Z jego śmiercią związana jest legenda, spopularyzowana w Polsce przez Gustawa Herlinga-Grudzińskiego: miał przez miesiące piłować srebrną gałkę od cukiernicy, dać ją do poświęcenia księdzu, aż w końcu naładować nią pistolet i strzelić sobie w głowę. Byłaby to śmierć godna jego barwnego życia
Czy ta historia jest prawdziwa? Gałka była, ale według relacji księdza Chołoniewskiego, który znalazł ciało hrabiego, raczej ołowiana, a nie srebrna. Mit srebrnej kuli wiąże się z rzekomym przekonaniem Potockiego, że jest wilkołakiem – a tylko takim strzałem można zabić bestię. Ze śmiercią hrabiego, jak i z jego życiem, wiąże się wiele tajemnic. Jak mówi Anna Wasilewska, autorka książki „Od Potockiego do Pereca. Pięć rozmów o literaturze francuskiej”, „w przypadku Jana Potockiego nic nie jest do końca pewne”.
Piękny i mroczny
Urodził się w 1761 roku w Pikowie na Podolu w rodzinie magnackiej. Kształcił się w Lozannie i Genewie, bywał w Paryżu. Służył w austriackiej armii, a nawet wstąpił do zakonu joannitów i walczył z berberyjskimi piratami na Morzu Śródziemnym. Zaskarbił też sobie sympatię króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i był posłem na Sejm Czteroletni. Miał ambicje naukowe: był jednym z pierwszych badaczy historii i archeologii Słowiańszczyzny.
Jako pierwszy w Polsce poleciał balonem, zabierając w powietrzną podróż z Ogrodu Saskiego na warszawską Białołękę ulubionego pudla i tureckiego służącego, Ibrahima. Podobno po mieszkaniu paradował w stroju czerkieskim i boso. Nie dziwi, że damy mówiły wtedy o nim le beaux tenebreux – piękny i mroczny. Jan Potocki, dziś znany głównie dzięki XX-wiecznej ekranizacji jego powieści, „Rękopisu znalezionego w Saragossie”, był ekscentrykiem co się zowie.
Listy do matki
Takie barwne życie potrzebuje udokumentowania. Potocki pisał więc – przede wszystkim relacje z podróży, dzięki którym dziś mówi się o nim czasem, że był jednym z pierwszych polskich reporterów. Hrabia podróżował do Egiptu, Turcji, Maroka czy Mongolii, a swoje spostrzeżenia notował w formie sprawozdań, dzienników lub listów.
Wyprawę do Turcji relacjonuje matce, śląc do niej „powieści wschodnie” – krótkie opowiadania, które zasłyszał w podróży. Pisze też własne, w których stara się zawrzeć ducha odwiedzonych przez niego miejsc. Nie będzie zapewne zaskoczeniem, że opowieści te nie wyróżniają się szczególną głębią; są raczej orientalizującymi powiastkami, które Potocki zaludnia postaciami z Indii czy Samarkandy, miejsc dalekich od siebie kulturowo i odległych geograficznie. Łączy je jednak europejska, stereotypizująca percepcja, która każe o tych niewiele mających ze sobą wspólnego krainach myśleć „Orient”.
Wesprzyj rodziny uchodźcze w Krakowie, wpłać na zrzutkę >>>
Egzotyzacja odwiedzanych krajów nie ominęła więc nawet pisarza, który o upraszczające postrzeganie Turcji oskarża innych podróżników. W jednym z listów do matki, zawartym później w zbiorze „Podróż do Turcyi i Egiptu”, pisze tak: „Zdziwisz się WPani, kiedy Jéj powiem, iż w wielkiéj liczbie podróżnych przyjeżdżających do tego miasta, mało ich jest bardzo którzy dokładne onego czynią sobie pojęcie; z tém wszystkiém nic prawdziwszego nie ma: ci co najściśléj uważają, wysiliwszy ciekawość swą w odwiedzaniu pamiątek Grecyi, spoglądają na Turków jak na burzycieli tych czci ich widoków. Napełnieni tą myślą przybywają do Carogrodu [Konstantynopola – przyp. red.], biorą mieszkanie swe u Franków i raz zaledwie przejdą ciągiem portu, żeby widzieć Meczet Ś. Zofii, i powrócić do domu”.
Tajna misja
Mimo tego, jak twierdzą biografowie Potockiego, Francoise Rosset i Dominique Triaire, hrabia gotowy jest „do podważania swoich europejskich pewników i lekcji racjonalizmu”. Podróżnik w istocie stara się dotrzeć do autentycznych uliczek Konstantynopola, zapuszczając się we „wszystkie te miejsca niewidziane nigdy przez pospolitych podróżnych”. Jak zapisuje, trwoni „dni całe na przebieganiu ulic téj stolicy bez innego celu jak tylko żebym się nasycał ukontentowaniem, że w niéj jestem. Gubię się w najodleglejszych miasta częściach; błądzę po niém bez zamiaru i planty. Zastanawiam się albo też daléj bieg mój odprawiam, najlżejszą pociągniony pobudką. Częstokroć powracam w miejsca których mi zrazu zakazano wnijścia, i doświadczam, że mało jest nieprzystępnych uporczywości, a bardziéj jeszcze złotu”.
Jego podróże, jak całe życie, owiane są częściowo tajemnicą: powód wyjazdu hrabiego do Egiptu, następnie do Turcji i Maroka jest przedmiotem spekulacji biografów. Mógł tak naprawdę być tajną misją zleconą przez Stanisława Augusta Poniatowskiego. Według tej hipotezy, wyprawa miała na celu nawiązanie stosunków dyplomatycznych między Rzeczpospolitą Obojga Narodów a Cesarstwem Marokańskim. To by oznaczało, że hrabia Potocki był pierwszym posłem polskim na dwór sułtana Maroka. Jak mówi Dominique Triaire, wskazuje na to sposób, w jaki Potocki był u niego podejmowany. Poza tym, jak argumentuje biograf, wielu członków rodziny hrabiego było dyplomatami. W dodatku pod koniec XVIII wieku mało kto jechał z Polski w tak daleką podróż; byłaby to zbytnia ekstrawagancja nawet jak na oryginalnego Potockiego.
„Rękopis znaleziony w Saragossie”
Fascynacja Jana Potockiego orientalizowanymi krajami arabskimi znalazła ujście we wspomnianym „Rękopisie znalezionym w Saragossie” – tajemniczej powieści, zachowanej w kilku różniących się od siebie wersjach. „Rękopis” padł też ofiarą trzech plagiatów. Powieść jest miejscami autotematyczna; ta popularna w XVIII wieku forma, jak twierdzi Anna Wasilewska, wiele zawdzięcza „Księdze tysiąca i jednej nocy”. „Rękopis” jest powieścią szkatułkową, dziejącą się na pustkowiach Sierra Morena, we wnętrzach arabskich dworów, pod szubienicą. Powieść unieśmiertelnił Wojciech Has w swojej brawurowej ekranizacji o tym samym tytule. Duchy, kabaliści, kawalerowie, cygańskie tabory – „orientalne” wątki, postaci i miejsca ożywają w filmie Hasa, czyniąc obraz jednym z najważniejszych w polskiej kinematografii.
Mimo wartkiego życia pełnego przygód, Potockiego trawiła melancholia – jak byśmy kiedyś określili stany depresyjne. Obawa hrabiego, że jest wilkołakiem, wygląda na legendę i nie znajduje potwierdzenia u biografów. Potocki żył życiem paradoksalnym: był posłem na Sejm Czteroletni, a po polsku mówił słabo (w porównaniu z francuskim) i nigdy nie zaryzykował ani jednej mowy podczas dwóch lat swojej kadencji. W dodatku w dziele „Próby logiki” hrabia przyznaje wprost (cyt. za Anną Wasilewską): „Słabo znam swój kraj, ale znam inne”. Poza tym Potocki liczył, że zyska uznanie zarówno jako naukowiec i twórca dzieł historycznych. Tymczasem nieśmiertelność zapewniła mu powieść, którą napisał „ku uciesze dam” – pozycja brawurowa tak samo, jak życie jej autora.
Korzystałam z wywiadu Anny Wasilewskiej z Dominikiem Triaire’em, „Jan Potocki. Nie tylko o biografii” ze zbioru tejże „Od Potockiego do Pereca. Pięć rozmów o literaturze francuskiej”.
***
Jako Salam Lab jesteśmy częścią wyjątkowego grantu i projektu edukacyjnego EMPATHY (Let’s Empower, Participate and Teach Each Other to Hype Empathy. Challenging discourse about Islam and Muslims in Poland), który zakłada kompleksowe i intersekcjonalne podejście do przeciwdziałania islamofobii w Polsce. Więcej na jego temat przeczytasz na naszej stronie salamlab pl/empathy.
Projekt jest dofinansowany przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są jednak wyłącznie poglądami autora_ki lub autorów i nie muszą odzwierciedlać tych zamieszczonych w przepisach Unii Europejskiej lub Komisji Europejskiej. Unia Europejska oraz organ udzielający wsparcia nie mogą ponosić za nie odpowiedzialności.