Fairuz. Głos nadziei

via Wikimedia Commons


„Libańczycy i Libanki mogą różnić się pod każdym względem, ale gdy chodzi o nią, są zawsze zgodni”. Poznajcie Fairuz, najsłynniejszą libańską artystkę i głos nadziei.

Turkus

Jej imię zna każdy. Jej głos brzmi jak rzadki szlachetny kamień – turkus, gdyż to właśnie oznacza po arabsku sceniczny przydomek piosenkarki.

Urodziła się w Bejrucie w 1935 roku w niezamożnej, chrześcijańskiej rodzinie. Jej prawdziwe imię to Nuhad Haddad. Jako mała dziewczynka siadywała na parapecie w otwartym oknie, słuchając piosenek jej ulubionych egipskich artystek z radia sąsiadów. Zaczęła śpiewać, dołączając do szkolnego chóru. Gdy miała dwanaście lat, jej talent odkrył nauczyciel libańskiego konserwatorium Mohammed Flajfel i wziął ją pod swoje skrzydła. Przyszła artystka ćwiczyła między innymi poprawną recytację Koranu. Mentor chciał także, aby zrezygnowała z jedzenia cytryn i kwaśnych owoców, co mogłoby zaszkodzić niezwykłej barwie jej głosu.

Głos Libanu

Muzycznej karierze niechętny był jednak ojciec Fairuz, który bardzo zabiegał, aby córka otrzymała solidne wykształcenie. Zgodził się na jej pracę w rozgłośni radiowej, gdy była jeszcze kilkunastoletnią dziewczyną, pod warunkiem, że w drodze do i z pracy będzie towarzyszyć jej ktoś z rodziny.

To właśnie Libańska Stacja Radiowa zmieniła jej życie. Usłyszał ją Halim al-Rumi, piosenkarz i kompozytor o palestyńskich korzeniach, ważna postać libańskiej sceny muzycznej, i pomógł w rozwoju jej kariery. Wybrał dla niej przydomek sceniczny. Tutaj także skrzyżowały się drogi jej oraz braci Assiego i Mansura Rahbanich. Ci, starsi od niej o dekadę utalentowani muzycy od zawsze marzący o karierze scenicznej, w tamtym czasie zarabiali na życie pracując w policji. Assi został mężem Nuhad. Pobrali się, gdy miała zaledwie dwadzieścia lat. Cała trójka zrewolucjonizowała arabską scenę muzyczną. 

Utwory, które komponowali, łączą tradycyjne arabskie brzmienia, latynoskie rytmy, muzykę orkiestrową i słowa piosenek pisane przez braci oraz teksty poetyckie sławnych pisarzy. Poruszali różne tematy. Śpiewali o miłości, smutku, tęsknocie, pięknie Libanu. Znacznie skrócili także czas jednego utworu. W połowie XX wieku popularne były egipskie piosenki, które trwały nawet do dwudziestu minut. Melodie tworzone przez nich trwały zaledwie cztery minuty.

Pierwszy ich utwór „Itab“, „Napomnienie”, to opowieść o nieodwzajemnionej miłości. Trójka stała się sławna dzięki festiwalowi w Baalabek, który był jednym z najważniejszych artystycznych wydarzeń w regionie. Po raz pierwszy Fairuz zaśpiewała na scenie w tamtejszych ruinach rzymskiego miasta w 1957 roku.

„To pierwszy raz, kiedy nie jesteśmy razem”. Fairuz o miłości

Fairuz jest artystką bardzo ceniącą swoje życie prywatne, ale o historii jej miłości opowiada w piosenkach. Jedna z opowieści brzmi tak:

„W chłodne zimowe dni zatopione ulice i chodniki są jak jeziora,
dziewczyna wychodzi z domu, jednego z tych starych domów. On jej mówi, żeby na niego poczekała na tamtej ulicy. Więc ona czeka, czeka w deszczu, a on zapomniał, nie przychodzi”. Śpiewa dalej: „kochałam cię latem, kochałam cię zimą, czekałam w słońcu i ulewie. Twoje oczy były jasne jak lato, a moje mokre jak zima”. Piosenkę napisał jej mąż Assi po dwudziestu latach od dnia, kiedy umówili się na spotkanie, na które on nie przyszedł, a Fairuz czekała na niego w deszczu, przemoczona. Nie zapomniała mu nigdy tego przewinienia, dlatego utwór był z jego strony prośbą o wybaczenie.

Muzyka do utworu „Sa’aluni el nas”, „Ludzie pytali mnie”, została skomponowana przez syna Nuhad i Assiego, wówczas siedemnastoletniego Ziada. Piosenka opowiada o strachu i tęsknocie, które wszyscy czuli podczas pobytu mężczyzny w szpitalu po wylewie. Zyskała ogromną popularność i mimo próśb męża po jego powrocie do zdrowia, aby Fairuz nie śpiewała jej więcej, nie mogła tego zrobić.

Mało kto słuchając jej dzisiaj pamięta o okolicznościach powstania utworu, jednak Libańczycy i Libanki wspominają, jak po śmierci męża kilka lat później na jednym z koncertów przy słowach „to pierwszy raz, gdy nie jesteśmy razem”, artystka nie mogła powstrzymać łez.

Brak prądu i Madonna

Inna anegdota wiąże się z niezwykle popularną dziś piosenką „Kifak Inta“ – „Co u ciebie”. Jej autorem jest także syn piosenkarki, Ziad. Podobno pewnego wieczoru zmusił matkę, by ta odsłuchała jego dzieło. Nie przeszkodził mu nawet chwilowy brak prądu, bo zapobiegawczo wyposażył się w przenośny odtwarzacz.

Piosenka opowiada o niespodziewanym spotkaniu pary dawnych kochanków po latach. Artystka po jej odsłuchaniu odparła, że zastanowi się, czy będzie ją wykonywać. Podejmowanie decyzji zajęło cztery lata.

Innym znanym faktem jest spór pomiędzy Fairuz a Madonną. Ta została pozwana o samplowanie piosenki arabskiej gwiazdy „Al jaum ulliqa alal chaszaba” w utworze „Erotica”. Sprzedaż płyty została zakazana w Libanie.

„Ta ziemia jest dla Was”

Zarówno Fairuz, jak i bracia Rahbani, znana jest ze swojego zaangażowania na rzecz obrony praw Palestyńczyków i Palestynek do niepodległej ojczyzny. Jako hołd dla jej wysiłków w 1968 otrzymała klucze do Jerozolimy. W jednej ze swoich piosenek wychwala al-Quds (arabska nazwa Jerozolimy): „kwiat miast, w którego stronę zwrócone są wszystkie oczy”.

W 1999 została ambasadorką świata arabskiego z ramienia Czerwonego Krzyża. Poproszono ją, by wygłosiła mowę podczas zgromadzenia ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych. Zamiast mówić, zaśpiewała: „ta ziemia jest dla was”. Były to słowa wiersza Dżubrana Chalila Dżubrana, jednego z największych libańskich pisarzy, apelującego o uznanie praw Palestynczyków i Palestynek.

Fairuz, klejnot Libanu

Ojczyzna ma w jej sercu i twórczości specjalne miejsce. Mówi się o Fairuz, że jest głosem nadziei tego niewielkiego kraju, w którym ostatnie dziesięciolecia przyniosły wiele tragicznych wydarzeń. Jest symbolem jedności w narodzie. Znane libańskie powiedzenie mówi “Libańczycy i Libanki mogą różnić się pod każdym względem, ale gdy chodzi o Fairuz, są zawsze zgodni”. Podczas libańskiej wojny domowej, trwającej 15 lat od 1985 do 1990, artystka pozostała w kraju. Nie opowiedziała się za żadną ze stron, czym zdobyła duży szacunek wśród wielu rodaków i rodaczek. W jej pierwszym powojennym koncercie na Placu Męczenników w Bejrucie wzięły udział tysiące osób, razem, obok siebie.

W jej muzyce zapomina się o podziałach. Nie jest ważne wyznanie. Jest tak samo uwielbiana zarówno przez chrześcijan i chrześcijanki, muzułmanów i muzułmanki. W jednym z nielicznych wywiadów, jakich udzieliła, powiedziała: “gdy spojrzysz na moją twarz, kiedy śpiewam, zobaczysz, że mnie tam nie ma, że ja jestem gdzieś indziej, dla mnie sztuka jest jak modlitwa”.

W tym roku artystka skończy 87 lat. Nazwana „ambasadorką wśród gwiazd” i „sąsiadką księżyca” przez lata uwodziła publiczność wszędzie, dokąd się udała, od rodzinnego Bejrutu przez Paryż aż po Las Vegas. Jej twórczość nigdy się nie zestarzeje. Przy dźwiękach jej głosu dorastały pokolenia. Jak powiedział palestyński poeta Mahmoud Darwisz, „ona głosem potrafi zmniejszyć pustynię i powiększyć Księżyc”.

*

Artykuł ukazuje się w ramach cyklu, w którym przybliżamy muzykę z różnych kręgów kulturowych, opisując jej konteksty i postaci z nią związane. Pomysłodawcą serii jest Michał Misiarczyk.

Aleksandra Ciemała – stażystka Salam Lab.

Źródła: Mawdoo3, Layalina, Mileword, France24, Rotana, Inside Arabia.

Zdjęcie: Wikimedia Commons.



Najnowsze publikacje