Zawieszenie broni w Strefie Gazy weszło w życie 19 stycznia z trzygodzinnym opóźnieniem. Zapytaliśmy Palestyńczyków i Palestynki głównie z Jerozolimy, jak oceniają porozumienie oraz czego spodziewają się w przyszłości
„Jeśli następna bomba przeznaczona jest dla mnie, będę kolejnym numerem dodanym do liczby zabitych w ludobójstwie. A potem zostanę zapomniana”.(Heba Almaqadma, pisarka, tłumaczka angielskiego i arabskiego, studentka farmacji na uniwersytecie Al-Azhar w Gazie).
Do czasu porozumień podjętych w Katarze Palestyńczycy i Palestynki, także na odległych od Gazy terenach, żyli w cieniu dramatu. – Wstaję rano, biorę prysznic, i znów myślę o Gazie – mówi jeden ze sprzedawców na jerozolimskim starym mieście. Inna osoba, której właśnie izraelskie władze zdemolowały dom buldożerem pod budowę biblijnego disneylandu, w trakcie sprzątania gruzowiska, mówi: – Ja to nic, Gaza, to jest dopiero tragedia. Wiele osób ma w Gazie rodziny, przyjaciół. Byli tam, lubili to miejsce, czują się z Gazą związani. Trudno się dziwić tej bliskiej relacji i doświadczanej mieszaninie bólu i bezradności wobec zła, skoro także na całym świecie ludzie wołali o pokój, wstrząśnięci skalą przemocy.
– Mam brata w Gazie – mówi mieszkaniec Zachodniego Brzegu – rozmawiamy, jak tylko można się dodzwonić. Bardzo się o niego boję.
„Potrzebne są kompleksowe rozwiązania”
– Jak można zabijać niewinne dzieci, co one komu zrobiły? – zadaje retoryczne pytanie mężczyzna, który sam jest dziadkiem i na co dzień mierzy się z okupacyjną rzeczywistością, brakiem pracy, zagrożeniem rozbiórki domu, kontrolami na checkpointach, zakazami. Dlatego dla wszystkich Palestyńczyków i Palestynek tak ważne było zawieszenie broni. To wielka ulga (nawet jeśli czasowa), chwila odpoczynku od przytłaczającej świadomości ludobójstwa, które rozgrywa się tuż obok.
– Zawieszenie broni w Strefie Gazy to krótka chwila na złapanie oddechu – potwierdza I., przedstawiciel pokolenia uchodźców z czasów Nakby 1948, urodzony w Syrii. – Porozumienia, chociaż tymczasowo zatrzymują przemoc, pozostają powierzchownymi rozwiązaniami, które nie pozbywają się podstawowych przyczyn konfliktu, ani nie oddają sprawiedliwości mieszkańcom Strefy Gazy. Ostatnia wojna była wynikiem narastających od lat dotkliwych blokad ekonomicznych, ograniczeń bezpieczeństwa i swobody politycznej nałożonych na Gazę, co w końcu doprowadziło do eskalacji napięć i przemocy. Niestety, ostatnie porozumienie o zawieszeniu broni nie przyniosło żadnych istotnych zmian w tym zakresie. Blokada pozostaje w mocy, a warunki życia dramatycznie się pogarszają, co budzi obawy o przyszłe wojny. Kolejne działania zbrojne i bombardowania tylko utrwaliłyby cykl cierpienia i strat, nie prowadząc do trwałego pokoju ani nie przywracając Palestyńczykom należnych im praw. Potrzebne są kompleksowe rozwiązania, które zapewnią sprawiedliwą przyszłość dla wszystkich – dodaje.
– Przede wszystkim już chwilę po zawarciu porozumienia o zawieszeniu broni zginęły kolejne osoby: Izrael nie dotrzymuje słowa – mówi Palestyńczyk na co dzień mieszkający w Polsce. – Poza tym celem Izraela było uwolnienie zakładników, ale też zniszczenie Hamasu – nie udało się tego osiągnąć przez piętnaście miesięcy ludobójstwa. Izrael powinien zatem przyznać, że przegrał. Jednak można się spodziewać, że po klęsce w Gazie, Izrael będzie intensywnie atakował Zachodni Brzeg i aneksuje jak najwięcej ziemi. Zatem to nie jest ostatnia konfrontacja. Kiedy kolejna – nie wiadomo.
Zakaz radości
Zaraz po ustaleniach z Kataru social media obiegły obrazy Gazańczyków wiwatujących na ulicach. Chwilę potem alarmowano o nasilających się atakach i wzywano do ostrożności. Wobec zbliżającego się wejścia w życie zawieszenia broni, śmierć każdej kolejnej ofiary, na dzień przed pokojem, wydawała się jeszcze bardziej tragiczna. – Wszyscy cieszymy się, oczekując pokoju – mówi znajomy z Jerozolimy – ale jest też duża niepewność co do przyszłości. W końcu były ustalenia z Oslo, które Izrael notorycznie łamał. I do dziś jesteśmy pod okupacją. Naprawdę trudno im zaufać.
Doświadczenia Palestyńczyków i Palestynek potwierdzają te obawy, co więcej, łamanie prawa międzynarodowego przez Izrael zyskuje wsparcie finansowe i akceptację wielu rządów. Milczenie wobec ludobójstwa jest dla Palestyńczyków i Palestynek bolesnym dowodem osamotnienia w walce o swoje, ale też przecież po prostu o ludzkie, podstawowe prawa.
Tymczasem w niedzielę, 19 stycznia na dawnych przedmieściach Jerozolimy, w miejscowościach za murem separacyjnym, wiele osób wyszło na ulicę wspólnie świętować nadzieję na pokój. W odpowiedzi pojawiły się służby, gaz łzawiący i przemoc. Do drzwi rodzin więźniów, którzy potencjalnie mieli zostać zwolnieni na mocy porozumień, zapukało izraelskie wojsko jednoznacznie informując, że wszelkie publiczne przejawy radości będą natychmiast tłumione siłą. Tymczasem wyjazd z Jerozolimy blokowali awanturujący się osadnicy związani z ruchem syjonistycznym, postrzeganym przez wiele osób w Palestynie jako centralny problem w nawiązaniu pokojowych relacji między Izraelem i Palestyną. Syjoniści, realizujący projekt wielkiego Izraela, budujący bezprawnie swoje osady na palestyńskich terytoriach i dopuszczający się codziennej przemocy wobec Palestyńczyków, są głównymi przeciwnikami rozwiązań pokojowych. To ich w rządzie reprezentują Itamar Ben Gwir i Becalel Smotricz. Ten pierwszy w odpowiedzi na zawieszenie broni, w niedzielę 19 stycznia wystąpił z rządu.
Nie wiemy, co przyniesie zarówno ta najbliższa, jak i dalsza przyszłość zarówno w Strefie Gazy, jak i na okupowanym terytorium. Nad władzami Izraela ciążą jednak zarzuty popełnienia zbrodni wojennych i ludobójstwa. Nawet jeśli Izrael nadal będzie łamał prawo międzynarodowe, wielu Palestyńczyków wyraża przekonanie, że to ostatnie chwile dominacji Izraela. – Każda dyktatura się kończy – tłumaczy starszy mężczyzna, mieszkaniec Zachodniego Brzegu. – Najwięksi władcy, którym się wydawało, że będą wieczni, przepadli i dziś nie ma po nich śladu.
K. K.