„Jałmużna, jeden z pięciu obowiązków, jakie islam nakłada na wyznawcę czy wyznawczynię, to taka muzułmańska redystrybucja dóbr”. Rozmowa z Nour*, muzułmanką i Polką
„Religię zaczęłam praktykować jak dorosła osoba. Na szczęście moja rodzina jest bardzo otwarta, być może dzięki wieloetniczności: rodzina ze strony mamy jest litewska, a taty – w połowie ukraińska. Z kolei mój dziadek miał znajomych muzułmanów z Maroka i ich obecność sprawiła, że nie byłam nigdy do tej religii uprzedzona.
Nie było zdrady katolicyzmu
Moje doświadczenie jako młodej muzułmanki różni się zapewne od większości Polek i Polaków, którzy zaangażowali się religijnie w późniejszym momencie swojego życia, z prostego powodu: moja najbliższa rodzina nie jest religijna. Gdy zaczęłam powoli wprowadzać różne praktyki wynikające z religii, nie byłam w pełni rozumiana przez bliskich. Dlatego też zamiast na przykład martwić się o to, że porzucam religię, w której jak wiele Polek dorastałam, moja rodzina miała wątpliwości, czy przyjmowanie wiary będzie dla mnie dobre. Nikt nie oskarżał mnie wprawdzie o „zdradę katolicyzmu”, bo moja rodzina go nie wyznawała, ale pytano mnie, jak można wierzyć, że jest coś poza światem materialnym. Albo czy nie uważam, że wszystko, co istnieje, ma swoje wytłumaczenie fizyczne i inne próby uzasadnienia istnienia świata są niepotrzebne. Zatem, owszem, toczyłam swoje spory z rodziną, ale różniły się one od tego, co zwykle spotyka początkujące muzułmanki.
Dziś modlę się pięć razy dziennie i poszczę w Ramadanie. Dla kogoś, kto nie wierzy, to jest wysiłek podejmowany bez sensu.
Mimo że studiuję kierunek medyczny i pracuję, zwykle udaje mi się modlić o czasie. Zdarza mi się modlić też poza domem. W szpitalu, gdzie robię praktyki, są miejsca, w których można to zrobić w miarę wygodnie i wiem, że inni muzułmanie i muzułmanki z nich korzystają. To zwykle studenci zagraniczni kierunków medycznych, uczący się po angielsku.
Religia indywidualna, religia społeczna
Myślę, że momentem przełomowym w moim życiu duchowym był czas, który musiałam spędzić w łóżku z powodu choroby. Przez dwa miesiące nie mogłam się podnosić ani nawet czytać, bo ciśnienie w mojej gałce ocznej błyskawicznie rosło od każdego ruchu. W tym czasie zaczęłam słuchać więcej Koranu, modlić się pięć razy dziennie, mimo że mogłam to robić tylko na leżąco. To była moja duchowa potrzeba, która nie zniknęła, gdy wyzdrowiałam. Dzięki temu doświadczeniu doceniłam dar, jakim jest zdrowie i spojrzałam na świat już innymi oczami.
Do pewnego momentu ważne były dla mnie właściwie wyłącznie osobiste przeżycia związane z wiarą. Chodziło jedynie o indywidualną relację z Bogiem. Czułam, że nie potrzebuję wspólnoty. Nie widziałam religijnego uzasadnienia dla gromadzenia się w jakimś miejscu i wspólnego doświadczania wiary. W dodatku wszyscy mówili do siebie „bracie” i „siostro”, jak w jakimś zakonie. Przez moje ateistyczne wychowanie wydawało mi się to nawet podejrzane. Miałam obawy, że zostanę wkręcona w coś sekciarskiego.
W końcu postanowiłam jednak, że może fajnie byłoby poznać jakieś muzułmanki. Ociągałam się, ale ostatecznie poszłam na wydarzenie związane z jakimś świętem. W meczecie poznałam starsze kobiety, do których bardziej stosowne wydało mi się raczej zwracanie per „pani”, a nie „siostro”. Z początku czułam się z tym niekomfortowo. W dodatku wzięły ode mnie numer telefonu. Byłam przerażona, bo myślałam, że teraz będą do mnie wydzwaniać. A one po prostu chciały być dla mnie miłe i pokazać, że jestem częścią wspólnoty, i że gdybym czegoś potrzebowała – są na „wyciągnięcie telefonu”. Później poznałam więcej dziewczyn w moim wieku i przyjaźnimy się do dziś.
Ile muzułmanów, tyle opinii
Koledzy? Raczej nie. Mamy tu dosyć sztywny podział na płcie. Nie spotykam za bardzo mężczyzn, kojarzę tylko mężów moich muzułmańskich koleżanek. Mam oczywiście kolegów-niemuzułmanów. Z muzułmanami nie jest tak łatwo być w koleżeńskiej relacji, bo w naszej wierze, jeśli kobieta spotyka się z mężczyzną, to raczej chodzi o ewentualne małżeństwo. Takie znajomości mnie nie interesują. Rozmowa między osobami przeciwnych płci nie jest zabroniona, ale przyjaźnie się raczej nie zdarzają.
Otwarcie wspieram prawa osób LGBT+. Wiem jednak, że wśród społeczności muzułmańskiej jestem w mniejszości i dla wielu wyznawców i wyznawczyń bycie osobą z mniejszości seksualnych i wyznawanie islamu nie idzie w parze. Ja tak nie uważam.
Wiadomo, ile muzułmanów, tyle opinii, tak jak u katolików. Wprawdzie Katechizm Kościoła katolickiego negatywnie ocenia związki osób jednopłciowych i wzywa je do wstrzemięźliwości seksualnej, ale nie każdy katolik czy katoliczka się z tymi naukami zgadza i za nimi podąża. Chrześcijanie LGBT+ w Polsce mają nawet swoją organizację, „Wiara i Tęcza”.
Historia Lota
Mało muzułmanów i muzułmanek może sobie pozwolić na to, żeby jawnie wspierać osoby queerowe, bo istnieje realne zagrożenie, że będą w jakiś sposób stygmatyzowane przez swoją muzułmańską społeczność. Tak samo dzieje się zresztą w mniej otwartych środowiskach katolickich…
Ja nie odczuwam żadnych konsekwencji z powodu wyrażania wsparcia wobec tych osób, bo mam swoją bańkę i nie chcę z niej wychodzić, tutaj czuję się bezpiecznie.
Brak akceptacji dla osób nieheteronormatywnych w islamie bierze się z historii Lota, którą chrześcijanie i chrześcijanki mogą znać z Biblii. W Sodomie byli mężczyźni, którzy uprawiali „nierząd” i rozbój. W tej historii pojawiają się wątki zbliżeń homoseksualnych, ale interpretacja, za którą podążam, mówi, że to nie były stosunki konsensualne, tylko gwałty na mężczyznach. A to zdecydowanie należy potępiać. To między innymi dlatego w Sodomie działo się źle. Nie dlatego, że byli tam geje czy lesbijki.
Chciałabym, żeby osoby LGBT+ były traktowane jak zwyczajni ludzie. Żeby miały pełnię praw, żeby mogły zawierać małżeństwa, żeby nie musiały się ukrywać. Do tego nie wystarczą jednak zmiany prawne, potrzeba głębokich przemian społecznych. Nie pomaga w tym propaganda w mediach państwowych wymierzona w dobre imię osób LGBT+.
Jezus jest prorokiem islamu
Poglądy polityczne? Jako muzułmanka mogę popierać dowolne partie czy ideologie. Uważam, że to socjalizm jest najbardziej muzułmańskim ustrojem. Islam stawia na wartości, które są bliskie socjalizmowi: równość, dbanie o najsłabszych. Można powiedzieć, że jałmużna, jeden z pięciu obowiązków, jakie islam nakłada na wyznawcę czy wyznawczynię, to taka muzułmańska redystrybucja dóbr. Ten, kto wypełnia tę formę praktyki religijnej, spełnia polecenie Boga. Wyrównanie nierówności społecznych też leży w interesie muzułmańskim. Umma, jako globalna muzułmańska wspólnota wiernych, dąży do tego, by między ludźmi istniała współpraca i do stworzenia społeczeństwa, którego członkowie i członkinie troszczą się o siebie nawzajem.
Lewicowe środowiska katolickie właśnie w ten sposób interpretują słowa i działania Jezusa. Według nich, jego nauki uderzają w ówczesne elity religijne, stawiają się w kontrze wobec dyskryminacji ze względu na płeć, kulturę czy pozycję w społeczeństwie. W końcu wokół Jezusa obracają się kobiety, Samarytanie czy celnicy i pracownice seksualne. To wyjątkowe wspólnoty. A islam uznaje Jezusa za proroka. Ja jego nauki widzę jako głęboko socjalistyczne.
Uważam też, że powinniśmy się organizować, dbać o prawa pracownicze. To są rzeczy dla mnie, jako muzułmanki, ważne.
Mekka
Gdy odwiedziłam Mekkę podczas mojej małej pielgrzymki, poczułam się jak w domu. Może nie jestem tym typem muzułmanki, która jest tak rozemocjonowana po pielgrzymce, że ustawia sobie al-Kabę, czyli naszą najważniejszą świątynię, na tapecie w telefonie, ale to było dla mnie bardzo silne przeżycie. Tym, co mnie poruszyło najbardziej, była życzliwość ludzi. To, jak osoby z różnych zakątków świata, nieznające swoich języków, potrafiły porozumieć się bez słów i różnymi drobnymi gestami pomagać sobie nawzajem, na przykład dzieląc się miejscem na dywanie albo częstując daktylami.
Mogę mieć przesłanie? Takie dla muzułmanów i niemuzułmanów. Może nawet bardziej dla tych pierwszych. Pamiętajmy, że nie jesteśmy monolitem. Jesteśmy zupełnie różni, i to jest okej. Wśród muzułmanek i muzułmanów mogą być geje, lesbijki, socjaliści, konserwatyści. Wszyscy zasługujemy na szacunek”.
*imię zmienione.
***
Jako Salam Lab jesteśmy częścią wyjątkowego grantu i projektu edukacyjnego EMPATHY (Let’s Empower, Participate and Teach Each Other to Hype Empathy. Challenging discourse about Islam and Muslims in Poland), który zakłada kompleksowe i intersekcjonalne podejście do przeciwdziałania islamofobii w Polsce. Więcej na jego temat przeczytasz na naszej stronie salamlab.pl/empathy.
Projekt jest dofinansowany przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są jednak wyłącznie poglądami autora_ki lub autorów i nie muszą odzwierciedlać tych zamieszczonych w przepisach Unii Europejskiej lub Komisji Europejskiej. Unia Europejska oraz organ udzielający wsparcia nie mogą ponosić za nie odpowiedzialności.