Po złej stronie muru. Recenzja książki „Jeden dzień z życia Abeda Salamy”


Rozdzielone rodziny, stracone relacje i wszechobecna kontrola. Mieszkańcy i mieszkanki Zachodniego Brzegu znoszą ograniczenia i upokorzenia, a ich codzienność naznaczona jest cierpieniem. Autor „Jednego dnia z życia Abeda Salamy” nie sięga po dane liczbowe ani statystyki. Maluje rzeczywistość, opowiadając pełne współczucia i zrozumienia historie ludzi, którzy starają się odnaleźć w bezlitosnym systemie

Luty 2012. Na autostradzie w pobliżu Jerozolimy panują trudne warunki, pada deszcz, jest ślisko. W autobus wiozący dzieci wjeżdża rozpędzony tir. Wybucha pożar. Z płonącego pojazdu nie udaje się wydostać wszystkich przedszkolaków. Część z tych, które uratowano, zostały przewiezione do szpitala w mieście. Nie wszyscy rodzice mogą tam pojechać — nie mają pozwoleń na wjazd do otoczonej punktami kontrolnymi Jerozolimy. W autobusie był też Milad, syn głównego bohatera, który desperacko stara się go odnaleźć.

W takich okolicznościach zaczyna się opowieść, którą snuje Nathan Thrall, amerykański dziennikarz mieszkający w Jerozolimie z żoną i trzema córkami. Za książkę „Jeden dzień z życia Abeda Salamy” dostał w tym roku nagrodę Pulitzera — reportaż jest rozszerzeniem poruszającego artykułu z 2021 roku.

Życie naznaczone podziałami

Autor opowiada o prawdziwym wypadku na Zachodnim Brzegu, choć ta historia jest dla niego również pretekstem do pokazania szerszego kontekstu. Reportaż obrazuje sposób, w jaki polityka przenika do niemal każdego aspektu życia mieszkańców i mieszkanek Wschodniej Jerozolimy. Czytelnik zagłębia się w życie Abeda Salamy oraz jego rodziny i przekonuje się, jak wyniszczające jest życie w cieniu muru i podziałów. 

Thrall przeplata sceny następstw wypadku z fragmentami kontekstu historycznego i społecznego, które wyjaśniają fizyczne i prawne granice kształtujące życie Palestyńczyków i Palestynek. 

Cofamy się w czasie o całe dziesięciolecia i poznajemy fakty z życia Abeda, zaczynając od jego pierwszej miłości, zaangażowanej politycznie Ghazl. Dziewczyna pochodziła z rodu Hamdanów, rywalizującego z rodziną Abeda. Już jego ojciec chciał poślubić kobietę o podobnych korzeniach, żadna z rodzin nie wyraziła jednak na to zgody. „Kiedy później Abed zakochał się w dziewczynie z rodu Hamdanów, zastanawiał się, czy nie wypełnia tym samym przeznaczenia swojego ojca, któremu na przeszkodzie stanęła wola rodziny. Wieczorami pisał do Ghazli sekretne listy, a rankiem przekazywał je którejś z sąsiadek lub koleżanek z klasy, aby jej wręczyły w szkole.” Ich kontakty były bardzo utrudnione. Abed w listach często instruował dziewczynę, o której dokładnie godzinie ma odebrać od niego telefon. „Ponieważ jej dzielnica, Dahijat as-Salam (zwana wówczas Nową Anatą), została zaanektowana przez Izrael i włączona do Jerozolimy, Ghazl miała w domu telefon. W pozostałej części Anaty nie było linii telefonicznych. Po szkole Abed jechał autobusem do Bramy Damasceńskiej w Jerozolimie Wschodniej, szedł na pocztę przy ulicy Saladyna, głównej ulicy handlowej w mieście i o umówionej godzinie wkładał żeton do automatu telefonicznego.” 

Autor prowadzi czytelnika przez późniejsze, nieudane małżeństwo Abeda i rozwód,  do którego doszło między innymi z potrzeby zdobycia dokumentów wymaganych do przejścia punktów kontrolnych — mężczyzna, chcąc zyskać większe przywileje, znalazł nową żonę, której dokumenty od momentu ożenku zapewniały mu znaczną swobodę poruszania się. Blokady i polityka doprowadziły w jego życiu do osobistych tragedii, a Abed już nigdy nie przestał się zastanawiać, czy można było ich uniknąć. 

Dominacja Izraela nad życiem Palestyńczyków i Palestynek jest w książce przedstawiona jako absolutna, przenikająca do wszystkich aspektów życia. Mieszkańcy Zachodniego Brzegu znoszą ograniczenia, upokorzenia i cenzurę, a ich codzienność naznaczona jest cierpieniem. Autor nie sięga po dane liczbowe ani statystyki. Maluje rzeczywistość, opowiadając pełne współczucia i zrozumienia historie ludzi, którzy starają się odnaleźć w bezlitosnym systemie.

Rozbite relacje

Thrall w dosadny sposób opisuje choćby proceder odcinania Palestyńczyków i Palestynek od metropolii jerozolimskiej. Odmawia się im pozwoleń na budowę, burzy domy, pojawia się też coraz więcej punktów kontrolnych, utrudniających poruszanie się, a posiadacze zielonych dowodów osobistych są eksmitowani. Dowody w różnych kolorach to sposób regulacji przemieszczania się Palestyńczyków i Palestynek z Terytoriów Okupowanych. Kolorowy system identyfikacji został wprowadzony przez izraelskie wojsko i wzmocniony w 1981 roku przez oddział Administracji Cywilnej. Palestyńczycy na okupowanym Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy mają zielone dowody tożsamości – zazwyczaj wydawane po ukończeniu 16 roku życia – podczas gdy dowody Palestyńczyków we Wschodniej Jerozolimie i Izraelu mają kolor niebieski. Karty wpływają na wszystko, od swobody przemieszczania się po życie rodzinne. Zielony dokument miał również główny bohater, Abed. 

Tuż po wypadku autobusu szkolnego krążyły plotki, że dzieci przewieziono do szpitala Hadassa, położonego na Górze Skopus w Jerozolimie. Zrozpaczony ojciec nie mógł do niego pojechać właśnie z powodu swojego dokumentu. Kolor zielony uniemożliwiał mu wjazd do Jerozolimy i oznaczał odmowę przy każdym punkcie kontrolnym. Abed mógłby dotrzeć do miasta, gdyby jego dowód był niebieski – choć i te dokumenty były mieszkańcom stopniowo odbierane, a ich przywileje ograniczane. 

Punkty kontrolne i wjazd do miasta to nie jedyne ograniczenia wynikające z koloru dokumentu. Brat Abeda ożenił się z kobietą, której dowód był niebieski. On sam miał zielone papiery, dlatego razem z żoną nie mogli zamieszkać na terenach przyłączonych do Jerozolimy. Osiedlili się więc w Anacie, mieście leżącym w centralnej części Zachodniego Brzegu. Wciąż musieli jednak utrzymywać byłe mieszkanie Nabil, aby zachowała status rezydentki Jerozolimy i niebieski dowód, który dawał nieco więcej swobody. Raz na jakiś czas izraelski patrol kontrolował, czy kobieta faktycznie tam mieszka. Ta z kolei, kiedy dostawała telefon od sąsiadów, szybko wracała do mieszkania. Za przestępstwo, jakim było w oczach Izraela mieszkanie z mężem tuż za granicą Jerozolimy, groziło jej odcięcie od rodziny i miasta, w którym się wychowała.

Tragedia po dwóch stronach muru

„Jeden dzień z życia Abeda Salamy” to trzymająca w napięciu relacja, w której pojawia się wiele głosów, od palestyńskich rodziców i ratowników po żołnierzy. Mur odcisnął piętno na każdym i każdej z nich. Osią całej historii jest wypadek autobusu. Rodzice dzieci wciąż zastanawiają się, co by było, gdyby tego dnia nie wysłali dzieci na wycieczkę. Obwiniają się, bo przecież dawno nie widzieli takiego deszczu. Abed z kolei ma silne poczucie niesprawiedliwości. Pół godziny po wypadku przy płonącym autobusie wciąż nie pojawiła się żadna pomoc, ani jeden żołnierz. Pokazuje to tylko, jak nikłe znaczenie mają indywidualne wybory rodziców dzieci, jeśli to system jest na skraju upadku, a najwyższą cenę życia pod okupacją płacą niewinni ludzie.

Tragedie dzieją się jednak po obu stronach muru. Po stronie izraelskiej dochodzi do  tragedii całego pokolenia, które było i jest poddawane silnemu wpływowi politycznej propagandy. Niedługo po wypadku, w internecie pojawiły się komentarze pisane przez Izraelczyków. „To tylko autobus pełen Palestyńczyków. Szkoda, że nie zginęło więcej”. Izraelski reporter telewizyjny Arik Weiss dotarł do części komentatorów. Okazało się, że są to w dużej mierze nastolatki. Co będzie, kiedy ci ludzie staną się przywódcami Izraela?

Nathan Thrall, autor reportażu, przez 10 lat był dyrektorem projektu arabsko-izraelskiego w International Crisis Group, gdzie zajmował się między innymi sprawami Izraela i Zachodniego Brzegu Jordanu. W swojej książce łączy wiedzę merytoryczną z osobistymi historiami bohaterów, od których nie sposób się oderwać. Czytelnik przeżywa kolejne tragedie, które dotykają rodzinę Abeda i które prowadzą do rozwiązania zagadki z pierwszych stron książki – gdzie jest Milad, syn głównego bohatera? Czy przeżył wypadek? Czy Abedowi uda się go odnaleźć? Na drodze staje mu mur separacyjny, który został zresztą uznany przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości za niezgodny z prawem. Niestety to nie ma znaczenia. Abed jest po złej stronie.

Literatura elementem walki

Nathan Thrall w swoim reportażu unika liczb. Może warto jednak wzmocnić historie bohaterów książki kilkoma informacjami. 

Strefę Gazy zamieszkuje około 2,3 miliona ludzi, jest to jeden z najgęściej zaludnionych obszarów na świecie. Od 2007 r. Izrael utrzymuje ścisłą kontrolę nad przestrzenią powietrzną i wodami terytorialnymi oraz ogranicza przepływ towarów i osób.

Według danych na 14 lipca, w Gazie zginęło co najmniej 38 584 osób, w tym ponad 15 000 dzieci. Zaginionych jest ponad 10 000 ludzi. Na Zachodnim Brzegu natomiast zginęło co najmniej 575 osób, w tym ponad 140 dzieci. Rannych jest ponad pięć tysięcy osób.

O sprawiedliwość dla wszystkich ofiar domaga się między innymi literatura. To ona odgrywała i wciąż odgrywa fundamentalną rolę w uświadamianiu i informowaniu społeczeństwa, niejednokrotnie staje się też elementem walki – o godność,  czy pamięć o ofiarach. Nie liczbami i statystyką, ale ludzkimi historiami, które poruszają i zmuszają do myślenia. Tak, jak robi to reportaż Nathana Thralla, pokazujący nam inne, ludzkie oblicze tragedii Palestyńczyków i Palestynek. Opowiada o niewinnych dzieciach, które stają się ofiarami, o zdruzgotanych rodzicach, którzy zadają sobie pytania o to, co mogli zrobić inaczej, o rozbitych małżeństwach, które podzielił mur.  O wszystkich, którzy cierpią przez bezlitosną politykę oraz spiralę nienawiści. 

„Jeden dzień z życia Abeda Salamy” to  desperacka podróż po wspomnieniach Abeda, ale i po ulicach Wschodniej Jerozolimy, w poszukiwaniu jego syna, Milada. To reportaż, który dobitnie pokazuje, jak naprawdę wygląda życie w czasie okupacji, przedzielone betonowym murem.

Za egzemplarz recenzyjny dziękujemy Wydawnictwu Znak. 

Marta Burza – z wykształcenia orientalistka – indolożka i turkolożka, absolwentka Podyplomowych Studiów Pomocy Humanitarnej, dziennikarka. Pisze, uczy polskiego jako obcego i nałogowo czyta reportaże. Publikowała m.in. w Krytyce Politycznej, Nowej Europie Wschodniej, Magazynie Kontakt i portalu weekend.gazeta.pl.



Najnowsze publikacje