Posłuchajmy głosów uchodźczyń, które wspominają wybuch wojny i z determinacją patrzą w przyszłość
To już rok. Rocznica inwazji Rosji na Ukrainę jest też rocznicą powstania Punktu Pomocy „Radziwiłłowska 3” lub „R3” prowadzonego przez Salam Lab. W trakcie tych 365 dni przewinęło się przez to miejsce tysiące Ukraińców, Ukrainek, ale i osób uchodźczych o innych narodowościach. Wszyscy uciekali przed brutalnością wojny. Cierpieniem. Śmiercią. W czasie tego roku wiele Ukraińców i Ukrainek musiało przedefiniować swoje życie i na nowo znaleźć swoje miejsce. Wielu z nich znalazło je u nas, na R3. Ten rok to tysiące historii, tych wysłuchanych, ale i takich, które nie ujrzały światła dziennego. Właśnie dlatego dzisiaj chcemy się nimi z Wami podzielić. Oto niektóre z nich.
Olena z Charkowa, dział recepcji
„22 lutego 2023 roku była bombardowana moja dzielnica. Nie chcę już więcej słyszeć o tym, że moi znajomi i bliscy nie wiedzą, gdzie uciekać. Co robić. Nie wiedziałam, jak powiedzieć mojemu synowi o tym, że jego przyjaciel, który chodził z nim na łyżwy, nie żyje. Jak przekazać taką wiadomość dziecku? Wielu moich przyjaciół, którzy wraz ze mną byli wolontariuszami, zaciągnęło się teraz do armii. Wolę nie myśleć o tym, co stałoby się ze mną, gdybym została w Charkowie.
Do R3 trafiłam dzięki osobom poznanym na kursie języka polskiego organizowanym przez UJ. Byłam wtedy w złym stanie psychicznym. Ludzi z R3 nazywam aniołami. To wspaniałe osoby, które sprawiły, że zostałam tutaj od pierwszej wizyty. Kiedy dostałam tu pracę, byłam przeszczęśliwa. Cieszę się, że mogę pomagać. To trudna praca, bo niejednokrotnie osoby, które do nas przychodzą, są w złym stanie, dobrze więc, że mamy jako pracownicy wsparcie psychologiczne. Jesteśmy razem i jeśli pojawia się jakiś problem, zawsze mogę liczyć na pomoc. Mimo tego, że codziennie przychodzi do nas mnóstwo ludzi, działamy jak w zegarku i uzupełniamy się, jak jego mechanizm.
Zawsze gdy w moim mieście są bombardowania, staram się pracować, aby o nich nie myśleć. Wraz z moim zespołem zdecydowaliśmy, że dzisiejszy dzień spędzimy razem, pójdziemy na kawę i spacer. To na pewno będzie dla mnie wyzwanie. Trudny dzień. Nie wiem, jak sobie poradzę, zwłaszcza że nie wiadomo, co się wydarzy. Już od miesiąca mam koszmary. Chciałabym wybaczyć Rosjanom, ale na razie nie potrafię. Jest we mnie wiele złości. Marzę o tym, żeby to wszystko się już skończyło”.
Tetiana z Zaporoża, koordynatorka działu relokacji
„Ulicę Radziwiłłowską nazywam ulicą łez. To tutaj płakałam. Do Krakowa przyjechałam 3 marca 2022 jako uchodźczyni. R3 było pierwszym miejscem, do jakiego trafiłam. Nie miałam domu. Dzięki Salam Lab otrzymałam mieszkanie. Teraz jestem pracowniczką R3.
Co będę robić 24 lutego? Przede wszystkim, muszę skończyć pracę nad projektem relokacji Ukraińców i Ukrainek, którzy uciekają przed wojną, do Niemiec. Mam deadline, ale myślę, że dobrze się złożyło, że nie będę mieć wiele czasu, by wspominać, co działo się rok temu. Chcę spędzić ten dzień w spokoju i poczuciu wdzięczności wobec osób, które teraz bronią Ukrainy.
Wspólnym marzeniem wielu ludzi na świecie jest teraz pokój. Marzę też o tym, by jak najszybciej popływać kajakiem po Dnieprze w Zaporożu. Dnieprze, który będzie wolny.”
Olga z Mikołajowa, dział zakwaterowania krótkoterminowego
„Jak spędzę dzisiejszy dzień? Czuję wewnętrzny niepokój. Nie chcę myśleć o tym, co będzie się działo w mediach. Co zrobi z okazji rocznicy Putin, bo od jakiegoś czasu media donoszą, że ma plan wzmożonego ataku. Wolę iść do pracy i oderwać głowę od tej daty. Odpoczynek może dziś sprzyjać negatywnym myślom.
Moja przyjaciółka przyjechała do Krakowa po 24 lutego. Jej dzieci już od dawna pracowały w Polsce. Oni i ich przyjaciele, również Polacy, mieli możliwość wolontariatu w godzinach pracy, przychodzili więc do R3. To właśnie oni polecili mi to miejsce. »Jest fajnie, zajrzyj tutaj, może Ci się spodoba« – mówili.
W R3 znalazłam wsparcie. Są tutaj otwarci ludzie, którzy pomagają sobie nawzajem. Dzięki nim czuję motywację do działania. Pomoc innym sprawia, że nie zamartwiam się, bo po prostu jestem zajęta. Zajęta dobrem. Gdy widzę, z jakimi problemami mierzą się nasi beneficjenci i beneficjentki, czego potrzebują, doceniam to, co mam. Zaczynam rozumieć, że moje problemy nie są aż tak wielkie, jak mogłyby być, gdybym znalazła się w trudniejszej sytuacji”.
Larysa z Dniepra, wolontariuszka działu mieszkań
„Do R3 trafiłam przypadkiem. Po prostu przechodziłam obok i zobaczyłam punkt pomocy. Miałam dużo czasu wolnego i stwierdziłam, że warto wykorzystać go do pomocy innym. Czuję, że to mój obowiązek. Spotykam tu wspaniałych ludzi. Cieszę się, że mogę być wśród nich i jestem potrzebna.
24 lutego idę na kurs języka angielskiego, poza tym planuję spędzić czas z moimi dziećmi. Marzę, jak chyba wszyscy teraz, o zwycięstwie Ukrainy. Chciałabym, by zapanował już pokój”.
Iryna z Połtawy, wolontariuszka działu recepcji
„Opuściłam Ukrainę 24 lutego. Do Polski jechałam cztery dni. W trakcie podróży pociągami straciłam 4 kilogramy. Byli ze mną moi dwaj synowie i rodzice byłego męża. Ojciec jest niewidomy, więc była to dla nas szczególnie trudna wyprawa. Jechała też z nami nasza świnka morska. Martwiłam się, czy wszystko będzie z nią dobrze. Przewoziliśmy ją w małym pudełku, i obawiałam się, że może zostać zgnieciona. Na szczęście nic się jej nie stało.
Pracowałam w R3 w kuchni. Kiedy była tu jeszcze noclegownia, codziennie spało tutaj około 100 osób. Wraz z innymi przygotowywałam dla nich jedzenie. To tutaj spotkałam prawdziwych przyjaciół, a wspólnota, którą tworzą ludzie z R3, jest dla mnie jak rodzina. Nie wyobrażam sobie, by przestać tu przychodzić.
Dzisiaj wraz z moim synem mamy zamiar iść na wszystkie wydarzenia wokół rocznicy. Zabierzemy ze sobą ukraińskie flagi. Marzę o zwycięstwie Ukrainy, wszystko inne jest teraz nieistotne”.
Z Olgą, Tatianą, Oleną, Larysą i Iryną rozmawiały Solomiia Martyniuk i Ewelina Kaczmarczyk, redaktorki Salam Lab.