Argentyna, Polska, RPA czy Iran – ostatnie lata dobitnie pokazały, że głos kobiet walczących o prawa człowieka wybrzmiewa donośnie, niezależnie od szerokości geograficznej
Za wolność
Pukiel włosów w zaciśniętej pięści albo nożyczki, ścinające długie, ciemne włosy – te obrazy stały się symbolem protestów w Iranie, które wybuchły w ubiegłym roku po śmierci 22-letniej Kurdyjki Żiny Mahsy Amini. Kobieta zmarła 16 września, trzy dni po aresztowaniu przez tzw. Policję Moralności za „niewłaściwie” noszony hidżab. Jej śmierć stała się bezpośrednią przyczyną protestów, które trwają do dziś. W wyniku brutalnych represji ze strony irańskiego rządu zginęły już setki osób, a tysiące zostały aresztowane.
„Każdą z nas, każdą dziewczynę w Iranie może spotkać to, co Żinę Mahsę Amini. To życie w ciągłym strachu” – mówiła redakcji Noizz uczestniczka protestów. Początkowo manifestacje dotyczyły obowiązku noszenia hidżabu i ograniczania swobody kobiet. Z czasem jednak przerodziły się w sprzeciw wobec złej sytuacji społeczno-ekonomicznej w kraju, przyciągając na ulice coraz więcej mężczyzn.
Odwagę i wytrwałość irańskich kobiet, domagających się zmian w swoim kraju, wyróżnił magazyn „Time”, przyznając im tytuł Bohaterek Roku 2022.
Również w sąsiednim Afganistanie kobiety powiedziały „dość”. Po ponownym przejęciu władzy przez talibów w sierpniu 2021 r., zabroniono im m.in. wychodzić z domu bez męskiego opiekuna, a z czasem nawet chodzić do szkoły i na uniwersytet. Burka, zasłaniająca ciało od czubka głowy po palce stóp, stała się jedynym akceptowanym kobiecym strojem. Wszystko, co udało się uzyskać kobietom przez 20 lat wolności od rządów talibów, znów zostało im odebrane.
Na nagraniach z pierwszych protestów w Afganistanie widzimy raptem kilka kobiet – najodważniejszych, które zdecydowały się sprzeciwić reżimowi. Z uniesionymi nad głową transparentami krzyczą: „praca, edukacja i uczestnictwo w życiu politycznym, to prawo każdej kobiety!”.
Mimo surowych konsekwencji, dziś w protestach biorą udział dziesiątki Afganek. Nie tylko w imieniu swoim, ale całego społeczeństwa: „proszę świat, żeby nakazał talibom skończyć z zabójstwami. Chcemy wolności, chcemy sprawiedliwości – mówiła AFP uczestniczka grudniowej manifestacji w Kabulu.
Przeciwko przemocy seksualnej
Tysiące kilometrów dalej, 24 lutego 2022 r. Rosja zaatakowała Kijów. Ludność cywilna stała się celem – rakiety trafiały w ukraińskie budynki mieszkalne, dworce, szpitale. Politycy i polityczki od samego początku inwazji oskarżali rosyjskich żołnierzy o tortury i nieludzkie traktowanie mieszkańców i mieszkanek okupowanych i atakowanych miast. Jednak dopiero po wyzwoleniu Buczy świat poznał prawdziwą skalę tych okrucieństw: pojawiły się relacje o wielogodzinnych gwałtach na kobietach, czasem na oczach dzieci. Według niektórych doniesień, nagrania miały nawet trafiać na strony pornograficzne.
„Gwałt jest używany jako narzędzie wojenne i z punktu widzenia rosyjskiego wojska – choć brzmi to okrutnie – jest najskuteczniejszy, bo może być stosowany przez cały czas” – mówiła OKO.press Wiola Rębecka-Davie, psychoanalityczka.
Na znak solidarności z Ukrainkami, kobiety w „zakrawionej” bieliźnie, z zawiązanymi rękami i czarnymi workami na głowie, stanęły przed rosyjskimi ambasadami w Łotwie i w Estonii. Wkrótce protesty dotarły do Wilna, Warszawy, Berlina i innych miast w Europie i na świecie.
Jedna z aktywistek przeniosła protest na czerwony dywan podczas festiwalu w Cannes, gdzie z namalowaną na piersiach flagą Ukrainy, pośród niewzruszonych celebrytów i celebrytek, krzyczała „przestańcie nas gwałcić!”. Kobieta po chwili została wyprowadzona przez ochronę, ale performance zdążył pojawić się w międzynarodowych mediach.
Od wielu lat protesty przeciwko przemocy seksualnej odbywają się m.in. w Republice Południowej Afryki. RPA znajduje się w niechlubnej czołówce krajów o największym odsetku gwałtów na świecie, z czego i tak tylko niewielki procent w ogóle zostaje zgłoszony.
Jeszcze do niedawna coroczne akcje w RPA odbywały się pod hasłem „Cichy Protest”. O ile trudno znaleźć informacje, by cykliczne ciche demonstracje były organizowane w ciągu ostatnich czterech lat, o tyle publiczne manifestacje przeciwko gwałtom i przemocy wobec kobiet w kraju wybuchają każdego roku, ściągając na ulice miast tysiące osób.
„Moje ciało, mój wybór”
„Cichy Protest” i inne manifestacje na świecie przeciwko przemocy wobec kobiet, łączy kolor fioletowy. Po raz pierwszy fiolet, ale też zieleń i biel, użyły sufrażystki ponad sto lat temu.
Kolor fioletowy stał się szeroko rozpoznawanym symbolem kobiecej siły i niezależności. W tym roku, z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet, logo Google na całym świecie zmieniło się w fioletową grafikę z ilustrowanymi polityczkami, aktywistkami, matkami.
W Polsce protesty kobiet kojarzą się dziś jednak z innymi barwami – czarną i czerwoną. 2016 roku przyniósł największe od dekad manifestacje w całym kraju, poprowadzone z oddolnej inicjatywy, znanej jako Ogólnopolski Strajk Kobiet. Przyczyną akcji była rządowa propozycja zaostrzenia prawa do przerywania ciąży, a następnie odrzucenie ustawy liberalizującej dostęp do aborcji. Wydarzenia odbywały się pod hasłem „Czarny Protest” i ten kolor towarzyszył aktywistkom i aktywistom: ubrania, plakaty, parasolki (które również stały się symbolem akcji). Według danych Policji, na ulicach miast miało protestować 100 tys. osób.
Nowe polskie symbole
Temat Czarnego Protestu powrócił w 2020 roku, przy okazji kolejnej próby zaostrzenia prawa aborcyjnego. Tym razem w ciągu jednego dnia w akcji miało wziąć udział ponad 400 tys. ludzi, wznoszących hasła „moje ciało, mój wybór” czy „nigdy nie będziesz szła sama”. Wydarzenia były szeroko komentowane nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Oprócz koloru czarnego, pojawił się nowy symbol – czerwona błyskawica.
„Odwoływałam się do symbolu ostrzeżenia i był to zabieg mocno graficzny. (…) Chciałam stworzyć coś uniwersalnego, z czym kobiety mogą się identyfikować niezależnie od miejsca zamieszkania, charakteru czy ekspresji” – opowiadała „Newsweekowi” graficzka i pomysłodawczyni symbolu, Ola Jasionowska.
Rok, w którym Czarny Protest powrócił na ulice, był też przełomowym rokiem dla argentyńskich aktywistek. Protesty w obronie prawa do aborcji wreszcie zakończyły się sukcesem. Senat w Buenos Aires zadecydował, że aborcja w kraju będzie legalna do 14. tygodnia ciąży. Walka kobiet w Argentynie trwała latami, obejmując cały kraj. Tam z kolei najważniejszym kolorem stał się zielony, symbolizujący nadzieję i determinację.
„Dziś Argentyna, jutro Polska”
W Polsce aktywistki nadal nie osiągnęły zamierzonego celu. Nie powiedziały jednak jeszcze ostatniego słowa: „dziś Argentyna, jutro Polska” – przekonują. Tymczasem kolejne kraje ograniczają dostęp do legalnej aborcji – w 2022 roku były to między innymi Stany Zjednoczone. Również tam ulice przejęli sprzeciwiający się nowemu prawu aktywiści i aktywistki. W ślad za Argentyną, przyjęli zieleń za symbol swoich protestów.
Solidarność wychodzących na ulice kobiet ma wymiar globalny, a ich protesty osiągają niespotykaną dotąd skalę. Niezależnie od tego, jak bardzo rządy państw starają się je uciszyć, wszystkie zdają się mówić jednym głosem: jeśli my o siebie nie zawalczymy, to kto?
Anna Mikulska – reporterka, z wykształcenia antropolożka kultury. Pisze o migracjach, prawach człowieka, pracy przymusowej i edukacji. Laureatka konkursu “Pisma. Magazynu Opinii” – „Między wierszami” za reportaż „Imigracja przez morze plastiku” oraz konkursu Festiwalu Wrażliwego w kategorii twórca szczególnie wrażliwy za dwa reportaże i projekt „Historie o Człowieku”. Obecnie specjalistka ds. badań Amnesty International. Współpracuje z redakcją Salam Lab od marca 2023 roku.
Źródła: m.in. BBC, The Conversation, The Guardian, Noizz, Bloomberg, Vogue, Krytyka Polityczna