Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich.Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Gdy Tanzania była domem dla Polaków


O wiosce Tengeru w północnej Tanzanii, leżącej nieco ponad 100 kilometrów od Kilimandżaro, trudno znaleźć informację w podręcznikach do historii. Tymczasem dla tysięcy Polaków stała się ona w trakcie i po II Wojnie Światowej ostoją po długiej tułaczce z Syberii

Między 1942 i 1950 rokiem znajdował się tam największy obóz dla polskich uchodźców w Afryce. Według dokumentów zgromadzonych w IPN w 1946 przebywało tam nawet 4 tysiące osób, a w obozie rozwijało się życie kulturalne i religijne, działały zakłady usługowe, szkoły, szpitale, dom dziecka i dom starców [2].

„Obóz nasz zamieszkiwało ponad 500 rodzin polskich. Było to już pokaźne małe polskie państewko. Na tle naszych domków z daleka wyróżniały się większe budynki. Był to szpital i szkoła. Był też sierociniec, który prowadziły zakonnice. (…) Dzieci miały tu zapewnioną dobrą opiekę, wyżywienie, ubiór i szkołę. Było ich ponad 50 z różnych miast Polski” – wspomina Anastazja Kumoter, która w Tengeru przebywała przez siedem lat: od 1942 do 1949 [1].

Droga na wschód

Historia Anastazji, tak podobna do wielu innych, jest też — jak każda z nich — wyjątkowa. Straciła męża, Stefana, jeszcze we wrześniu 1939 roku. Został internowany w Ostaszkowie — o czym dowiedziała się z kartki od niego 29 grudnia. Wiosną kolejnego roku został zamordowany przez NKWD w Twerze, ale Anastazja dowiedziała się o tym dużo później. Sama też stanęła przed żołnierzami NKWD 13 kwietnia 1940 roku, ale wtedy ich rozkazy było inne. Po rewizji domu Kumoterów nakazali Anastazji spakować się w bagaż do 32 kilogramów i zapakować na furmankę. Śmiali się, że pojedzie do męża. Co można spakować, będąc ponaglanym przez żołnierzy w karabinach, bez wiedzy dokąd się trafi?

Stanęłam bezradnie, płacząc. Eskortujący mnie żołnierz podpowiedział, bym wzięła bieliznę, pościel, ubranie ciepłe i żywność. (…) Robiłam to wszystko jak automat. W rezultacie wzięłam ze sobą pościel, dwie poduszki i ciepłą kołdrę, koc, ciepłe ubrania, jak mi doradził ten żołnierz, i żywność. Zabrałam 20 kilogramów pszennej mąki, litr miodu, jeden chleb, trochę herbaty, cukru, prymus i litr nafty”.

Wspomnienia Anastazji Kumoter [1]

Zanim pociąg towarowy, w którym została zamknięta razem z innymi rodzinami policjantów i wojskowych z Dubna ruszył na wschód, czekali na rampie dwa dni. Następnie spędzili kilkanaście dni mozolnej jazdy bez jedzenia z zewnątrz, wody do mycia czy ogrzewania, aż dotarli do Kazachstanu, gdzie kolejne miesiące Anastazja spędziła w kołchozie Woroszyłow. Wyrabiała cegły, plewiła chwasty, mieliła zboża — po kilka godzin dziennie, bez jedzenia i bez żadnej zapłaty. Zmiana na sowchoz Makansówka nie okazała się lepsza, ale ostatecznie udało się jej dowiedzieć o tworzonej na ziemiach sowieckich armii polskiej. Zbieg okoliczności, desperacja, podstęp — i znalazła się wśród osób, które ambasada polska nakazała władzom kołchozu i sowchozu zwolnić i dostarczyć do placówki [1].

Miesiąc zajęło całej grupie dotarcie do miejscowości Kagan w Uzbekistanie. Tym razem w wagonach towarowych były piece do ogrzewania, a po drodze dało się kupić owoce i warzywa. Anastazja, odzwyczajona od surowego jedzenia, o mało nie przypłaciła zjedzenia ich życiem. Wreszcie jednak odnalazła polskie wojsko i razem z nim opuściła ZSRR. Nie skończyła się jednak jej podróż — z Uzbekistanu trafiła do Teheranu, stamtąd do Karaczi w Indiach (obecnie w Pakistanie), a stamtąd do portu Tanganika w dzisiejszej Tanzanii. To był już przedostatni przystanek — następnym, i już ostatnim na kolejne lata, stał się obóz w Tengeru [1].

Bezpieczna przystań w Afryce

Kazimierz Majewski, jeden z bohaterów filmu dokumentalnego „Afryka mojego dzieciństwa”, opowiada: „Nie to, żeśmy się bali, tylko nikt nie mógł sobie wyobrazić tej Afryki. Jak się żyje w tej Afryce? Gdzie będziemy mieszkać? A język? (…) A ludzie inni?” [3].

Polacy w Afryce zostali rozlokowani w różnych ówczesnych koloniach brytyjskich. W porozumieniu z gubernatorami Tanganiki, Kenii, Ugandy oraz Nyasy rząd Wielkiej Brytanii zgodził się na przyjęcie polskich uchodźców na czas wojny. Pierwsza grupa trafiła do portu Tanga w Tanganice 27 sierpnia 1942 roku, następna niecały miesiąc później i tak przez kolejne lata. Obozy dla Polaków utworzono także w Morogora, Kondoa, Ifundzie i Kidugali w Tanganice czy Masindi w Ugandzie [2].

Czy Europa to jedyny cel dla uchodźców w XXI wieku? Czytaj na Salam Lab>>

Co widziała Anastazja, jej sąsiadki z Dubna i inne polskie rodziny, które trafiły do Tengeru? Okrągłe domki z jednym oknem i drzwiami, ze spiczastymi dachami krytymi liśćmi. Baobaby i górę Meru, która wznosiła się nieopodal.

„Tengeru był największym osiedlem w Afryce Wschodniej, tam było ponad 4500 ludzi. Jak przyjechaliśmy tutaj (…) byliśmy oczarowani tym osiedlem. Domeczki okrągłe, przepiękne (…). Jeżeli chodzi o jakieś trwałe bardziej budynki to był kościół, szpital drewniany (…), szkoły barakowe (…) — opowiada w filmie Mieczysław Pożarski [3].

W licznych wspomnieniach Polaków mieszkających w Tengeru przewijają się obrazki dobrze zorganizowanych dni — pracy i szkoły. Być może, jak dla Anastazji, praca była sposobem na oderwanie się od smutnych wspomnień. Z kolei Eugeniusz Szwajkowski wspomina, że polskie kierownictwo obozu martwiło się o demoralizację niepracujących rodaków [4]. Stąd farmy rolne, tkalnie, liczne szkoły i przedszkola. Do tego każdy starał się stworzyć wokół swojego domku mały kawałek Polski. W ogródkach sadzono marchew, pietruszkę, cebulę, do tego pomidory i ogórki, słoneczniki i kwiaty.

Jak wspomina Krzysztof Majewski: „Afrykę bardzo pokochaliśmy. Afryka dla nas była bardzo otwarta. Normalne życie, wolne (…)” [3].

Różne oblicza Polaków na uchodźstwie

O Sybirakach wiadomo, że w dużej mierze były to osoby internowane z powodów politycznych, a ich tułaczka po świecie i ciężkie warunki, które znosili zarówno na zesłaniu, jak i w czasie opuszczania ZSRR świadczą o ich silnej woli i dodają się do dowodów ich bohaterstwa. Jednak jak wspomina Filomena Bykowska: „Nie należy zapominać i o tym, że nie wszyscy ewakuowani byli »aniołami«. Ludzie pozostali ludźmi, bez względu na okoliczności, w jakich się znaleźli. Dlatego też szczególnie »niepokornych« uchodźców »dla których ramy dyscypliny okazały się zbyt wąskie« (chodziło o kryminalistów i prostytutki) wydzielono i osadzono w jednym z osiedli uchodźczych w Afryce” [5].

Chodzi o obóz w Makindu, który miał wzmocnioną straż, poza tym niewiele różnił się od pozostałych obozów. Trafiały tam najbardziej „uciążliwe” osoby, z którymi nie mogły dać sobie rady pozostałe osiedla w Afryce Wschodniej czy Rodezji [6].

Wsparcie lokalnej ludności

Choć oficjalne pozwolenia na pobyt Polaków w Afryce wydał rząd w Londynie, na co dzień to lokalne społeczności kontaktowały się i wspierały uchodźców mieszkających w obozach. Miejscowe plemiona Waarusha, Meru i Chagga w Tanganice nie tylko dostarczały materiałów budowlanych i żywności, ale jej przedstawiciele pomagali też przy wznoszeniu domów, pracowali na farmach i uczęszczali razem z Polakami do szkół [7].

Uchodźcy na granicy z Białorusią. Co powinna zrobić Polska?>>

Od Tengerczyków Anastazja Kumoter nauczyła się na przykład wyplatać koszyki, a Piotr Łabyz i jego koledzy — posługiwać się językiem suahili, którego używano na bazarze przy bramie osiedla. Z kolei Mieczysław Pożarski żywiołowo wspomina kibiców podczas ostatniego meczu między Polakami i Anglikami, w którym miał okazję sromotnie przegrać 1-5: „Masaje i Samburu poprzychodzili z łukami, strzałami (…) w pióropuszach, w tych swoich strojach wojowniczych i pięknie nam kibicowali. Bo wiedzieli, że my jesteśmy Polacy i Anglicy, a oni Anglików nie lubili” [3].

Losy uchodźców z Tengeru po wojnie

Mieczysław Pożarski: „Już po wojnie zaproponowano nam wyjazd z Tengeru (…) do zagranicy. Nie proponowano nam powrotu do kraju, bo wiadomo, kraj komunistyczny i tak dalej”. [3] Choć przedstawiciele PRL-u naciskali na repatriację, około 9500 osób z Tengeru trafiło do Anglii w ramach łączenia rodzin wojskowych, inne trafili do USA, Kanady, Australii, Argentyny czy Australii. Kilkaset osób pozostało w Tengeru — aż do 2015 roku, gdy zmarł ostatni mieszkający tam Polak, Edward Wójtowicz [2].

A jednak, mimo rozczarowania Jałtą, wielu wróciło kraju — z tęsknoty, do odnalezionych mężów i rodzin lub po prostu z wewnętrznej potrzeby. Około 20% mieszkających w Afryce uchodźców zdecydowało się wrócić. Tęsknota za Polską była olbrzymia. Ci, którzy nie mogli zaakceptować rozłąki z krajem na zawsze pozostali w Afryce. Mieczysław Pożarski wspomina: „Niektórzy umierali z chorób, a inni z nostalgii. Mieli jakieś tam majątki na Białorusi, ale nie chcieli wracać do kraju, bo się bali komunistów. Z nostalgii poumierali” [3].

Dzisiaj w pobliżu miejscowości Arusza w północnej Tanzanii można zwiedzać cmentarz wygnańców polskich, gdzie chowano Polaków zmarłych w Tengeru. Znajdują się tam groby trzech różnych wyznań: rzymsko-katolickiego, prawosławnego i mojżeszowego [8].

Lekcja historii do odrobienia

Jadwiga Teresa Stępień, która opublikowała na portalu Youtube film dokumentalny Afryka mojego dzieciństwa portretujący m.in. członków jej rodziny mieszkających w dzieciństwie w Tengeru, napisała: „To kropla prawdziwej historii ku pamięci nas wszystkich, także tych, którzy decydują o dzisiejszych odruchach pomocy uchodźcom”.

Dzisiaj to my mamy możliwość zaoferowania bezpieczeństwa, choćby na krótką chwilę, osobom, które w tym momencie najbardziej go potrzebują. Dach nad głową, ciepłe jedzenie i możliwość skorzystania z pomocy prawnej. Tak niewiele trzeba, by traktować każdego człowieka z szacunkiem.

Julita Dudziak – absolwentka stosunków międzynarodowych i kulturoznawstwa dalekowschodniego na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Współpracowniczka SalamLab.pl

Źródła:

[1] Wspomnienia Anastazji Kumoter oprac. na podstawie dokumentów przechowywanych w Archiwum Ośrodka KARTA: sygn. AW/II/1098, Anastazja Kumoter, Mój los – 575 dni na zesłaniu na Syberii i 7 lat w obozie Tengeru w Afryce; Szlaki Tułaczy, http://szlakitulaczy.pl/anastazja-kumoter/

[2] Tengeru-mała ojczyzna Polaków w Afryce Wschodniej, IPN, https://ofiary.ipn.gov.pl/ofi/z-archiwum-ipn/represje-sowieckie/15096,Tengeru-mala-ojczyzna-Polakow-w-Afryce-Wschodniej.html

[3] Film dokumentalny Afryka mojego dzieciństwa, 2009, https://www.youtube.com/watch?v=sPzST8h8dBo

[4] Wspomnienia Eugeniusza Szwajkowskiego, SYGN. AW/II/441A, http://szlakitulaczy.pl/afryka/

[5] fragment wspomnień Filomeny Bykowskiej za: Damian Karol Markowski, Armia Andersa: Epopeja polskich tułaczy. Po życie i wolność, „Kresy24.pl”, https://kresy24.pl/armia-andersa-cz-i-epopeja-polskich-tulaczy-po-zycie-i-wolnosc/?__cf_chl_jschl_tk__=pmd_o0tQEEQQ3o8ed.hb2FM1lgU2puLVUFCWZ_17gasq47s-1633986925-0-gqNtZGzNAlCjcnBszQjR

[6] Janusz Wróbel, Uchodźcy Polscy ze Związku Sowieckiego 1942-1950, Łódź 2003, s. 150

[7] Janusz Wróbel, tamże, s. 166
[8] Polskie cmentarze w Afryce Wschodniej – Cmentarz Tengeru, http://www.polskiecmentarzewafryce.up.krakow.pl/cmentarz/1

Zdjęcie: Elliot PARIS / Unsplash

Najnowsze publikacje