Dziennikarz z Zachodniego Brzegu: sytuacja staje się nie do zniesienia

Chłopcy w Wadi Abu Hindi na Zachodnim Brzegu w Palestynie (sierpień 2017 roku). Fot. Peter Biro/EU/ECHO, EU Civil Protection and Humanitarian Aid via Flickr (CC BY-NC-SA 2.0 DEED).

Dwóch chłopców jedzie na rowerach na Zachodnim Brzegu w Palestynie

Codziennie zostaje tutaj zabitych średnio sześciu palestyńskich cywili. Możliwe, że w trakcie naszej rozmowy kolejna osoba traci życie. Rozmowa z palestyńskim dziennikarzem stacjonującym na Zachodnim Brzegu 

Monika Toporek: Stacjonujesz na Zachodnim Brzegu. Jak teraz wygląda sytuacja w tej części Palestyny? 

Palestyński dziennikarz*: W kontekście obecnej wojny nie mówi się o tym, że tu, na okupowanym Zachodnim Brzegu, codziennie mierzymy się z atakami na Palestyńczyków i Palestynki. Tylko od soboty 7 października izraelscy osadnicy i żołnierze zabili 110 osób, a 1900 jest rannych. W środę, 11 października, w miejscowości Qusra na południe od miasta Nablus, zabili trzy młode osoby. Osadnicy wkroczyli do wsi w nocy. Kiedy młodzi Palestyńczycy zaczęli rzucać w ich stronę kamieniami, tamci ich zabili. Osadnicy izraelscy wkroczyli także na ich pogrzeb i zaatakowali jego uczestników. Zastrzelili dwie osoby, ojca i jego około 25-letniego syna. Mieszkańcy i mieszkanki wsi mieli już pięć osób do pochowania. 

Codziennie zostaje tutaj zabitych średnio sześciu palestyńskich cywili. Możliwe, że w trakcie naszej rozmowy kolejna osoba traci życie. Po latach dehumanizacji Palestyńczyków i Palestynek zabijanie ich przychodzi izraelskim osadnikom bardzo łatwo. Teraz jest tu naprawdę niebezpiecznie.

Wielu Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu jest także aresztowanych w izraelskich nalotach. Teraz to już ok. 1200 osób. 

Palestyńczycy są bardzo rozgoryczeni w związku z tą sytuacją. Rzucają kamieniami w żołnierzy na checkpointach, a później żołnierze zaczynają strzelać. W różnych lokalizacjach odbywają się też starcia pomiędzy osadnikami a Palestyńczykami. W trosce o swoje bezpieczeństwo ostatnio nie wychodzę z domu, ale stale dostaję wiadomości. 

Jak mieszkańcy i mieszkanki Zachodniego Brzegu reagują na tragiczną sytuację humanitarną w Strefie Gazy? 

W środę, 18 października przez Zachodni Brzeg w różnych miastach przetoczyły się demonstracje po zbombardowaniu szpitala w Strefie Gazy. [W kwestii ustalenia odpowiedzialności za wybuch w szpitalu toczy się międzynarodowe śledztwo na zlecenie ONZ – przyp. red]. W demonstracji w Ramallah uczestniczyło bardzo dużo osób jak na to miasto: ok. tysiąc. Oprócz demonstracji miał miejsce także strajk generalny. Wszystko było zamknięte, nawet sklepy. Strajkowały też szkoły. 

Czego najbardziej brakuje teraz w Strefie Gazy?

Przede wszystkim wody. Kiedy Strefa Gazy była okupowana w latach 70., 80. i 90., na jej terenie zaczęły pojawiać się osiedla izraelskich osadników, którzy mieli pozwolenie na czerpanie z wód gruntowych zlokalizowanych bezpośrednio pod powierzchnią Strefy Gazy. Doprowadziło to do wykorzystania prawie całego wodnego zasobu. 

Warstwa wodonośna to obecnie jedyne źródło wody dla ponad dwóch milionów mieszkańców i mieszkanek Strefy Gazy. Znajduje się ona bardzo blisko Morza Śródziemnego, zatem do wód gruntowych dostaje się także słona woda. Opady są rzadkością. 

Jeśli dostałabyś się do Strefy Gazy i zaproszono by Cię na kawę lub herbatę, z pewnością by Ci one nie smakowały. Tej wody nie da się pić. Herbatę trzeba przyrządzać z wody butelkowanej.

Cały import do Strefy Gazy jest zależny od Izraela, dlatego tak łatwo było odciąć od wszystkiego jej mieszkańców i mieszkanki. W sobotę 7 października Izrael zdecydował, by przestać sprzedawać wodę do Gazy. Tylko 4 dni po rozpoczęciu wojny było tam już o 40 proc. mniej wody pitnej niż zazwyczaj. Obecnie Palestyńczycy i Palestynki nie mają jej w ogóle. 

Ponad tydzień temu lekarz pracujący w największym szpitalu w Gazie – Al-Shifa Hospital – powiedział w wywiadzie dla Al-Jazeery, że brakuje wody pitnej dla pacjentów i pacjentek.  Nawet oni muszą pić wodę niezdatną do picia! Nie ma także środków do dezynfekcji przyrządów medycznych czy do dezynfekcji ran. 

Trudno wyobrazić sobie, by ludzi można było pozbawić czegoś jeszcze.

Ale tak się dzieje. Nie ma też prądu. Generatory zatrzymują się z powodu braku paliwa. Zapasy są wyczerpane prawie w całości, a paliwo jest przecież kluczowe do prowadzenia działań humanitarnych i ratujących życie. Gaza bazuje całkowicie na paliwie importowanym, a obecnie nie ma możliwości importu czegokolwiek z Izraela ani z Egiptu. Na początku wojny checkpoint na granicy pomiędzy Egiptem a Strefą Gazy został zbombardowany przez Izrael trzy razy. Nie można z niego korzystać, jest zamknięty. Z Egiptu nie da się przetransportować także wody czy leków [21 października 2023 r. Izrael zgodził się na otwarcie przejścia granicznego w Rafah, aby umożliwić wjazd 20 ciężarówkom z pomocą humanitarną, ale tylko na tereny południowe i z wyjątkiem paliwa.  – przyp. red].

A żywność?

Oczywiście – w Strefie Gazy brakuje również jedzenia. Dwa tygodnie temu mówiliśmy już o około 348 tysiącach ludzi, którzy od początku wojny musieli opuścić swoje domy i zostać wewnętrznymi przesiedleńcami w Gazie. Byli oni zmuszeni przenieść się głównie do szkół założonych przez ONZ. Wtedy ich dzienna porcja jedzenia składała się z jednego, płaskiego placka z mąki pszennej i wody. Według informacji sprzed dwóch dni, obecnie wewnętrznie przesiedlonych osób chroniących się w 150 placówkach Agencji Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWA) jest już ponad 600 tysięcy. Średnia liczba wszystkich przebywających tam ludzi przekroczyła już prawie trzykrotnie ich zakładaną pojemność. 

Warto wspomnieć, że Strefa Gazy jest jednym z najgęściej zaludnionych miejsc na świecie. A do tego od 16 lat jest zamkniętym obszarem. To jak więzienie na świeżym powietrzu z ograniczoną ilością zasobów do życia. Nie da się tego opisać słowami. 

Czy palestyńscy cywile mają jakiekolwiek możliwości ucieczki ze Strefy Gazy? 

Jedyna możliwość to przejście graniczne z Egiptem, które jest teraz zamknięte. Cała Strefa Gazy jest otoczona murem. Palestyńczycy i Palestynki są w pułapce. 18 października w trakcie konferencji prasowej prezydent Egiptu, Abd al-Fattah al-Sisi przyznał, że poprzez bombardowanie także południowej części Strefy Gazy Izrael próbuje zmusić dwa miliony Palestyńczyków i Palestynek do ucieczki do Egiptu, na Półwysep Synaj. 

Piszemy dla Ciebie, dzięki Tobie

Nasze dziennikarstwo w Salam Lab jest konstruktywne, inkluzywne i wolne od uprzedzeń. Dostarczamy różnorodne perspektywy, wykraczając poza główny nurt mediów.

Jesteśmy całkowicie niezależną redakcją. Wasze wsparcie stanowi fundament naszej działalności. Każda wpłata pomaga nam kontynuować naszą misję dostarczania rzetelnych informacji. Dziękujemy za każdy wkład, który pomaga nam zachować niezależność.

Prezydent powiedział także, że tego nie zaakceptuje, a jeśli rząd Izraela faktycznie chce, aby Palestynki i Palestyńczycy opuścili Gazę w trosce o ich bezpieczeństwo, może skierować ich na Pustynię Negew na południu Izraela. Al-Sisi wyraża obawę, że jeśli Gazańczycy uciekną do Egiptu, istnieje ryzyko, że Półwysep Synaj mógłby stać się dla nich bazą działań ruchu oporu i operacji bojowych przeciwko Izraelowi, co w reakcji obronnej groziłoby atakiem Izraela na Egipt.

To brzmi jak zagrożenie kolejną Nakbą, czyli przesiedleniami i czystkami etnicznymi na Palestyńczykach i Palestynkach.

Izrael chce zmusić ludność palestyńską do opuszczenia ich kraju, tak jak w 1948 roku. Prezydent Egiptu wyraził również zaniepokojenie, że być może niedługo Izrael będzie także zmuszać mieszkańców i mieszkanki Zachodniego Brzegu do opuszczenia domów. Niektórzy politycy i polityczki w izraelskim Knesecie faktycznie chcą transferu populacji palestyńskiej poza granice kraju. Obawiają się tego szczególnie Egipt i Jordania. Potwierdzał to także król Jordanii Abd Allah II ibn Husajn

Gdzie wewnętrznie przesiedleni szukają schronienia?

Ponad milion osób zostało zmuszonych do przeniesienia się z miasta Gaza i północnych terenów Strefy Gazy na południe. Czas, jaki wyznaczył im Izrael na przemieszczenie, wynosił zaledwie 24 godziny. Ludność zapewniono o bezpieczeństwie w tamtej części Strefy, gdzie, jak wiemy, w rzeczywistości w ogóle nie jest bezpiecznie. Na oba znajdujące się tam duże miasta, Rafah przy granicy z Egiptem i Chan Junus, spadają bomby. 

Jest w ogóle szansa, że ci ludzie się tam pomieszczą?

Rafah i Chan Junus były bardzo gęsto zaludnione jeszcze przed przybyciem mieszkańców z północy. Wyobraź sobie, że do mojego małego mieszkania przyjmuję cztery rodziny, każda z czwórką lub piątką dzieci. Kobiety z dziećmi zostają wtedy w mieszkaniu, natomiast mężczyźni wychodzą na zewnątrz. Śpią nawet na ulicy, żeby kobiety mogły zostać same. To konserwatywne społeczeństwo. Kobiety nie czułyby się dobrze z obcymi mężczyznami w tym samym pokoju. Dlatego w trakcie bombardowania giną głównie kobiety i dzieci, ponieważ to właśnie one chronią się w budynkach. 

Działania Hamasu są różnie oceniane na świecie: jako nieunikniona walka o wolność lub czysty akt terroryzmu. Co na jego temat uważają Palestyńczycy i Palestynki?

Myślę, że Hamas po obecnej wojnie z pewnością zyska poparcie na Zachodnim Brzegu. To ugrupowanie walczące przeciwko okupacji, a ludzie mają jej dość i będą wspierać każdego, kto zapewni im wolność. Zazwyczaj działania zbrojne przynoszą Hamasowi wzrost popularności. Sondaże przeprowadzone w czerwcu tego roku pokazują, że spośród 66 proc. wszystkich Palestyńczyków, którzy wzięliby udział w wyborach, gdyby odbyły się w dniu sondażu, 34 proc. zagłosowałoby na Hamas, a 31 proc. na Fatah. Głosy na Hamas w Strefie Gazy wynosiłyby 44 proc., a na Fatah – 28 proc. Na Zachodnim Brzegu Hamas otrzymałby 25 proc. głosów, a Fatah – 34 proc. Fatah to partia polityczna, która rządzi obecnie na terenie Zachodniego Brzegu.

Sondaże te mogą nie być jednak do końca miarodajne. Większość tego typu ankiet jest przeprowadzana przez telefon. Przypuszczam, że wielu ankietowanych mogło obawiać się udzielenia odpowiedzi zgodnej z ich faktyczną opinią. W Strefie Gazy rządzi Hamas i jej mieszkańcy i mieszkanki dobrze ich znają. 

Na Zachodnim Brzegu sytuacja wygląda inaczej, bo Palestyńczycy nie mają z nimi tutaj bezpośrednio do czynienia. Nie są świadomi, czym jest Hamas. Pojawiają się głosy, że to rewolucjoniści, że chcą dobrze dla palestyńskiego społeczeństwa. 

A co Ty myślisz o Hamasie?

Po rozpoczęciu bombardowania Strefy Gazy, wojskowy przywódca Hamasu powiedział, że jeśli Izrael nie przestanie zrzucać bomb, zaczną zabijać zakładników i nagrają wideo z egzekucji. Byłem w szoku, kiedy to usłyszałem. Nikt nie powinien robić czegoś tak okropnego, nawet wobec swojego wroga. Zabijanie zakładników to przestępstwo. 

Ale ludzie patrzą tutaj na to przez pryzmat swoich doświadczeń i swojego cierpienia, którego doznają codziennie z powodu okupacji. Ja oczywiście uważam, że takie działania Hamasu są przestępstwem. Ale gdybym wyraził swoją opinię pozostałym Palestyńczykom i Palestynkom, nie zrozumieliby tego.

I co by się stało?

Nic. Po prostu myśleliby o mnie źle. Jestem przeciwko zabijaniu nawet owadów. Przeciwko zabijaniu jakiejkolwiek istoty posiadającej duszę. 

Czy to możliwe, że jest więcej Palestyńczyków i Palestynek, którzy myślą podobnie do Ciebie, ale są zbyt wystraszeni, żeby to powiedzieć?

Tak, ale nie ma ich wiele. Większość z nich zachowa swoją opinię dla siebie, ponieważ występuje ona w kontrze do aktualnych nastrojów społecznych.

Co może wydarzyć się dalej?

Myślę, że stanie się coś, czego naprawdę bałem się od początku, czyli inwazja lądowa na Strefę Gazy. To będzie oznaczać ogromną liczbę ofiar. Według Departamentu Obrony USA już ponad tydzień temu w regionie rozmieszczono specjalne amerykańskie samoloty wojskowe A-10. To maszyny szturmowe, służące głównie do wsparcia wojska lądowego. Jeśli dojdzie do lądowej inwazji, liczba ofiar osiągnie 20 lub 30 tysięcy, jeśli nie więcej. 

Kiedy to może nastąpić?

Nikt nie wie, czy rzeczywiście się do tego posuną, a jeśli tak, to kiedy. Są gotowi. Izrael wezwał ponad 300 tysięcy rezerwistów. Posiada teraz ogromną liczbę żołnierzy, którzy mogą wziąć udział w wojnie. Muszą mieć odpowiednio dużo czasu, żeby przygotować dla nich całe zapotrzebowanie. 

Czy Palestyńczycy i Palestynki mają jakiekolwiek nadzieje? 

Są przygnębieni i czują się zostawieni przez społeczność międzynarodową. Zwłaszcza Ci w Strefie Gazy. Pamiętają jeszcze bombardowania sprzed dwóch lat. W 2021 roku Izrael niszczył wszystko, a teraz jest znacznie gorzej. I tu, na Zachodnim Brzegu, z każdym kolejnym miesiącem sytuacja staje się coraz trudniejsza. Palestyńczycy spędzają godziny na checkpointach, martwią się o swoje życie i zdrowie ze względu na przemoc ze strony osadników. Także młodzi Palestyńczycy stają się bardziej radykalni i częściej atakują żołnierzy. Sytuacja staje się nie do zniesienia. 

*Rozmówca prosił o zachowanie anonimowości.

Monika Toporek – kiedyś inżynierka, dziś studentka bałkanistyki. Zainteresowana wielokulturowością, historią, prawami człowieka i migracjami.

#



Najnowsze publikacje