Od 2015 roku Izrael skutecznie skonfiskował 115 ciał Palestyńczyków, podczas gdy kolejne 265 ciał jest nadal bezterminowo chowanych w patrolowanych przez armię grobowcach, potocznie nazywanych przez Palestyńczyków „cmentarzami liczb” — każdy grób oznaczony jest numerem znanym tylko izraelskiej armii
„Czyż nie wiesz, że z poległych braci
Kreon jednemu wręcz odmówił grobu?
Że Eteokla, jak czynić przystoi,
Pogrzebał w ziemi wśród umarłych rzeszy,
A zaś obwieścił, aby Polinika
Nieszczęsne zwłoki bez czci pozostały,
By nikt ich płakać, nikt grześć się nie ważył”
(„Antygona”, Sofokles, tłum. Kazimierz Morawski)
Kiedy usłyszałam o tym po raz pierwszy, nie mogłam uwierzyć. To nie może być prawda, to już było! Nie dzieją się ponownie rzeczy, które już się dokonały, szczególnie, że zostały tak dokładnie zbadane, przedyskutowane, skrytykowane. Brzmiało to jak wielka narodowa, izraelska rekonstrukcja historyczna, bo przecież to żydowska i europejska społeczność po tragedii Holokaustu wzywały świat do wrażliwości na tożsamość ofiar, mówiąc: nie liczby, a ludzie!
-Powiedz, że to nieprawda – napisałam do palestyńskiego znajomego. Nie odpowiedział. Wysłał mi kilka linków do artykułów. Czytałam i nie wiedziałam, co z tym zrobić, z tym, co wyłania się zza konkretu informacji, badań i raportów. Cmentarz numerów, cmentarz liczb – niedostępne i ukrywane miejsca, gdzie ostatecznie pozbawia się tożsamości, dehumanizuje pośmiertnie tych, którzy odważyli się walczyć o wyzwolenie spod okupacji, bronić swojej godności i praw.
Historia Kreona
Mało się o tym mówi, bo dostęp do informacji jest chroniony. Cmentarze numerów (ang. cemetery of numbers) to miejsca, gdzie chowa się ciała Palestyńczyków, którzy zginęli w izraelskich więzieniach jako jeńcy wojenni, więźniowie, wieczni aresztowani, ranni w szpitalach, do których trafili po ulicznych zamieszkach. Ciała nie są identyfikowane lub identyfikowane są niedokładnie, bywają także nieoznakowane albo oznakowane w taki sposób, że po krótkim czasie nie da się już ustalić, czyje ciało spoczywa w ziemi. Groby są nieoznaczone, miejsce położenia cmentarzy trzymane w tajemnicy i niedostępne, traktowane jako teren wojskowy. Wszystko po to, by rodziny nigdy nie dowiedziały się, co się stało z ich bliskimi, nie mogły ich pożegnać i godnie pochować. Żeby mogły dłużej i bardziej dotkliwie cierpieć, a ci, którzy zdecydowali się na walkę czy opór wobec okupacji, czy ludobójstwa w Gazie, byli pozbawieni imion. Zapomniani.
W 2022 roku portal Mondoweiss pisał o izraelskiej praktyce: „Izraelski reżim kolonialny dominuje nad każdym aspektem życia Palestyńczyków — a w wielu przypadkach nawet po ich śmierci. Ci, którzy odważą się stawić opór, są aresztowani, torturowani lub poddawani egzekucji, a upokorzenia, których doświadczają za życia, rozciągają się na śmierć, objawiając się jedną z najbardziej makabrycznych praktyk kolonialnych Izraela: zatrzymywaniem ciał zabitych”.
Przekaż 1,5% podatku dla Salam Lab i buduj społeczeństwo pokoju wspólnie z nami!
To bardzo proste – wystarczy wpisać w PIT:
KRS: 0000507234
Cel szczegółowy: 83910
Partnerem Akcji jest FaniMani.pl
Już teraz dziękujemy każdej i każdemu z Was za wsparcie!
Od 2015 roku Izrael skutecznie skonfiskował 115 ciał Palestyńczyków, podczas gdy kolejne 265 ciał jest nadal bezterminowo chowanych w patrolowanych przez armię grobowcach, potocznie nazywanych przez Palestyńczyków „cmentarzami liczb” — każdy grób oznaczony jest numerem znanym tylko izraelskiej armii. Cmentarz liczb jest ostatnią i najbardziej desperacką próbą narzucenia kolonialnej kontroli Palestyńczykom, zarówno żywym, jak i martwym”.
-W naszym raporcie wspominamy o historii Antygony — mówi mi przedstawiciel jednej z palestyńskich organizacji prawnych zajmujących się prawami człowieka, badających temat cmentarzy numerów i reprezentujący rodziny domagające się oddania ciał osób bliskich. – Prawo do pochowania osoby bliskiej to jedno z najbardziej podstawowych i respektowanych od wieków praw, które i dziś powinno być przestrzegane.
Antykultura śmierci
O prawie tym mówi nie tylko całe ludzkie dziedzictwo, wszak nasza historia rozpoczęła się od rytuałów pogrzebowych. Grzebanie zmarłych jest więc nierozerwalnie związane z człowieczeństwem i korzeniami ludzkiej kultury. Sposoby grzebania zmarłych, rytuały związane z ciałem i pochówkiem mają swoje religijne i kulturowe zaplecze. Ale za tym wszystkim jest jeszcze głęboka psychologiczna potrzeba tych, którzy zostają, żeby przeżyć żałobę i móc żyć dalej.
Nie dotyczy to tylko sytuacji palestyńskich ofiar, ale także m.in. rodzin migrantów zaginionych w drodze. Rodziny żyjące w niepewności, co do losów bliskiej osoby, nie mogące pożegnać jej, opłakać i zamknąć bolesnej żałoby przeżywają ogromne cierpienie, które w zasadzie nie ma końca. Kontekst migracyjny pojawia się w raporcie organizacji prawnej badającej sprawę cmentarzy liczb i domagającej się zwrotu ciał. To krótki poetycki cytat z Santiago Alba Rico, motto: „Nasi Polinikowie utonęli z dala od domu. Nasze Antygony ze wszystkich narodów żądają praw żywych i umarłych do ciała i do polis”. Na głębokim poziomie te tematy się łączą. Tam, gdzie zostaje przekroczona czerwona linia zła, przemocy, ludobójstwa, dehumanizacji (wszystkie negatywne zjawiska, które obserwujemy zarówno w Palestynie, jak i wobec osób w drodze) zło sięga poza granice śmierci i tak karze nie tylko zabitych, ale całe społeczności, naznaczając je wieczną żałobą. Bo przecież, gdyby w jakimś lesie zagubił się biały Europejczyk, gdyby przepadła wieść po białym turyście z zatopionego statku, poruszono by niebo i ziemię. A inni – niech giną.
Ale oprócz ludzkich prawideł, które łamane są w takich przypadkach, powinny działać tu obowiązujące przepisy prawa zabraniające aresztowania zwłok i nakazujące godny pochówek także przeciwników, jeńców wojennych, poległych w walce i cywilnych ofiar. Jedną z tych ram prawnych wyznacza Konwencja Haska z 1907 roku, której Izrael nie podpisał, niemniej jej stosowanie stanowi zwyczaj w prawie międzynarodowym.
Drugą prawną regulację wprowadza Pierwsza Konwencja Genewska z 1949 roku, którą Izrael zdecydował się podpisać. Jej artykuły 16 i 17 nakazują obu stronom konfliktu identyfikację zwłok oraz przekazanie wszystkich niezbędnych informacji na temat tożsamości ofiar. Przywołajmy tu treść artykułu 17, z którego wyłania się obraz wojny, gdzie zło ma jednak swoje granice wyznaczone uniwersalnym imperatywem grzebania zmarłych:
„Strony w konflikcie czuwać będą nad tym, aby pogrzebanie lub spalenie zwłok dokonywane indywidualnie, jeżeli okoliczności na to pozwolą, było poprzedzone przez dokładne i w miarę możności lekarskie zbadanie zwłok w celu stwierdzenia śmierci, ustalenia tożsamości i umożliwienia zdania z tego sprawy. Połowa podwójnej tabliczki tożsamości albo cała tabliczka, o ile jest pojedyncza, pozostanie na zwłokach.
Zwłoki będą mogły być spalone tylko z powodu naglących wymagań higieny albo ze względów wynikających z religii zmarłych. W razie spalenia zwłok należy szczegółowo wymienić okoliczności i przyczyny tego spalenia w akcie zgonu albo w uwierzytelnionej liście zmarłych.
Strony w konflikcie będą ponadto czuwać nad tym, aby zmarli byli grzebani z czcią i w miarę możności zgodnie z obrządkami religii, którą wyznawali, aby ich groby były szanowane, zgrupowane, o ile możności, podług narodowości zmarłych, należycie utrzymane i tak oznaczone, aby mogły być zawsze odszukane. W tym celu zorganizują one urzędowo na początku działań wojennych zarząd grobów dla umożliwienia ewentualnych ekshumacji, zapewnienia tożsamości zwłok bez względu na rozmieszczenie grobów i ewentualnego ich odesłania do kraju pochodzenia. Te postanowienia stosują się również do popiołów, które będą przechowywane przez zarząd grobów aż do czasu, gdy kraj pochodzenia zawiadomi ostatecznie o swych życzeniach w tej sprawie.
Jak tylko pozwolą na to okoliczności, a najpóźniej po ustaniu działań wojennych, zarządy te wymienią między sobą, za pośrednictwem Biura Informacji wspomnianego w ustępie drugim artykułu 16, wykazy, podające dokładne położenie i oznaczenie grobów, jak również informacje dotyczące pochowanych tam zmarłych”.
Podobnie formułuje te zasady wojenne Druga, Trzecia oraz Czwarta Konwencja Genewska również podpisane przez Izrael.
Także Pierwszy Dodatkowy Protokół do Konwencji Genewskiej mówi o tym, że osoby zmarłe w wyniku wojny, także jako jeńcy czy więźniowie, powinny być pochowane z należnym szacunkiem, a informacje o miejscu pochówku jak najszybciej przekazane i udostępnione bliskim. W dokumentach zwraca się nawet uwagę na konieczność odpowiedniego zabezpieczenia i przekazania rodzinom zmarłych ich prywatnych rzeczy. Zatem porządek prawny ustanowiony po bestialstwach II wojny światowej, na którą tak chętnie powołuje się Izrael, są przez ten kraj łamane także w tym aspekcie. Dość wspomnieć, że w 2024 Izrael więził 212 ciał, do końca roku oddał rodzinom 14, słowem, nadal 198 ciał osób zmarłych jest przetrzymywane przez Izrael i ich losy nie są znane.
Wiele osób ginie w izraelskich więzieniach, gdzie panują wyjątkowo złe warunki, do tego nie brakuje przemocy: bicia, szczucia psami i nie ma dostępu do pomocy medycznej. Zdarza się więc, że aresztowani znikają na zawsze. Warto też wiedzieć, że wiele z więzionych osób, także tych, które straciły życie, nigdy nie usłyszało żadnego wyroku. Detencja administracyjna czyli areszt przyznawany na okres do sześciu miesięcy może być dowolną ilość razy przedłużany, co w oczywisty sposób łamie także prawo do sprawiedliwego sądu. Odcięcie osoby więzionej od świata i kontaktu z bliskimi, a także w wielu przypadkach od pomocy prawnej spełnia kryteria tzw. wymuszonego zaginięcia. W 2006 Organizacja Narodów Zjednoczonych przyjęła dokument definiujący to zjawisko i opisujący sankcje prawne. To Międzynarodowa Konwencji w Sprawie Ochrony Wszystkich Osób przed Wymuszonym Zaginięciem, której artykuł 1 mówi, że:
„Żadne okoliczności wyjątkowe takie, jak stan wojny, zagrożenie wojną, wewnętrzna niestabilność polityczna lub inne zagrożenie publiczne nie mogą być powoływane na usprawiedliwianie wymuszonego zaginięcia”.
Artykuł 11 natomiast wprowadza jednoznaczne sankcje karne:
„Państwo Strona, w razie wykrycia domniemanego sprawcy przestępstwa wymuszonego zaginięcia na terytorium podlegającym jego jurysdykcji, jeżeli nie wyda lub nie dostarczy tej osoby innemu Państwu zgodnie ze swoimi zobowiązaniami międzynarodowymi bądź nie dostarczy jej międzynarodowemu trybunałowi karnemu, którego jurysdykcję uznało, przekaże sprawę swoim właściwym organom w celu przeprowadzenia postępowania karnego”.
W lipcu 2002 roku Międzynarodowy Trybunał Karny uznał, że w przypadku powszechnego lub systematycznego ataku skierowanego przeciwko ludności cywilnej „wymuszone zaginięcie” będzie kwalifikowane jako zbrodnia przeciwko ludzkości i nie będzie podlegać przedawnieniu w międzynarodowym prawie karnym. Co zatem dzieje się w Gazie i na okupowanym terytorium? Gdzie są przewidziane prawem międzynarodowym sankcje?
Historia Antygony
W 2010 roku France24 donosiło: „12 sierpnia po raz pierwszy palestyńskiej rodzinie udało się odzyskać jedno z ciał po złożeniu wniosku do Sądu Najwyższego Izraela. Nazywał się Mashhour Arouri, był palestyńskim bojownikiem zabitym podczas operacji partyzanckiej w 1976 r. Jego krewni czekali 34 lata, aby go pochować”.
„Jeden z założycieli Brygad Męczenników Al-Aksa podczas Drugiej Intifady, Nasser Abu Hmeid, zmarł w izraelskim więzieniu po długiej walce z rakiem, odbywając wielokrotne wyroki dożywocia. Izrael został oskarżony o zaniedbanie medyczne wobec Abu Hmeida, które ostatecznie doprowadziły do jego śmierci. Rodzinie odmówiono zwrotu jego ciała w celu pochówku.
Abu Hmeid nie był pierwszym Palestyńczykiem, który jeszcze po zakończeniu życia nadal przebywał w więzieniu. Palestyńska badaczka, Randa Wahbeh, przypomina o przypadku Aziza Ewesata z 2018 r. i Faresa Barouda z 1991 r., którzy odsiadywali wyroki dożywocia. Zmarli z powodu zaniedbań medycznych, a ich ciała nigdy nie zostały zwrócone rodzinom.
Takich historii jest wiele. Czasem, kiedy osoba jest ranna w ulicznych zamieszkach, rodzina i bliscy jadą pod szpital, żeby monitorować, co będzie się działo z członkiem ich rodziny albo z jego ciałem, gdyby zmarł (Informacja pochodzi od mieszkańców Wschodniej Jerozolimy).
-Zdarza się, że ciała zwracane są rodzinom, czasem dzieje się to po latach – mówi F., mieszkaniec Wschodniej Jerozolimy. – Wtedy pogrzeb musi się odbyć w nocy lub nad ranem i tylko w obecności najbliższej rodziny.
-Aresztowano mnie 23 lata temu – opowiada niedawno zwolniony więzień. – Pierwsza wizyta najbliższej rodziny mogła się odbyć dopiero po czterech latach. Po 7.10 skończyły się wizyty. Warunki znacznie się pogorszyły. Dzienne wyżywienie to kubek ryżu i kubek zupy. Często więźniowie chorują na świerzb, bo nie ma możliwości zmiany ubrania, także bielizny, nie ma proszku do prania ani mydła, rzadko można skorzystać z prysznica. Jeden człowiek w celi zachorował. Wezwaliśmy pielęgniarkę, weszła i powiedziała, żeby jej nie zawracać głowy i zawołać ją dopiero jak umrze”.
W takich warunkach, szczególnie po 7.10.2023 można się spodziewać, że śmierci więzionych osób mogło być wiele. Do tego dochodzą osoby z Gazy, których sytuacji nie dało się monitorować, jeńcy wojenni i setki zaginionych osób. Prawdopodobnie niektóre ciała znalazły miejsce w bezimiennych grobach cmentarzy liczb, numerów. Takie działanie wobec przeciwników nawet w czasie wojny wydaje się zwyczajnie podłe. Odmowa pochówku to element dehumanizacji Palestyńczyków i Palestynek, odmawiania im ludzkiej godności, absolutne poniżenie, część systemowego apartheidu od lat stosowanego przez Izrael wobec ludności na okupowanym terytorium.
Kiedyś piece krematoriów odbierały osobom ich tożsamość, dziś robią to potomkowie ocalałych w swoim polityczno-militarnym projekcie, a służą im do tego cmentarze liczb. Ta historia to porażka lekcji z czasów II wojny światowej, z której nie wynieśliśmy nic. Wołanie o godność i przywrócenie tożsamości zmarłym pozostaje bez odpowiedzi. Dziś słowa: „Nie liczby, a ludzie” to jedynie pusty slogan. Izraelskie miejsca pochówków to straszny chichot historii.
-Szukam pomocy – mówi mi mężczyzna koło 50-tki, z którym rozmawiam na podjerozolimskim blokowisku – pół roku temu aresztowano mojego syna, ma teraz osiemnaście lat. Nie wiem, co się z nim dzieje, bo po 7 października nie ma wizyt. Szukam pomocy.
Joanna Sarnecka – antropolożka kultury, badaczka, zaangażowana w pomoc humanitarną na granicy polsko-białoruskiej oraz w kwestie obrony praw człowieka w kontekście przymusowej migracji. Członkini kolektywu Queer without Borders. Jest także artystką, zajmuje się performancem i sztuką opowieści. W ramach założonej przez siebie grupy Opowieści z Walizki, od dwóch lat prezentuje spektakl narracyjny „Wędrówka Nabu”, na motywach bajki Jarosława Mikołajewskiego o sytuacji dzieci w drodze oraz prowadzi warsztaty o przyczynach migracji. Przygotowała także perfromance butoh „LifeLocation” ku czci osób, które zginęły na granicy polsko-białoruskiej, pokazywany m.in. na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Butoh, BUTOHPOLIS. Autorka książek literackich, tekstów piosenek, wierszy i tekstów krytycznych.