Zakaz wstępu do parku i wesołego miasteczka. Tym razem talibowie zakazują kobietom rozrywki. Oto, z czym mierzą się dziś Afganki.
Chcesz być na bieżąco z publikacjami Salam Lab? Chciałbyś/chciałabyś co poniedziałek otrzymywać na swój adres e-mail pokojową prasówkę Salam Lab? To nasz autorski przegląd prasy składający się ze starannie wyselekcjonowanych newsów z całego świata. Chcesz dostawać informacje o ciekawych akcjach i wydarzeniach, a w konsekwencji wiedzieć, co dzieje się w Laboratorium Pokoju? Zapisz się już teraz i czytaj newsletter na swoim mailu!
#SalamLabNews
„Nie ma szkół, nie ma pracy… powinniśmy przynajmniej mieć miejsce do zabawy”. To słowa Wahidy, Afganki, na kolejne rozporządzenie talibów wymierzone w kobiety, które zostało wydane w mijającym tygodniu. Jak podał The Guardian, nowi rządzący zakazali Afgankom wstępu do parków i wesołych miasteczek w stolicy, Kabulu.
Wahida obserwuje to, jak jej dzieci bawią się w parku, przez okno restauracji. Nie może do niego wejść.
„Przez ostatnie 15 miesięcy staraliśmy się jak najlepiej rozwiązać i zorganizować kwestię parków – a nawet określiliśmy dni [wstępu dla kobiet – dop. red.]. Ale nadal w niektórych miejscach, tak naprawdę w wielu, zasady były naruszane. Kobiety i mężczyźni mieszali się, nie przestrzegano reguł odnośnie hidżabu, więc póki co trzeba było podjąć taką decyzję” – skomentował Mohammad Akif Sadeq Mohadżir, rzecznik Ministerstwa Promocji Cnoty i Zapobiegania Występkom. Do tej pory Afganki miały wstęp do parków jedynie w wyznaczone dni. Teraz odebrano im nawet prawo do relaksu i rozrywki. Jak poinformował portal al-Jazeera w piątek, Afganki od teraz nie mają także wstępu na siłownie w Afganistanie.
Afganki znowu cierpią, czyli powtarzający się scenariusz
Protestują kobiety, organizacje na rzecz praw człowieka, a także właściciele i właścicielki parków rozrywki czy wesołych miasteczek. „Dzieci nie przyjdą same, bez kobiet” – opowiada Habib Jan Zazai, który obawia się, że będzie musiał zamknąć biznes, w który zainwestował 11 mln dolarów. Dziś w zatłoczonych niegdyś parkach i wesołych miasteczkach spacerują pojedynczy mężczyźni.
Pomimo pierwotnych obietnic, że scenariusz z lat 1996-2001 nie powtórzy się, nowi rządzący ponownie znacznie ograniczyli prawa afgańskich kobiet. Dziesiątkom tysięcy dziewcząt i kobiet zabroniono powrotu do szkół i odebrano dostęp do edukacji. Wiele Afganek nie może wrócić do pracy. Choć przed przejęciem władzy przez talibów kobiety stanowiły zaledwie 22% afgańskiej siły roboczej, sytuacja zmieniała się na lepsze. Dziś około 83% kobiet w ciągu najbliższych miesięcy nie będzie miało za co żyć. Jest to o tyle trudne, że często są one jedynymi żywicielkami swoich rodzin.
Afganki nie mogą też wyruszyć w dalsze podróże bez męskiego opiekuna. W maju Ministerstwo Promocji Cnoty i Zapobiegania Występkom poinformowało, że kobiety w całym Afganistanie mają nakaz zakrywania całego ciała, w tym twarzy, w miejscach publicznych.
Pomimo tragicznej sytuacji Afganki pozostają nieustraszone. Regularnie protestują i walczą o lepsze życie i wolność w kraju, często ryzykując swoim własnym bezpieczeństwem, zdrowiem czy życiem. Talibowie nieustannie brutalnie tłumią wszelkie demonstracje. Mimo to Afganki protestują dalej.
Źródła: The Guardian, al-Jazeera.
Zdjęcie: Julian G. Albert via Wikimedia Commons.