Nie mogą poruszać się o własnych siłach, są uzależnieni od innych osób lub specjalnych urządzeń i wózków dla osób z niepełnosprawnością ruchową, o ile mogą sobie na nie pozwolić. Nie stać ich na niezbędne leki, które ratują ich życie i zdrowie. Jeśli mają środki, by kupić lekarstwa lub aparaturę, tych nie ma w sklepach
Aby pojechać do szpitala, muszą zmagać się z niekończącą się papierologią, kilkakrotnie składać wnioski, które prawdopodobnie i tak zostaną odrzucane. Cierpią, nie mogąc łagodzić objawów swoich chorób, z którymi w normalnych warunkach można godnie żyć. To rzeczywistość osób z niepełnosprawnościami w Strefie Gazy.
Mohammed Amrin stara się funkcjonować najlepiej, jak może. Ma 33 lata, jest ojcem trójki dzieci, pracuje na targu. Cierpi na porażenie mózgowe. W poruszaniu się pomaga mu elektryczny wózek dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Jednak ten zepsuł się, a mężczyzny nie stać na jego naprawę. Ceny sprzętu medycznego oraz jego części zamiennych stały się nieosiągalne dla palestyńskiego społeczeństwa. W takiej sytuacji Mohammed, aby dostać się do pracy, musi pokonać 50 minut drogi o kulach, aby znaleźć transport na targ. Pracuje po 13 godzin i zarabia około 7 dolarów dziennie. Jest osobą z niepełnosprawnością i utrzymuje swoją rodzinę. Mieszkają w Strefie Gazy.
Osoby z niepełnosprawnościami – zapomniani ze Strefy Gazy
Według Palestyńskiego Centralnego Biura Statystycznego, 3% populacji Strefy Gazy to osoby z niepełnosprawnościami. Czyli około 60 tys. Palestyńczyków i Palestynek.
Wśród nich jest Fedaa al-Rifi, 33-letnia młoda kobieta, która cierpi na hemiplegię, porażenie jednej strony ciała, oraz tzw. rybią łuskę, grupę genetycznie uwarunkowanych chorób skóry charakteryzujących się bardzo różnorodnym obrazem klinicznym, określanych ogólnie jako nadmierne rogowacenie. Aby mogła normalnie funkcjonować z tą chorobą, Fedaa potrzebuje specjalnego materaca i klimatyzatora. Nie stać na niego rodziny Fedy, a Palestynka korzysta zatem z prostego wiatraka. Jednak przerwy w dostawach energii sprawiają, że nie może go używać wtedy, gdy go potrzebuje. Jej skóra krwawi. Musi smarować ciało specjalną maścią trzy razy dziennie. Jednak leki, których potrzebuje, kosztują około 200 dolarów miesięcznie. Rodziny Fedy na nie nie stać. Często leków po prostu nie ma. „Czasami nie możemy znaleźć jej lekarstw w Gazie, więc musimy kupować alternatywy, które nie są skuteczne. Ale nie cierpi z powodu braku leków tak bardzo, jak z powodu braku prądu” – podsumowuje ojciec kobiety.
Tu 80% dzieci cierpi na depresję. Z prostej przyczyny >>>
Z powodu porażenia Fedaa porusza się też na wózku elektrycznym. „Akumulator mojego wózka potrzebuje czterech godzin do pełnego naładowania” – opowiada Palestynka o tym, jak trudno jest skorzystać z pojazdu ułatwiającego poruszanie się, gdy już ma się możliwość zakupienia go. „Nie mogę naładować wózka i dlatego nie wychodzę z domu, często muszę odwoływać moje wizyty czy spotkania” – dodaje.
33-letni Nidal Hillis od dziecka cierpi na paraliż lewej nogi. Obecnie nie może poradzić sobie z odleżynami.
„Moi sąsiedzi każdego dnia słyszą, jak krzyczę z bólu” – mówi Palestyńczyk. „Nie stać mnie na jego leczenie. Więc zawsze daję mu środki przeciwbólowe, by jakoś ulżyć jego cierpieniu” – mówi jego ojciec, Aszraf.
Stan Nidala stopniowo pogarsza się po tym, jak 10 lat temu złamał rzepkę po upadku z wózka dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Aby Nidal mógł przejść potrzebną operację w jerozolimskim szpitalu wraz z ojcem pięciokrotnie złożyli wniosek o wyjazd. „Lekarze ostrzegali mnie, że jeśli nie poddam się leczeniu, dostanę gangreny i być może będę musiał amputować nogę. Nie chcę tego” – mówi Nidal, który robi wszystko, by móc pojechać na operację.
Chodzi o podstawowe potrzeby
Światowa Organizacja Zdrowia alarmuje, że w kwietniu Izrael zatwierdził tylko 57% zezwoleń na wyjazd pacjentów i pacjentek z Gazy na leczenie. Międzynarodowe organizacje zajmujące się prawami człowieka czy organy ONZ podają, że oblężenie to „bezpodstawna, zbiorowa kara”. Cierpią niewinni.
Według opublikowanego w 2020 roku raportu Human Rights Watch, blokada Strefy Gazy „pozbawiła mieszkańców i mieszkanki z niepełnosprawnościami swobody poruszania się, a także dostępu do urządzeń, elektryczności i technologii, których potrzebują, aby się komunikować lub w ogóle opuścić swoje domy”. Jak mówi Salah Abdel-Aty, ekspert ds. praw człowieka i dyrektor Międzynarodowej Komisji Wspierania Praw Ludu Palestyńskiego, według Konwencji Genewskiej odmawianie osobom z niepełnosprawnościami dostępu do szpitali może stanowić „zbrodnię wojenną”.
Mieszkańcy i mieszkanki Strefy Gazy są stale narażeni na nadużycia, łamanie praw człowieka i upokorzenia. Ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej, żywności i wody, pracy, edukacji oraz ziemi, mieszkań czy energii, a także ciągłe kontrole, patrole i zatrzymania – to tylko niektóre z problemów, z którymi Palestyńczycy i Palestynki muszą zmagać się w obliczu blokady Strefy Gazy, która rozpoczęła się w 2007 roku i uwięziła ponad 2 mln ludzi na tym obszarze. Około 80% palestyńskich dzieci w Gazie cierpi na depresję. Ponad 80% populacji jest uzależnionych od pomocy humanitarnej. Brakuje dostaw, leków, pomocy. To „zbiorowe więzienie”.
W maju 2021 roku oczy całego świata ponownie zwróciły się w kierunku Palestyńczyków i Palestynek. W trakcie 11-dniowej ofensywy w Strefie Gazy tysiące osób straciły swoich bliskich, domy, nadzieję na przyszłość. Strefa Gazy jest regularnie atakowana, napięcia nie mają końca. Regularnie dochodzi też do poważnych starć.
Źródła: Middle East Eye, UNICEF, al-Jazeera, European Civil Protection and Humanitarian Aid Operations.