Od maja libański parlament obraduje w nowym, powyborczym składzie. Kilkanaście ze 128 mandatów przypadło reformatorom i reformatorkom, którzy zdobyli popularność, biorąc udział w antyrządowych protestach [1]. W nowych deputowanych jedni widzą nadzieję na odbudowę zrujnowanego ekonomicznie i podzielonego politycznie kraju, inni postrzegają ich jako zagrożenie dla istniejącej struktury władzy i tradycyjnego wpływu religii na politykę. Reformatorzy i reformatorki wywodzą się z oddolnych inicjatyw, chcą podwyższenia standardów libańskiej polityki i bardziej świeckiego państwa. W ramach tego ostatniego, podejmują walkę o ustanowienie cywilnych małżeństw.
Ślub albo w świątyni, albo w innym państwie
Libańczycy i Libanki, którzy chcą sformalizować swój związek, mogą zrobić to jedynie „przed Bogiem”. Zasada ta obowiązuje nie tylko niereligijną część społeczeństwa, ale też te pary, które wywodzą się z odrębnych grup religijnych. Konstytucja Libanu uznaje osiemnaście wspólnot religijnych obejmujących islam, chrześcijaństwo i judaizm. Cieszą się one znaczną autonomią, mogą m.in. same regulować kwestię rozwodów czy opieki nad dziećmi. Religijna struktura społeczeństwa ma również swoje odzwierciedlenie w systemie politycznym, gdzie konkretne stanowiska są przewidziane dla wyznawców konkretnych religii, np. premierem kraju zazwyczaj zostaje sunnita [2].
Gdy zaręczeni wywodzą się z dwóch różnych grup religijnych, jedno z nich musi przyjąć religię drugiego [3]. W takiej sytuacji znaleźli się Mazen Jaber i Dona-Maria Nammour. W rozmowie z AP News wyznali, że nie chcieli, aby religijne władze uczestniczyły w jakikolwiek sposób w ich weselu. „Taka opcja jest najlepsza, jeśli chodzi o równość pomiędzy nami”, zadeklarowała Nammour. Zaręczeni postanowili więc, że zawrą małżeństwo cywilne na Cyprze.
Feministyczna rewolucja w Libanie? Kobiety zdobyły rekordową liczbę miejsc w wyborach do parlamentu >>>
Na ceremonię na śródziemnomorskiej wyspie decyduje się część par z Libanu, które chcą złożyć przysięgę małżeńską, ale nie w świątyni. Zdarza się, że libańskie państwo uznaje małżeństwo zawarte za granicą za ważne. Należy to jednak do rzadkości. W przypadku większości par pojawiają się trudności w kwestiach formalnych [4]. Ponadto, w kraju, w którym niemal trzy czwarte populacji żyje w ubóstwie [5], pokrycie kosztów podróży i zakwaterowania jest luksusem dostępnym jedynie dla nielicznych. Upadłość libańskiej gospodarki stanowi pretekst dla niektórych przeciwników cywilnych małżeństw, przekonujących, iż to zwalczaniem ubóstwa i bezrobocia – sięgającego w styczniu niemal 30% – powinni w pierwszej kolejności zająć się politycy [6].
Po 2009 r. Libańczycy i Libanki chcący zawrzeć związek cywilny, mogli też skorzystać z pozostałości po francuskim prawie z czasów kolonialnych. Umożliwiało ono kolonizatorom zawarcie związku cywilnego z miejscowymi kobietami. Prawo to, w połączeniu z nabytą w 2009 r. możliwością wykreślenia swojej przynależności religijnej z rejestru danych, stanowiło alternatywny kruczek prawny, otwierający możliwość zawarcia związku cywilnego. Po kilku latach minister spraw wewnętrznych Nouhad Machnouk doprowadził do zaprzestania stosowanie tej praktyki [7].
Nowi deputowani i (bardzo) stare problemy
Postulat uregulowania cywilnych związków stale powraca w libańskiej debacie publicznej. Pierwszą próbę ich ustanowienia podjęto już w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. W obecnej kadencji parlamentu temat ten podnoszą nowi opozycyjni deputowani i deputowane związani z oddolnymi ruchami społecznymi.
Niedługo po wyborach trójka z nich potwierdziła w telewizyjnej debacie swoje poparcie dla pozareligijnej formalizacji związków. Wszyscy wywodzą się z sunnickich kręgów: Halime Kaakour, Ibrahim Mneimne i Waddah Sadek. Już kilka godzin później ich stanowisko potępiali religijni przywódcy, w tym szejk Hasan Merheb, przewodzący miejscowej społeczności sunnickiej. Halima Kaakour opowiedziała portalowi al-Monitor: „spadło na mnie mnóstwo presji i gróźb z powodu mojego wsparcia dla związków cywilnych. Przeciwko mnie były meczety i religijni mężczyźni. Próbowano nawet zachęcać innych ludzi, by byli w stosunku do mnie agresywni”.
Deputowaną w walce o wprowadzenie cywilnych małżeństw wspiera aktywistka Nay El Rahi.
„Politycy używają religii, aby zwiększyć swoje poparcie i kontrolować różne społeczności. Religijne władze, zarówno muzułmańskie, jak i chrześcijańskie, utrzymują konsensus, że są przeciwko cywilnym małżeństwom, bo stracą mnóstwo pieniędzy i kontroli nad społeczeństwem, jeśli ludzie przestaną do nich przychodzić, by się pobrać” – mówi Nay El Rahi.
Długa walka o cywilne małżeństwa
Religijni przywódcy, blokujący realizację postulatów reformatorskich deputowanych i feministycznych środowisk aktywistycznych, cieszą się poparciem części społeczeństwa. W mediach społecznościowych aktywni są m.in. członkowie grupy Żołnierze Boga (Jnoud el-Rabb), którzy słyną z tego, że lubią pozować do zdjęć i publikować je w sieci. Żołnierze na ogół pochodzą z al-Aszrafijji (dzielnicy w Bejrucie kojarzonej z chrześcijanami i prawicowymi milicjami) i wyznają skrajnie zachowawcze ideologie. Ich sprzeciw wobec uregulowania związków cywilnych wynika z przekonania, że następnie Liban wprowadzi możliwość formalizacji związków par jednopłciowych.
Pod koniec czerwca żołnierze zniszczyli instalację z kolorowych kwiatów ułożonych w symbol tęczy, przygotowaną przez organizację Beirut Pride z okazji miesiąca dumy społeczności LGBT+. Mężczyźni nagrali przebieg niszczenia instalacji, a następnie zamieścili video w mediach społecznościowych. Gdy nagranie zyskało dużą popularność, ministerstwo spraw wewnętrznych nakazało służbom zbrojnym natychmiastowe podjęcie działań zapobiegających organizowaniu zgromadzeń queerowej części libańskiego społeczeństwa [8]. Pomimo penalizacji kontaktów seksualnych pomiędzy osobami tej samej płci, Liban przez lata uchodził za jeden z „najbardziej przyjaznych” społeczności LGBT+ krajów w regionie. Jednak ekonomiczny kryzys, masowy odpływ ludności i radykalizowanie się nastrojów prowadzą do pogorszenia się sytuacji oraz licznych ataków na aktywistów i aktywistki ze strony polityków, religijnych hierarchów i przedstawicieli queerfobicznych organizacji.
Libańskie społeczeństwo dotkliwie odczuwa skutki gospodarczego załamania i politycznego zastoju. Oczekiwania Libanek i Libańczyków co do swojego państwa nie ograniczają się jednak jedynie do stanu gospodarki i materialnych warunków życia. Wiele z nich chce także odejścia od opartej na przynależności religijnej strukturze społeczeństwa i od prowadzenia polityki w sposób niezależny od religii. Na ich sztandarowy postulat wysuwa się ustanowienie przez Liban cywilnych małżeństw. Walka o nie trwa już siedemdziesiąt lat i powoli zaczyna obejmować również pary jednopłciowe.
Borys Paleczny – student stosunków międzynarodowych, wolontariusz działu medialnego Salam Lab.
Źródła:
[1] – https://www.reuters.com/world/middle-east/what-is-make-up-lebanons-new-parliament-2022-05-17/
[2] https://www.state.gov/reports/2017-report-on-international-religious-freedom/ [Lebanon]
[3] https://www.al-monitor.com/originals/2022/06/newly-elected-mps-bring-back-debate-about-civil-marriage-lebanon
[4] https://apnews.com/article/politics-middle-east-religion-lebanon-beirut-dd46897e885533a6208aeac39a7b99e0
[5] https://news.un.org/en/story/2021/09/1099102
[6] https://www.ilo.org/wcmsp5/groups/public/—arabstates/—ro-beirut/documents/publication/wcms_844837.pdf
[7] https://www.al-monitor.com/originals/2022/06/newly-elected-mps-bring-back-debate-about-civil-marriage-lebanon
[8] https://observers.france24.com/en/middle-east/20220715-in-lebanon-soldiers-of-god-threaten-the-lgbt-community-and-condemn-civil-marriage