiorczość i zainteresowałam się mikro i makroekonomią. Chłonęłam tę wiedzę jak gąbka, w liceum nauczyłam się wielu zagadnień, które potem wykorzystywałam na dalszych etapach edukacji. Ukończyłam doktorat z zarządzania. Świat działa dla mnie jak firma, Bóg jest szefem, a religia też funkcjonuje na zasadzie firmy, która ma swoje hierarchie. 

Jak kubeł zimnej wody

Moja kariera kształtowała się bardzo przypadkowo, jak większości młodych osób. Zaczynałam od pozycji sekretarsko-asystenckiej, później przeniesiono mnie do działu obsługi klienta i sprzedaży, gdzie – szczerze – szło mi bardzo przeciętnie. Dalej pchnęła mnie ambicja. Zaczęłam aplikować na lepiej płatne i bardziej odpowiedzialne stanowiska typu manager czy specjalista ds. sprzedaży. Miałam doświadczenie w zakresie obsługi klienta, wsparcia handlowców, ale nigdy nie pozyskiwałam klientów. Pierwsze rozmowy rekrutacyjne były więc dla mnie jak kubeł zimnej wody. 

Na jednej z nich wprost powiedziano mi, że nie nadaję się do sprzedaży i powinnam przestać marnować mój czas. Pamiętam, że to był dla mnie szok. Ostatecznie trafiłam na ogłoszenie w bardzo znanej na rynku, olbrzymiej korporacji zagranicznej. Gdy do mnie zadzwoniono, powiedziałam, że jednak nie jestem zainteresowana. Po czasie oddzwoniłam i zmieniłam zdanie. Dostałam moje wymarzone stanowisko sprzedawcy. Nie wiedziałam tylko, że weszłam tym samym w paszczę lwa. Nie mieli tam dla mnie żadnej litości. Ta firma po prostu „przemielała” takie młode osoby jak ja włącznie z butami na obcasie. Nikt się nade mną nie rozczulał. Nie było żadnych szkoleń. Dostałam komputer, telefon i miesięczny target – kwotę, jaką musiałam zgromadzić w ciągu 30 dni. Ok. 600 tysięcy złotych. To było zupełnie niemożliwe do zdobycia.

12-ta godzina pracy, bez butów

Zaczęła się praca, która „pożerała” mnie i pochłaniała 10-12 godzin dziennie. Zapłaciłam za to bardzo wysoką cenę, zarówno osobistą, jak i zawodową. Przez pierwsze trzy miesiące nic mi nie wychodziło. Dodatkowo był to czas wakacyjny i wiele osób wyjechało, więc zostałam całkiem sama. Robiłam, co mogłam. Po ok. 2 miesiącach przełożony mojego przełożonego zaprosił mnie na rozmowę do biura. Myślałam, że mnie zwolni. Zapytał, czy wiem, jaki wynik zrobiłam w sierpniu. Powiedziałam, że nie mam pojęcia. Pamiętam, że byłam wtedy tak zmęczona, że siedziałam w biurze bez butów. To była moja 12-ta godzina pracy. Było ciemno. Firma świeciła pustkami. On to zauważył. Powiedział, że jestem tylko o 3 tysiące złotych „gorsza” od najlepszego pracownika w kraju. Nie mogłam w to uwierzyć. Po trzech miesiącach zaczęłam deptać po piętach najlepszym. 

Od początku mojej drogi zawodowej nigdy nie ukrywałam się z moją religią i z tym, że chcę się modlić w pracy. Ludzie w firmie wiedzieli, że jestem muzułmanką. Mój szef powiedział im na początku, zanim pojawiłam się w pracy, że jeżeli ktokolwiek zrobi jakiś głupi żart na temat islamu czy muzułmanów i muzułmanek, to taką osobę wyrzuci. Będę mu za to wdzięczna do końca życia. Dowiedziałam się o tym dopiero po latach. 

Po moim sukcesie już nikt nie mógł traktować mnie niepoważnie czy ze mnie żartować. Później zostałam liderką zespołu. Moim marzeniem było to, by uczyć ludzi, aby się przełamywali. Coachować zaczęłam cztery lata temu. Napisałam książkę „Jak zmaterializować Twoje myśli w 5 tygodni” o tym, jak radzić sobie z sytuacjami, które wydają się nie do rozwiązania. 

Co robi coach?

Coaching pomaga w akceptacji rzeczywistości. Oczywiście czasem trudno nam przyjąć wszystko, bo są w nas limity wynikające z wychowania czy środowiska. Moja historia, tych 20 lat pracy, pomogła mi znaleźć się tu, gdzie jestem teraz i robić to, co kocham. Pracować w sprzedaży i pomagać ludziom. Specjalizuję się w indywidualnym coachingu. W takiej branży jest więcej czasu, by rozgryźć daną osobę, może ona się otworzyć, bo ma przestrzeń i nikogo się nie wstydzi. Pracując z grupami skupiam się raczej na nauce technikaliów niż na przeżywaniu, choć byłam i na takich spotkaniach, gdzie w grupie pracowało się nad indywidualnymi emocjami.

Moje motto to: „twój sposób myślenia to twój kapitał”. Próbuję wychodzić poza schemat, sprawdzać nieoczywiste sposoby, które być może, tak jak ja kiedyś, są przez kogoś skazywane na porażkę, a działają. Byłam wychowywana w duchu „zaraz”, „poczekaj”, a nie „idź, zaryzykuj”. Mój sposób myślenia teraz to właśnie ten drugi: „spróbuj, najwyżej cię zwolnią”. Będzie trudno, ale zawsze warto to sprawdzić. Takie podejście stanowi prawdziwy kapitał, który potem procentuje. 

Wolność do popełniania błędów

To, co uważamy za kruche i niemożliwe, ja staram się obracać na antykruche (wzmacniające się po nagłym wstrząsie – przyp. red.) i antymożliwe. To są czarne łabędzie Nassima Taleba, czyli zdarzenia, które nigdy nie powinny się wydarzyć, jak np. pandemia, ale zdarzą się na pewno. Każda prognoza, nawet pogody, jest do niczego, bo nie jesteśmy w stanie przewidzieć każdego zachowania. Dlatego warto wychodzić poza schematy. Spójrzmy chociażby na stereotypowe postrzeganie muzułmanek. Znam wiele kobiet wyznających islam, które są tak wyjątkowe, że o każdej można byłoby napisać książkę. Sama staram się być taką osobą. Gdyby nie to, pewnie nie mieszkałabym w ośmiu miejscach na świecie.

Co chcę przekazać moim uczniom i uczennicom?

Najważniejsza jest dla mnie wolność: do tego, co myślę, mówię, robię, jak wierzę i w jakim kierunku chcę się rozwijać. Wolność do popełniania błędów. To dar, aby mieć przestrzeń na niedoskonałość. Kiedyś wierzyłam w perfekcję, dziś od niej uciekam, staram się być skuteczna, ale nie idealna.

Dzięki wolności wyboru miałam przestrzeń na podróże i sukcesy, ale i porażki. Często wiele osób uważało, że ja zawsze sobie ze wszystkim poradzę. Nie, mimo starań często wiele rzeczy mi się nie udawało. Kiedyś nie doceniałam tych chwil. Dziś myślę, że to absolutnie w porządku, że coś mi nie wychodzi. 

Atomowe nawyki

Nasze oczekiwania wzrastają z roku na rok. Myślimy o tym, że skończymy studia, znajdziemy świetną pracę, nasze zarobki będą rosnąć i rosnąć. I tak bez końca. Wolność moim zdaniem polega na tym, by zweryfikować, czy tak naprawdę pragnie się uczestniczyć w takim pędzie. Czy to jest pragnienie mojego serca? Czy to dyktando ego lub społeczeństwa? Wydaje nam się, że zawsze będziemy młodzi. Tymczasem starzejemy się, a nasza produktywność maleje. A gdyby założyć, że zdobyliśmy już wszystkie szczyty w życiu? Trzeba zaakceptować taki stan. Zamiast mieć poczucie, że nic nie osiągnęliśmy, dostrzec, co się udało. Ukończenie studiów. Poznanie języków obcych. Odkrycie i rozwijanie pasji. Często brakuje nam wdzięczności. Dziś cieszę się, że mogę powiedzieć, że nie muszę być taka, jak inni. Będę gdzieś indziej i będę szczęśliwa. Lubię pokazywać to moim uczniom i uczennicom. 

Jakie książki o samorozwoju polecam? „Atomowe nawyki” Jamesa Clear’a –fantastyczna pozycja pozwalająca wyzbyć się złych przyzwyczajeń i ucząca, w jaki sposób budować te dobre. Kolejna to „The Alter ego effect” Todda Hermana. Ta książka pomaga największym introwertykom i życiowym fajtłapom zmieniać się w supermanów! Uczy, w jaki sposób wychodzić z życiowych zakrętów. Jak zbudować w sobie kogoś, kim chcielibyśmy być, najpierw przez kilka godzin, a potem pozwala nam się w tę osobę zmienić. Polecam też „Antykruchość. Jak żyć w świecie, którego nie znamy” Nassima Nicholasa Taleba. A coś, co każdy sprzedawca musi przeczytać to książka „Pitch anything” Orena Klaffa. Absolutny must-have!

Islam i coaching

Islam jest bardzo uporządkowany. Muzułmanie i muzułmanki wiedzą, co wolno, a czego nie: które zagadnienia są bardziej otwarte i zależą od indywidualnej oceny, a które kwestie są jasno określone, np. modlitwa pięć razy dziennie, nie siedem czy trzy. Wiemy, jak należy postępować w czasie trwającego Ramadanu. Mamy filary islamu, i – jak w firmie – szefa wszystkich szefów, czyli Boga. Uwielbiam to określenie. Gdy pojawia się problem, mam szefa, do którego idę po wsparcie. 

Bóg to dla mnie taki nauczyciel czy coach, który podpowiada nam, jak postępować. Zawsze daje odpowiedź, ale my nie zawsze go słyszymy. Tak samo jest z coachingiem. Znamy wiele sposobów, jak sobie poradzić z jakąś trudnością, ale nie zawsze potrafimy je wcielić w życie.

Islam (ale i inne religie czy systemy filozoficzne) uczy nas akceptacji pewnych rzeczy. Jako muzułmanie i muzułmanki wierzymy w wolną wolę, ale uznajemy, że rzeczy zależą od Boga. Podobnie w coachingu – mamy wybór, ale to, czy wszystko się uda, zależy nie tylko od nas, a również od czynników środowiskowych, innych ludzi, wydarzeń. Czasem bardzo się staramy, a nie zawsze osiągamy sukces. Nie warto nad tym płakać, lepiej pójść dalej. Tak samo w islamie: akceptacja jest lepsza niż długotrwała rozpacz. 

Islam dokładnie wskazuje, jakie obowiązki ma kobieta, a jakie mężczyzna. Bardzo pięknie mówi o kobietach, zwłaszcza tych przedsiębiorczych. Jedna z żon proroka Muhammada [Mahometa – dop. red.] posiadała karawany, była bardziej majętna niż jej małżonek, starsza od niego i była jego szefową. Dość nowocześnie, prawda? Myślę, że islam celowo pokazuje taką historię, aby nie było wątpliwości, że to kobieta powinna zarządzać i majątkiem, i rodziną. Ponadto, kobieta powinna mieć swoje pieniądze. 

Muzułmańska hierarchia podziału majątku, kwestia rozwiązywania sporów czy posiadania świadków w różnych sytuacjach – to wszystko jest dla mnie związane z przedsiębiorczością i radzeniem sobie w trudnych momentach. Koran opisuje to jasno i w wielu punktach bardzo precyzyjnie. Nie ma bardziej dosłownego opisu organizacji życia społecznego niż w Koranie. Owszem, takie wzmianki pojawiają się też w innych księgach, np. w Biblii czy Torze, ale tylko fragmentarycznie.

Zadawać Bogu pytania filozoficzne

Religia pomaga mi w organizacji mojego życia. Dzień zaczynam modlitwą. Jest więc czas na skupienie, potem przestrzeń na ważne zadania. Czas na odpoczynek po pracy. Islam mówi o tym, by mieć przestrzeń na swoje pasje. Ważny jest też rozwój, człowiek powinien na różne sposoby szukać kontaktu z Bogiem.

Moją pozytywną energię czerpię od szefa wszystkich szefów. Uważam, że w każdym z nas jest obecny pierwiastek boskiej inteligencji. Część perfekcjonizmu. Ziarenko. Proton. To daje mi wiele siły. Jeśli pomyślę, że jest on we mnie, w mojej córce, to wiem, że może mi się powinąć noga, ale nie zginę.

Nic nie może mi się wtedy stać. Takie myślenie działa na osoby wierzące. Jak się człowiek przewróci, to niech sobie trochę poleży. Jak wstanie i znów się przewróci? Podniesie się. A jak się nie podniesie? To sobie posiedzi, poleży i w końcu wstanie. 

Okres Ramadanu to mój ulubiony. Zdarzało mi się wielokrotnie, że mimo zmęczenia, pragnienia i głodu moje wyniki w pracy były najlepsze. Nie wiem, czemu tak się działo. Może dlatego, że nie ma wtedy kawki, herbatki, ciasteczka… człowiek jest już tak głodny, zły i skoncentrowany, że praca i zajęcie pozwalają zapomnieć o potrzebach. Czas szybciej leci. Dobrze jest wtedy skupić się na konkretnej czynności. Życzę muzułmanom i muzułmankom tego, by w tym szczególnym okresie udało im się wejść w kontakt z Bogiem na osobistym poziomie. Zadawać mu pytania. Każdy robi to we własnym zakresie. Wyjdzie, jak wyjdzie. Myślę, że nie warto nakładać na siebie zbyt dużo postanowień, bo wypada. Zróbmy to, co nam w duszy gra. Niektórzy lubią czytać Koran, inni słuchać wykładów. Ja lubię zadawać Bogu pytania filozoficzne. Zastanawiać się z nim nad moimi motywacjami. Każdy niech zapyta o to, co chce. 

Anna Bratowska – publicystka, trenerka wydajności i ekspertka w dziedzinach: zarządzanie, sprzedaż i marketing. Od 20 lat związana ze światem biznesu jako praktyk. Za całokształt publicystyczny w 2020 r. została uhonorowana mianem Ambasadora Zjednoczonego Świata oraz przyznano jej wyróżnienie Redaktora Międzynarodowego 2021. Prywatnie Anna jest mamą dwójki dzieci, mieszka od kilku lat w Hiszpanii.

***

Jako Salam Lab jesteśmy częścią wyjątkowego grantu i projektu edukacyjnego EMPATHY (Let’s Empower, Participate and Teach Each Other to Hype Empathy. Challenging discourse about Islam and Muslims in Poland), który zakłada kompleksowe i intersekcjonalne podejście do przeciwdziałania islamofobii w Polsce. Więcej na jego temat przeczytasz na naszej stronie salamlab.pl/empathy.

Projekt jest dofinansowany przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są jednak wyłącznie poglądami autora_ki lub autorów i nie muszą odzwierciedlać tych zamieszczonych w przepisach Unii Europejskiej lub Komisji Europejskiej. Unia Europejska oraz organ udzielający wsparcia nie mogą ponosić za nie odpowiedzialności.



Najnowsze publikacje