„Od kilku dni w Londonderry/Derry oraz w dwóch dzielnicach Belfastu latają koktajle Mołotowa. Porywa się auta, podpala i porzuca na ulicach. Zamieszki z powodów ideologicznych trwają tu zwykle dużo dłużej niż inne, bo temat jest bardzo bolesny i ważny” – prosto z Belfastu pisze Aleksandra Łojek, nasza współpracowniczka, ekspertka ds. radykalizacji
– Nie da się schować do butelki dżina, jeśli się go już wypuściło – powiedział mi zaprzyjaźniony lojalista, były więzień polityczny, były członek organizacji paramilitarnej w Belfaście.
Brexit obudził stare demony
Teraz zajmuje się dialogiem między republikanami a protestantami w jednej z trudnych dzielnic. I w tej dzielnicy przedwczoraj zawrzało. Kolega głosował za Brexitem. I to Brexit spowodował te zamieszki. Otóż pod koniec grudnia w Westminsterze zatwierdzono nową granicę. Katastroficznie umieszczoną dla Brexitowców – bo na Morzu Irlandzkim, czyli pomiędzy Wielką Brytanią a Irlandią Północną.
Brexitowcy zamiast, jak chcieli, wzmocnić Zjednoczone Królestwo, scalić je i, jak sądzili, ochronić przed całym światem, nagle otrzymali zbliżenie ekonomiczne Irlandii Północnej i Republiki Irlandii. Czyli nóż w samo serce.
Bo Irlandia Północna ma teraz mieć „najlepsze z obu światów” ze wszystkich prowincji Zjednoczonego Królestwa. Pod względem polityki celnej nadal jest w Unii, będąc jednocześnie prowincją znajdującą się pod panowaniem brytyjskim.
Do tego wszystkiego w czasie lockdownu odbył się pogrzeb szefa wywiadu IRA, Bobby’ego Storeya. Na pogrzebie, mimo restrykcji cowidowych, pojawiły się setki ludzi, w tym wicepremierka Irlandii północnej Michelle O’Neill.
Policja zajęła się tą sprawą i uznawszy, że doszło do popełnienia przestępstwa, skierowała sprawę do prokuratury, która… nie dopatrzyła się złamania prawa. W tym samym czasie w samotności umierali ludzie i inne pogrzeby odbywały się zgodnie z covidowym prawem, czyli bez asysty bliskich.
Dlaczego media o tym nie mówią?
Nie mówi się wiele o tym, co się dzieje w Irlandii Północnej, z kilku powodów.
Po pierwsze, Zjednoczone Królestwo wcale nie jest dumne z tego powodu, że w jednej z jego części znowu rzeczy wymykają się spod kontroli i że jest to wina nie tylko historii, ale i dzisiejszej polityki. Po drugie, w UK już codziennie gdzieś dochodzi do zamieszek. Po trzecie, u nas (tj. w Belfaście – przyp. red.) ciągle lockdown, trwający już czwarty miesiąc, więc jest parę innych tematów do omówienia. I po czwarte: powody taktyczne – kiedy Anglik, Szkot czy Walijczyk zainteresują się, ile pieniędzy brytyjski rząd przeznacza na pokój w Irlandii Północnej, mogą tego nie zdzierżyć.
A tymczasem u nas na ulicach od kilku dni wrze. Lojaliści, czyli ci, którzy są za trwającą unią Irlandii Północnej z Królestwem, wyszli na ulicę, zgodnie z tym zresztą, co zapowiadali i to całkiem oficjalnie 3 marca. Wtedy to bowiem organizacje paramilitarne, które są nielegalne, ale i tak działają, wypowiedziały posłuszeństwo wytycznym Porozumienia Wielkopiątkowego z 1998. To porozumienie zakończyło trwającą kilka dekad wojnę domową w tej części świata.
Zamieszki w Irlandii Północnej. Dlaczego znowu wybuchły?
I od kilku dni w Londonderry/Derry oraz w dwóch dzielnicach Belfastu latają koktajle Mołotowa. Są ranni, głównie policjanci (tu nie można używać gazu łzawiącego przeciwko protestującym). Porywa się auta, podpala i porzuca na ulicach. I chociaż politycy lojaliści nawołują o pokój, ulica czuje się zdradzona. Zamieszki z powodów ideologicznych trwają tu zwykle dużo dłużej niż inne, bo temat jest bardzo bolesny i ważny.
Dzisiaj mija kolejna rocznica Powstania Wielkanocnego, w trakcie którego irlandzcy nacjonaliści walczyli o niepodłegość Irlandii. Skończyło się ono tragicznie, ale Irlandczycy do dziś czczą jego bohaterów. Nowa IRA, nielegalna organizacja dysydencka, odpowiedzialna, między innymi, za zabójstwo dziennikarki Lyry McKee (2019 roku), zapowiedziała przemarsz ulicami Derry.
Już wczoraj zorganizowała mały spacer – jej szef znajduje się na liście kontrwywiadu brytyjskiego. Większość jego kumpli siedzi w więzieniu za terroryzm. Spacer w piękny słoneczny dzień doszedł do skutku. Dziennikarze zrobili zdjęcia.
Czy dojdzie do zerwania Unii?
Republikanie przebierają nogami, bo Brexit przybliża możliwość przeprowadzenia referendum dotyczącego ewentualnego połączenia się z republiką. To kwestia demografii, jak mówią w rozmowach ze mną. Za kilka lat w Irlandii Północnej większość stanowić będą katolicy (mają więcej dzieci), zatem referendum powinno wypaść korzystnie dla republikanów. Na to bardzo liczą i właściwie o niczym innym się teraz nie mówi.
– Beczka prochu – mówi znajomy – My pamiętamy konflikt, nie chcemy go, ale młodzież, uczestnicząca w zamieszkach już nie. Łatwo nią sterować, łatwo manipulować tym gniewem. I może to obudzić stare lęki i otworzyć stare rany. Moim zdaniem, przed nami długie, gorące lato. Nie będzie spokojnie.
Aleksandra Łojek – iranistka, prowadziła autorskie zajęcia z ideologii dżihadu po polski i po angielsku na UK, stypendystka Marie Curie na London College University, Babes Bolyai i Max Planck Institute. Pracowała w think-tanku Globsec jako researcher zajmujący się biografiami osób aresztowanych za terroryzm w UK i Republice Irlandii. Autorka książki „Belfast. 99 ścian pokoju”.
Aleksandra Łojek będzie gościnią w trakcie naszej rozmowy o dżihadzie i islamie, już w poniedziałek 12 kwietnia o 20:00. Rozmowa na żywo na naszym Facebooku.