Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich.Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Jak wytłumaczyć, co to są czereśnie? Rozmowa z nauczycielem języka polskiego jako obcego

fot. Elżbieta Górnaś


O I Społecznym Liceum Ogólnokształcącym im. Maharadży Digwidźaja Sinha w Warszawie, zwanym „Bednarską”, już pisałyśmy. Szkoła od ponad dekady prowadzi program wsparcia dla osób niepolskojęzycznych „Sprężyna”, którego twórczynią jest Anna Machocka. Dziś pytamy Wojciecha Górnasia, nauczyciela języka polskiego jako obcego, o to, jak radzą sobie w tej szkole osoby wyznające islam pochodzące spoza Polski.

Jak młodzi muzułmanie i muzułmanki czują się w Polsce? Cóż, ile uczniów i uczennic, tyle historii. Są osoby mieszkające w Polsce już od wielu lat, zaznajomione z tutejszą kulturą. Inni byli gnębieni w polskiej szkole podstawowej; jeszcze inni trafili lepiej i zostali zaakceptowani przez swoją grupę. Niestety, od samych muzułmanów i muzułmanek niewiele zależy; częściej to kwestia środowiska, do którego trafiają. Część z nich odetchnąć może dopiero na „Bednarskiej”, bo wcześniej musiała się chować i nie czuła się bezpiecznie. Mamy świadomość, że przyjmujemy garstkę potrzebujących osób. Niepolskojęzycznej młodzieży, która powinna się uczyć w Polsce, a nie może, jest dużo więcej.

Razem czy osobno?

To, czy lepiej tworzyć osobne klasy dla osób niepolskojęzycznych, czy od początku włączać je w polski, standardowy tok nauczania, stanowi dla mnie zagadkę. Pomysł, aby na „Bednarskiej” pojawiały się osoby niepolskojęzyczne, ma już ponad dwie dekady. Zawsze istniało mocne przekonanie, że są one ogromną wartością dla wszystkich uczniów i uczennic: uczą wrażliwości, inności, otwartości. Zatem byłoby najlepiej, gdyby możliwie szybko włączano je do polskich klas. Jednej osobie można wprowadzić indywidualny tok nauczania albo spytać polskich rówieśników, czy nie chcieliby tej osoby wesprzeć. Ale jeśli mówimy o całej grupie, musimy się liczyć z destabilizacją nastrojów w klasie. Na osoby, które nie mówią jeszcze płynnie po polsku, trzeba czekać, uczniowie mogą się niecierpliwić, to może zrodzić frustracje. Dlatego tworzymy osobne klasy, które gromadzą uczniów uczących się języka polskiego od postaw i osobno – kontynuujących naukę.

I tak staramy się w miarę możliwości mieszać klasy niepolskojęzyczne z resztą szkoły. Ułatwia nam to organizacja zajęć w szkole: wiele przedmiotów, zwłaszcza od drugiej klasy, kiedy uczniowie i uczennice wybierają rozszerzenia, odbywa się w grupach osób z różnych klas danego rocznika. Dzięki temu osoby niepolskojęzyczne nie są zamykane w „bańce”.

Wojciech Górnaś podczas demonstracji pod zamkniętym ośrodkiem dla cudzoziemców.

Przełamać się

Nic tak nie integruje jak wspólne wyjazdy, które są bardzo ważną częścią życia naszej szkoły. To wycieczki obowiązkowe, ponieważ realizujemy podczas nich program, np. z biologii i geografii. Wiemy jednak, że opuszczenie domu na dłużej i spanie w obcym miejscu jest dla tradycyjnych rodzin muzułmańskich właściwie nie do przeskoczenia. Młode muzułmanki nie mogą się udać w taką podróż bez męskiego członka rodziny. To dla szkoły rodzi pewne problemy, bo jak nadrobić takie braki w programie?

Czasem dziewczyna sama przekonuje rodziców do wyjazdu na taką wycieczkę. Jeśli ma z tym trudności, wtedy my staramy się namówić jej ojca i matkę. Zapewniamy, że będzie bezpieczna, że zagwarantujemy osobne pokoje dla chłopaków i dziewczyn, że uczennice noszące hidżab będą miały wydzieloną przestrzeń, do której nikt nie wejdzie, żeby móc ten hidżab spokojnie zdjąć. Staramy się zresztą przygotowywać rodziny odpowiednio wcześnie na takie wyzwanie. Już podczas rekrutacji sygnalizujemy, że chodzenie do naszej szkoły to także obowiązkowe wyjazdy z nocowaniem. Jeśli to nie pomaga, zapraszamy dorosłego opiekuna dziewczyny na wyjazd; wcześniej musimy go oczywiście poznać.

Po tych naszych namowach sprawa toczy się różnie: czasem uczennica z nami jedzie, czasem nie.

Jak odróżnić czereśnie od wiśni?

Przede mną, nauczycielem języka polskiego, stoi wiele wyzwań. Trudne jest na przykład to, że nawet jeśli mamy dwie, trzy grupy podzielone według poziomu władania językiem polskim w obrębie jednej klasy, to i tak trzeba jeszcze wziąć pod uwagę język ojczysty uczniów i uczennic. Ukrainka, która nie mówi ani słowa po polsku, w krótkim czasie prześcignie Afgankę, która uczy się polszczyzny od kilku miesięcy.

Nie ma jednego sposobu na taką zróżnicowaną pod względem poziomu grupę. Ja staram się po prostu unikać tabelek i zamiast tego uczyć języka w gotowych, przydatnych frazach. Lekcje z klasą przygotowawczą, czyli uczniami i uczennicami, którzy polski poznają od podstaw, uczą mnie elastyczności. Trudno wybrać język „roboczy”, kiedy w klasie są, powiedzmy, osoby rosyjskojęzyczne, francuskojęzyczne, znające farsi i trochę angielskiego. Jak im wytłumaczyć, na przykład, co to są czereśnie i czym różnią się od wiśni? Na jaki język przetłumaczyć nazwy tych owoców? Gdy słowa zawodzą, pozostają mniej wyrafinowane sposoby, jak szukanie zdjęć w Google Grafice. A najśmieszniej jest, jeśli ktoś po prostu czereśni nigdy nie widział.

Ja to tak lubię te moje klasy, że uczenie ich jest nagrodą samą w sobie. Ta praca jest niezwykle satysfakcjonująca. Czasem łapię się na tym, że przez weekend czekam na poniedziałek. To są po prostu tak fajni ludzie, że uczę ich z przyjemnością.

Wiele doświadczeń

W przykładowej klasie niepolskojęzycznej jest młodzież z Tadżykistanu, Czeczenii, Białorusi i wielu innych krajów; osoby z dobrymi i złymi doświadczeniami migracyjnymi. Trafiają do nas też osoby po traumie, chociaż raczej nie chcą o tym mówić. To sytuacje, z którymi większość z nas się nie spotkała, np. policja pukająca o szóstej rano do drzwi, wyciągająca rodzinę z łóżek i deportująca do jej kraju pochodzenia. Albo przedzieranie się przez lasy na polsko-białoruskiej granicy, w nadziei na uniknięcie spotkania ze Strażą Graniczną. Ale ci uczniowie i uczennice jeszcze ewidentnie nie są gotowi, żeby dzielić się swoim doświadczeniem. Może za rok, dwa. Minęło jeszcze za mało czasu. A my nie odważamy się też pytać.

Nie potrafię sobie wyobrazić, że przez coś takiego przeszła 16-letnia dziewczyna lub chłopak, którzy siedzą przede mną w szkolnej ławce. Naszym zadaniem jest zapewnić im tutaj bezpieczne warunki w szkole i rutynę, która potrafi być niezłym lekarstwem na brak poczucia stabilności.

Anna Machocka i Wojciech Górnaś solidaryzują się z protestujcymi Irankami po śmierci Mahsy Dżiny Amini, wkładając białe ubrania. Nad nimi portret Maharadży Digwidźaja Sinha, patrona szkoły.

Nadążyć za potrzebami

Dziewczynom noszącym hidżab jest najtrudniej wtopić się w tłum Polek i Polaków i czasem wstydzą się swojej chusty. Ale widząc inne uczennice w hidżabach na korytarzach w szkole, dziewczyny czują się ośmielone. To dla nich jasny sygnał, że nikt nie będzie im tutaj sprawiał przykrości z powodu chusty.

Jako szkoła staramy się nadążać za potrzebami uczniów i uczennic niepolskojęzycznych. Jak wiadomo, pobożny muzułmanin i pobożna muzułmanka powinni modlić się pięć razy dziennie. Uczniom i uczennicom nie było łatwo wypełniać ten obowiązek w czasie lekcji: część się wstydziła, część rezygnowała, nie znajdując godnego pomieszczenia do modlitwy. No bo gdzie tu w dużej szkole znaleźć puste, spokojne miejsce. W toalecie?

Te sytuacje prowadziły do absurdów w rodzaju: jedna osoba się modli, a dwie osłaniają ją, zapewniając jej względny spokój i czekając na swoją kolej. Gdy zauważyła to Anna Machocka, twórczyni programu „Sprężyna”, zaproponowała po prostu udostępnienie muzułmanom i muzułmankom pustej sali. Dostali klucze. Wtedy okazało się, że do modlitwy jest chętnych dużo więcej osób, które wcześniej nie czuły się na tyle pewnie, żeby w niej uczestniczyć.

Łamiące serce decyzje

Co jest najgorsze w tej pracy? Odmowa miejsca w klasie niepolskojęzycznej. Szkoła nie jest z gumy i nie możemy przyjąć wszystkich chętnych. Poza tym klasy muszą być kameralne, bo – jak wspomniałem – przy większej liczbie uczniów i uczennic niepolskojęzycznych nauka robi się bardzo trudna. Takie osoby potrzebują indywidualnego podejścia, skupienia się na ich jednostkowych potrzebach.

Decyzje odmowne za każdym razem łamią mi serce, bo wprawdzie czasem odmawiamy osobie, która poradzi sobie w innej polskiej szkole, ale czasem wiemy, że taki uczeń czy uczennica będą mieli problem.

Konflikty na tle narodowym albo wywołane różnicami kulturowymi? Nie zauważyłem. Kiedyś dwóch uczniów się pobiło, ale wyglądało to jak kłótnia, która mogłaby się równie dobrze zdarzyć pomiędzy dwoma polskimi nastolatkami. Przypomnieliśmy im, że takie sprawy rozwiązuje się bez użycia przemocy. Multikulturalizm tych klas nie stanowi raczej zarzewia konfliktów, co dla mnie, wychowawcy, który prowadzi klasę dopiero od półtora roku, jest bardzo pouczające. Właściwie dlaczego mielibyśmy myśleć, że nastolatkowie o podobnych zainteresowaniach się nie dogadają? Widzę, że kraje pochodzenia bywają dla nich zupełnie nieistotne, gdy są w grupie. Aż sam się wstydzę, że mógłbym pomyśleć inaczej.

Z Wojciechem Górnasiem, nauczycielem języka polskiego i wychowawcą w I Społecznym Liceum Ogólnokształcącym im. Maharadży Digwidźaja Sinha w Warszawie, rozmawiała Katarzyna Makarowicz.

***

Jako Salam Lab jesteśmy częścią wyjątkowego grantu i projektu edukacyjnego EMPATHY (Let’s Empower, Participate and Teach Each Other to Hype Empathy. Challenging discourse about Islam and Muslims in Poland), który zakłada kompleksowe i intersekcjonalne podejście do przeciwdziałania islamofobii w Polsce. Więcej na jego temat przeczytasz na naszej stronie salamlab.pl/empathy.

Projekt jest dofinansowany przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są jednak wyłącznie poglądami autora_ki lub autorów i nie muszą odzwierciedlać tych zamieszczonych w przepisach Unii Europejskiej lub Komisji Europejskiej. Unia Europejska oraz organ udzielający wsparcia nie mogą ponosić za nie odpowiedzialności.



Najnowsze publikacje