„Nie było miejsca na błąd. Widziałyśmy na poboczu potrzaskane samochody, komuś się nie udało”


„Przez miesiąc mieszkaliśmy w piwnicy z ograniczoną ilością jedzenia i wody. Droga z Mariupola do bezpiecznego miejsca była tylko jedna: przez zaminowane pole” – opowiada Galina Karnaukh, uchodźczyni z Ukrainy.

Nie ma miejsca na błąd

Mąż Galiny był kiedyś strażnikiem granicznym. Po wybuchu wojny w Ukrainie zdecydował się powrócić do służby, żeby bronić swojego miasta. Rodzina została w rodzinnym Mariupolu. 

Po miesiącu ukrywania się przed bombardowaniem, zdecydowali się na ewakuację. „Nasza historia nie jest ciekawa, jest przerażająca. Wyjechałam z mamą i dwiema córkami. Drugi raz w życiu prowadziłam samochód. Tym razem musiałam jechać przez zaminowane pole, po śladach innych samochodów” – opowiada Galina i dodaje: 

„Widziałyśmy na poboczu potrzaskane samochody, komuś się nie udało. Nie było miejsca na błąd. Spoczywała na mnie odpowiedzialność za życie jeszcze trzech osób”.

Rodzina spędziła kilka dni w drodze. Przebyli tysiące kilometrów, którym towarzyszyły bezsenne noce. 

Historie o ojcu

Galina wspomina punkt kontrolny rosyjskich żołnierzy. „Mówili nam, żeby opuścić miasto, bo jeśli nie zgadzamy się z nowymi władzami, nie będzie tam dla nas życia”. 

Tym, co pomogło jej przetrwać, była perspektywa bezpiecznego miejsca. „Dzięki księdzu z kościoła, do którego uczęszczałyśmy, otrzymałyśmy zaproszenie do zamieszkania w klasztorze w Krakowie. Choć zajęło to dużo wysiłku i czasu, udało nam się tam dotrzeć” – mówi Galina, po czym dodaje, że spokój nie trwał długo.

„Kiedy myślałam, że życie wreszcie zaczyna nabierać tempa, dowiedziałam się, że mój mąż trafił do niewoli. Wtedy czas zatrzymał się ponownie. Minął już ponad rok, a my ciągle czekamy na dobre wieści”.

Wesprzyj rodziny uchodźcze w Krakowie, wpłać na zrzutkę >>>

Dziś Galina razem z matką i córkami nadal mieszkają w klasztorze. Chciałaby wrócić do pracy – z zawodu jest stylistką brwi – ale bez wsparcia męża trudno jej połączyć obowiązki zawodowe z wychowywaniem małych dzieci. Starsza córka Galiny chodzi do przedszkola, a młodsza ma dopiero dwa lata. 

„Cały czas wymyślam nowe historie, gdy córki pytają mnie, gdzie jest tata. Nie mogę powiedzieć im prawdy, bo boję się, że to mogłoby zostawić je z traumą” – opowiada.  

Nowy początek

Galina trafiła do Punktu Pomocy Salam Lab dzięki teściowi. „Udało mu się wyjechać do Krakowa i potrzebował pomocy mieszkaniowej. Dzięki temu dowiedziałam się o Radziwiłłowskiej 3. Na miejscu powiedziano mi, że trwa obecnie projekt pomocy finansowej od Mercy Corps. Specjalistka Salam Lab pomogła nam wypełnić wszelkie potrzebne informacje, co zdecydowanie ułatwiło proces. Wkrótce otrzymaliśmy pierwszą wpłatę na konto”.

Pomoc finansowa okazała się dla Galiny ogromnym wsparciem, jednak nadal nie udało się jej znaleźć pracy, którą mogłaby połączyć z codziennymi obowiązkami. „Poza tym, życie w dużym mieście jest kosztowne. Przedszkole, mieszkanie, jedzenie. Chciałabym kontynuować pracę w swoim zawodzie, ponieważ mam ze sobą wszystkie narzędzia, ale nie udało mi się znaleźć salonu urody, gdzie by mnie przyjęli. Dlatego pomoc, którą otrzymałyśmy, pozwoliła nam pokryć rachunki. Jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna, że istnieją takie projekty”.

Galina codziennie czeka na powrót męża. Lubi Kraków, ale tęskni za domem, tak samo jak jej córki i matka. Ponieważ powrót do Mariupola jest teraz niemożliwy, marzą o przeprowadzce do Odessy. Do dużego miasta nad morzem, gdzie będą mogły dalej żyć.

Program wsparcia finansowego we współpracy z Mercy Corps dobiegł końca. To niezwykły projekt, dzięki któremu tysiące uciekających przed wojną w Ukrainie beneficjentów i beneficjentek Salam Lab otrzymało trzymiesięczne wsparcie finansowe. Po dwóch etapach projektu pomoc dotarła do ok. 1860 osób. 

Ten program to nie tylko pomoc finansowa. To również wyraz ludzkiej solidarności i zrozumienia, które pomogło uchodźcom i uchodźczyniom choć trochę poczuć się w Polsce jak w domu. To właśnie poczucie bezpieczeństwa i wsparcia było kluczowe dla ich adaptacji w Polsce. Mamy nadzieję, że była to również szansa na nowy początek. 

*

Ty również możesz pomóc nam pomagać. Wesprzyj start rodzin uchodźczych w Krakowie na siepomaga.pl.

Valeriia Buchak – Polko-Ukrainka, członkini redakcji Salam Lab, współprowadzi media SPA – Społecznej Przestrzeni Aktywnej.

#



Najnowsze publikacje