W tym niepozornym meksykańskim miasteczku to kobiety miały odwagę powiedzieć: basta!
Kartele narkotykowe, gangi prowadzące nielegalną wycinkę drzew, skorumpowani politycy i bierność policji. Tak wyglądała codzienność meksykańskiego miasteczka Cherán, zamieszkiwanego przez rdzenną społeczność Purépecha (Tarasków). Tak było do 2011 roku. Dziś mieszkańcy Cherán żyją na własnych zasadach i to, co martwi ich najbardziej, to bójka w barze. Wszystko dzięki kobietom, które w odpowiednim momencie wzięły sprawy w swoje ręce.
„To kobiety się zbuntowały”
W 2011 roku w Cherán wybuchło powstanie. Poprowadziły je kobiety, które nie mogły dłużej patrzeć na bezczynność mężczyzn. Postawiły sprawę jasno – nielegalna wycinka lasów musi zakończyć się natychmiast, a z miasta zniknąć mają wszyscy odpowiedzialni za przemoc i niesprawiedliwość. Od karteli po burmistrza.
– To kobiety się zbuntowały. Kiedy powiedziały swoim mężom, co się dzieje, nie mieli odwagi się z tym zmierzyć. Wciąż – kobiety się zbuntowały. I dopiero wtedy mężczyźni poszli za nimi – opowiada Adelaida Sánchez, która brała udział w powstaniu. Obecnie samotnie wychowuje dziecko i współtworzy lokalną policję [1].
Region Michoacán to jedna z najbardziej doświadczonych przestępczością, korupcją i nierównościami część tego kraju. Meksykańska spirala przemocy nie omija nawet najmniejszych miast, takich jak Cherán. Morderstwa, porwania, wyłudzenia, gwałty, rabunkowa gospodarka i nielegalna wycinka drzew spotykały się z bezczynnością władz, policji i mężczyzn. Pod cichym przyzwoleniem rządzących, kartele i gangi pozbawiły Cherán aż 70% lasów i nękały rdzenną społeczność [2].
Poznaj Lady Tacos de canasta – wyjątkową osobą kandydującą do kongresu Meksyku >>>
–Talamontes [uzbrojeni drwale] przyjeżdżali ciężarówkami i się z nas śmiali. Wychodzenie w nocy było niebezpieczne. Niebezpiecznie było pójść do lasu… Czasami wracałam do domu i płakałam i płakałam – mówi Josefina Estrada, matka 8 dzieci, która brała udział w powstaniu [3].
Co kartele narkotykowe mają wspólnego z wycinką lasów? Otóż od lat dywersyfikują swój model biznesowy. Dążąc do jak największego zysku, starają się przejmować i zdominować każdą dochodową gałąź przemysłu. Do takich zalicza się właśnie pozyskiwanie drewna, które stanowiło podstawę gospodarki Cherán. Kiedy uzbrojeni drwale zbliżyli się do głównego źródła wody, cierpliwość mieszkanek się skończyła [4].
– Skończymy z waszymi lasami, a potem zajmiemy się waszymi kobietami – cytuje Enéndiro Santa Clara, która słyszała rozmowy talamontes. – Najpierw lasy, potem kobiety. Może z tego powodu w pewnym momencie zdecydowałyśmy, właśnie jako kobiety, że zmierzymy się z tą sytuacją. Uzbroiłyśmy się, natychmiast, w cokolwiek tylko mogłyśmy – relacjonuje Adelaida [5].
Cherán jest kobietą. I dostaje drugie życie
– Wszyscy biegali po ulicach z maczetami. Kobiety biegały. Wszyscy zakrywali twarze. Było tylko słychać, jak ludzie krzyczą, a kościelne dzwony biją przez cały czas – opowiada Melissa Fabian, która miała wtedy 13 lat [6].
Mieszkanki Cherán do dziś wspominają powstanie jako jeden z najstraszniejszych dni, jakie przeżyły. Nie mają jednak wątpliwości, że był to początek nowego, lepszego życia.
– Chce mi się płakać, kiedy przypomnę sobie ten dzień. To było jak horror – ale to najlepsze, co mogłyśmy wtedy zrobić – dodaje organizatorka zrywu, Margarita Romero [7].
Powstanie zakończyło się sukcesem, a Cherán zaczęło wszystko od nowa. Z miasta wygnano polityków i lokalnych biznesmenów, których uznano winnymi współpracy z przestępcami.
– Aby się obronić, musieliśmy zmienić cały system – wyrzucić partie polityczne, wyrzucić ratusz, wyrzucić policję i to wszystko. Musieliśmy sami zorganizować swój sposób życia, żeby przetrwać – mówi Pedro Chavez, nauczyciel i jeden z lokalnych liderów [8].
Szybko zakazano działania partii politycznych. Ów zakaz, z powodzeniem, funkcjonuje do dziś. Drogi wjazdowe do miasta doczekały się punktów kontrolnych. Specjalną ochronę otrzymały także lasy, których bronią uzbrojeni mieszkańcy. Rozwiązano także policję i zastąpiono ją lokalnymi siłami, które kobiety stworzyły od zera, wespół z mężczyznami [9].
– Jestem samotną matką. Mam syna. To zmotywowało mnie, aby skończyć studia. To była największa motywacja, aby nie porzucać marzeń. Urocze, prawda? Studiowałam projektowanie systemów. Lubiłam to. Obroniłam się. 15 dni później zdecydowałam się dołączyć do lokalnej policji – opowiada Adelaida.
– Musimy przestać i pokazać mieszkańcom naszego miasta, że my, jako kobiety, też możemy to robić. To nie jest tylko dla facetów. Możemy robić te same rzeczy. I możemy same za siebie mówić. Tak jak oni – dodaje [10].
Eksperyment który nie miał prawa się udać – a jednak!
Walka o samorządność Cherán trwała 3 lata. Mieszkańcy przed sądami argumentowali, że meksykańskie prawo przewiduje możliwość nadania autonomii rdzennym społecznościom. Według danych ONZ 15% wszystkich mieszkańców Meksyku stanowi ludność tubylcza [11].
Sprawa Cherán trafiła do meksykańskiego Sądu Najwyższego. W 2014 roku rozstrzygnięto ją na korzyść mieszkańców, którym przyznano autonomię i prawo do samorządności. W ten sposób Meksyk uszanował wolę swoich rdzennych mieszkańców – pozwolono im żyć w zgodzie ze swoimi zwyczajami i tradycją [12].
Jak funkcjonuje dzisiejsze Cherán? Partie polityczne dalej są zakazane, nie przywrócono funkcji burmistrza i nie stworzono nowego ratusza. Nie znajdziemy tam politycznych sloganów i kampanii wyborczych.
Syryjskie ofiary ataków chemicznych będą walczyć o sprawiedliwość. Czytaj więcej >>>
Miasto dzieli się na 4 części, które zarządzane są przez zgromadzenia lokalne. Członków wybiera się spośród 174 ognisk, tzw. fogatas. Sformowanotakże radę miejską, którą tworzą przedstawiciele wszystkich zgromadzeń lokalnych. Każde z nich musi wybrać co najmniej 1 kobietę na 3 oddelegowanych członków. System z powodzeniem działa już 7 lat [13].
A co z przestępczością – czy udało się ją zwalczyć? Przez 7 lat samodzielnego funkcjonowania Cherán doszło do zaledwie 9 morderstw, co w skali prowincji Michoacán urasta do rangi cudu. Przestępczość w Cherán praktycznie zniknęła. Przez prawie dekadę nie powróciły tam gangi i kartele narkotykowe, a w lasach posadzono tysiące nowych drzew. Najgorsze rzeczy, jakie zdarzają się w Cherán, to przemoc domowa oraz bójki w barze [14].
– W Cherán czuję się bezpiecznie, bo nie muszę się obawiać, że wychodząc w nocy, coś mi się stanie – mówi Melissa [15].
Pokój nie należy tylko do elit. I zaczyna się od solidarności społecznej
Historia Cherán to ewenement na skalę całego Meksyku. Nie dość, że stało się autonomicznym miastem, to jeszcze głównie za sprawą kobiet. To dowód na to, że spirala przemocy może występować tylko wtedy, kiedy dostaje przyzwolenie – szczególnie ze strony państwa i skorumpowanych władz. W tym niepozornym meksykańskim miasteczku to kobiety miały odwagę powiedzieć: basta!
Cherán stało się oazą spokoju w niesamowicie niestabilnym sąsiedztwie. Pokój nie zaczął się od elit, lecz od solidarności społecznej, dzięki której funkcjonuje do dziś.
– Dopóki pozostanie chociaż jedna osoba, która będzie chciała to utrzymać, wszyscy za nią staniemy. Jesteśmy dumni, bo coś zatrzymaliśmy i odważyliśmy się na coś, na co nie odważyła się żadna inna społeczność – mówi Melissa [16].
Anna Słania – ekspertka ds. bezpieczeństwa narodowego i międzynarodowego, publicystka. Zainteresowana zagadnieniami współczesnych konfliktów zbrojnych, terroryzmu oraz humanitaryzmu w stosunkach międzynarodowych. Pracuje w nurcie dziennikarstwa pokoju. Możesz śledzić Annę w mediach społecznościowych: na Instagramie: @annaslania oraz na Facebooku: anna.slania4. Pracowała w Salam Lab do grudnia 2021 roku.
Źródła
[1, 5, 10] The Guardian, The Mexican women who kicked out the cartels – video, https://www.theguardian.com/world/video/2021/apr/15/the-mexican-women-who-kicked-out-the-cartels-video.
[2, 14] Vice News, The Mexican Town That Kicked Out Politicians And Started Over, https://www.youtube.com/watch?v=SrPBdLiqMb0&ab_channel=VICENews.
[3, 8, 13] Los Angeles Times, Patrick J. McDonnel, One Mexican town revolts against violence and corruption. Six years in, its experiment is working, https://www.latimes.com/world/mexico-americas/la-fg-mexico-cheran-20170710-htmlstory.html
[4, 6, 7, 15, 16] BBC, Linda Pressly, Cheran: The town that threw out police, politicians and gangsters, https://www.bbc.com/news/magazine-37612083.
[9] El País, Pablo Ferri, How a Mexican town cut illegal loggers down to size, https://english.elpais.com/elpais/2016/09/20/inenglish/1474372549_041572.html.
[11] Reuters, Oscar Lopez, A town torn apart: Mexico’s indigenous communities fight for autonomy, https://www.reuters.com/article/us-mexico-indigenous-cities-feature-trfn-idUSKBN1Z10M9.
[12] NBC News, After long fight for self-government, indigenous town of Cherán, Mexico ushers in new council, https://www.nbcnews.com/news/latino/after-long-fight-self-government-indigenous-town-cher-n-mexico-n906171.
Na zdjęciu tytułowym mieszkanki Cherán. Fot. Eneas De Troya from Mexico City, México, CC BY 2.0 via Wikimedia Commons.