Kiedy chodziłem do szkoły, na pytanie „kim chcesz być, jak dorośniesz”, odpowiadałem, że kosmonautą. Teraz, gdy pyta się o to młodych Tadżyków, odpowiadają: „będę Rosjaninem”. O pracy dziennikarza na uchodźstwie, Azji Środkowej i o doświadczeniu życia w Polsce rozmawiamy z Muhamadjonem Kabirovem, założycielem tadżyckiej telewizji Azda.tv
Ida Zając: Jak wygląda prowadzenie obcojęzycznej telewizji w Polsce i jak to się stało, że trafiłeś właśnie tutaj?
Muhamadjon Kabirov: Media prowadzone na uchodźstwie stają się coraz bardziej popularne. Wiele dziennikarzy i dziennikarek wyjechało z krajów autorytarnych takich jak Tadżykistan, gdzie nie ma wolności słowa i swobody mediów. Tworzą oni swoje kanały z zagranicy. Ja uciekłem do Rosji, gdzie prowadziłem Central Asian Satellite TV. Mieliśmy trzydziestu pracowników i dziennikarzy. Zgodnie z nakazem rządu Tadżykistanu, rosyjskie służby skonfiskowały nasz sprzęt. Musieliśmy wraz z całym studiem opuścić Rosję. Nigdy nie planowałem zamieszkać w Polsce, po prostu tzw. rozporządzenie dublińskie mówi, że nie możesz opuścić kraju, w którym złożysz wniosek o azyl. Dlatego tu jestem.
Podobają Ci się nasze treści? Wesprzyj nas finansowo!
Od mojego przyjazdu do Polski w 2017 roku coraz więcej mediów w Tadżykistanie było cenzurowanych, przez co powstała tam zupełna próżnia informacyjna. Wtedy zdecydowaliśmy się stworzyć w Polsce internetową telewizję, zapewniającą dostęp do niezależnych i wiarygodnych źródeł. Po roku udało nam się zdobyć dofinansowanie i teraz na naszą stronę z wiadomościami z Tadżykistanu i Azji Środkowej [Azda.tv] w języku tadżyckim wchodzi dziennie 100 tysięcy osób. Nie mamy jednak wielu informacji z pierwszej ręki, tylko około 20% naszych treści to newsy pochodzące od obywateli i obywatelek Tadżykistanu, którzy za pośrednictwem Messengera wysyłają nam różne informacje czy materiały video.
Jak pracuje się Wam w Polsce?
Nie jest łatwo. Czujemy się tutaj bezpiecznie, ale brakuje nam profesjonalnej współpracy i pomocy. Kooperacja z polskimi mediami jest niemal niemożliwa. Polskie gazety i telewizje współpracują zwykle z mediami białoruskimi, rosyjskimi na uchodźstwie, ale nie są zainteresowane mediami z Azji Środkowej. Podobnie jest z fundacjami czy instytucjami oferującymi pomoc finansową w postaci grantów. Mówiono nam otwarcie, że nie ma funduszy na tematy związane z naszym regionem.
Dlaczego opuściłeś swój dom w Tadżykistanie? Czy jest możliwość, że mógłbyś tam wrócić?
W Tadżykistanie nie dało się już pracować jako dziennikarz. W ostatnich latach zatrzymano tam bardzo dużo dziennikarzy i dziennikarek. Od kiedy wyjechałem do Rosji, nie byłem w Tadżykistanie ani razu. Groziło mi po prostu zatrzymanie. Ostatni raz byłem u siebie w 2013 roku.
Mój tata opowiada, że często władze pytają o mnie i proszą, żebym wracał do kraju. Po moim wyjeździe studio telewizyjne zostało zajęte, a sprzęt skonfiskowany. Rosyjskie służby na prośbę tych tadżyckich wtargnęły też do mojego mieszkania, gdzie przebywała moja żona i dzieci. Po tych wydarzeniach powrót do kraju jest dla mnie nawet bardziej niebezpieczny niż kiedyś. W ostatnich latach zajmuję się też prawami człowieka, co również może stanowić potencjalny powód zagrożenia.
Jak wygląda życie codzienne w Tadżykistanie rządzonym przez autorytarnego Emomalego Rahmona?
Dyktator Tadżykistanu przejął władzę w listopadzie 1992 r. przy wsparciu Moskwy. Emomali Rahmon obalił Rząd Pojednania Narodowego Tadżykistanu, bojownicy wspierający go „rozjechali” stolicę Duszanbe rosyjskimi czołgami. Rozpoczęła się wojna domowa. Podczas niej ponad 150 tysięcy osób straciło życie.
W 1997 r. podpisano porozumienie pokojowe między opozycją a Rahmonem. Zgodnie z nim Rahmon miał prawo nominować się na prezydenta tylko raz na 5 lat. Mimo to przekonał opozycję, aby pozwoliła mu ubiegać się o jeszcze jedną kadencję prezydencką (porozumienie zawierało zapis, zgodnie z którym tylko za zgodą wszystkich członków Komisji Pojednania Narodowego Tadżykistanu można było zmienić jego treść). Emomali Rahmon zmieniał konstytucję w 1994, 2003 i 2016 roku. W 2016 r. ogłosił się przywódcą narodu i będzie sprawował władzę dożywotnio.
Wesprzyj rodziny uchodźcze w Krakowie, wpłać na zrzutkę >>>
Problemem w Tadżykistanie jest nie tylko prezydent, ale również jego duża rodzina, którą obsadził najważniejsze stanowiska w 9-milionowym państwie. Jego syn jest prezydentem stolicy – Duszanbe, kolejny zarządza senatem. Córki pracują w sejmie i w ministerstwach. Pozostała część rodziny posiada duże wpływy w biznesie. 60% ministrów w rządzie Rahmona to osoby z jego wsi, nie mówię nawet o mieście, tylko o wsi.
Jak na tę sytuację reaguje społeczeństwo?
Kiedy chodziłem do szkoły, na pytanie „kim chcesz być, jak dorośniesz”, odpowiadałem, że będę kosmonautą albo inżynierem. Teraz gdy pyta się o to młodych, odpowiadają: „będę Rosjaninem”. Młodzi Tadżycy chcą wyjechać do Rosji do pracy, bo w Tadżykistanie nie ma perspektyw. Teraz Tadżykowie, którzy starają się o obywatelstwo rosyjskie muszą się liczyć z tym, że od razu zostaną wysłani na wojnę w Ukrainie. Ale robią to, bo wiedzą, że dzięki temu rodzina ma szansę dostać obywatelstwo, żyć i pracować w Rosji. Kilka dni temu rozmawiałem ze znajomym dziennikarzem, który nadal pracuje w Tadżykistanie. Powiedział do mnie: „ja tu nie mogę już nawet oddychać.”
Ludzie w Tadżykistanie boją się wojny domowej i oczekują bezpieczeństwa od rządu. Tadżycy nie wymagają nowych miejsc pracy, wolności słowa, wolności religijnej, wolności opinii i przemieszczania się. Kawałek chleba i brak aresztowania to marzenie. Wykształceni ludzie emigrują do Rosji lub tzw. krajów zachodnich. Ludźmi, którzy marzą jedynie o bezpieczeństwie i kawałku chleba łatwo jest rządzić i manipulować.
Sytuacja twojego państwa wydaje się w Europie mało znana i pomijana, mimo że w Tadżykistanie regularnie łamane są prawa człowieka. Czy uważasz, że ma to związek z tym, że Emomali Rahmon to władca świecki?
Historie ludzi pochodzących z krajów, w których władza autorytarna jest świecka, rzadziej przebijają się do mediów. Na co dzień częściej słyszymy o łamaniu praw człowieka w Iranie czy w Afganistanie niż w Tadżykistanie.
Według rankingu Reporters without Borders, Afganistan zajmuje 152. miejsce na świecie jeśli chodzi o wolność mediów, a Tadżykistan 153. Nie pamiętam, kiedy jakiś tadżycki dziennikarz albo dziennikarka rozmawiała z niezależną prasą zagraniczną, z kolei talibowie regularnie to robią. Nie twierdzę, że mówią prawdę, ale są bardziej otwarci na media niż nasi politycy.
Dopóki kraje z autorytarnymi władcami świeckimi nie wchodzą w konflikt z tzw. Zachodem, nikt się nimi nie przejmuje. Musisz tam żyć i tyle.
W Afganistanie kobiety muszą zakrywać ciało, nosić hidżab, w Tadżykistanie jest odwrotnie. Kobieta nie może nosić hidżabu, nie może nawet pójść do meczetu. O dyskryminacji religijnej w Tadżykistanie niestety nikt nie mówi.
Ida Zając – wolontariuszka działu medialnego Salam Lab, studentka studiów bliskowschodnich na Freie Universität w Berlinie. Absolwentka hebraistyki na UW, lektorka języka hebrajskiego.