Jak sam mówi, praktycznie wychował się w gdańskim meczecie. Dziś jest przewodniczącym Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej i „menadżerem” tego samego meczetu. Olgierd Chazbijewicz opowiada Salam Lab o islamie, muzułmańskiej wspólnocie, międzypokoleniowych sporach i o tym, dlaczego Gdańsk może być przykładem dla całego świata
„Czy mogę dołączyć do wspólnoty muzułmańskiej?” – to najczęściej zadawane mi pytanie. Później słyszę: „jak mogę to zrobić?”. Pytający często mają wyobrażenie, że dołączenie do wspólnoty jakoś zmieni ich życie. Ale jeżeli sami nie zaczniemy wprowadzać zmian w swoim życiu, to najzwyczajniej w świecie wszystko pozostanie takie samo. Do społeczności muzułmańskiej chcą dołączyć zarówno osoby wyznające islam, jak i niemające z nim nic wspólnego. Jest ich sporo, tendencja jest wzrostowa.
Dlaczego tak się dzieje? Myślę, że powodem jest brak autorytetów, odejście od kościoła, który nie przyciąga już młodych ludzi, nad czym ubolewam. Część młodych, nie chcąc iść na mszę czy na lekcję religii, trafia do meczetu. Czasem to osoby, które nie mają żadnego związku z islamem, czasem takie, które związały się z muzułmaninem czy muzułmanką i chcą dowiedzieć się więcej o wyznaniu swojej drugiej połówki. Niektórzy nie są w ogóle zainteresowani religią, ale chcą zobaczyć meczet. Odwiedza nas coraz więcej grup szkolnych. Islam jest coraz powszechniejszy w Polsce i zdobywa coraz więcej wyznawców. Jego obecność zaczyna tu być namacalna. Planuję ubiegać się o powiększenie naszego meczetu, bo już się nie mieścimy.
Gdańsk przykładem dla całego świata
Muzułmańska Gmina Wyznaniowa w Gdańsku, której jestem przewodniczącym, to filia ogólnopolskiego Muzułmańskiego Związku Wyznaniowego. Nasze relacje z kościołem układają się chyba najlepiej w historii. Zapraszamy się wzajemnie na różnego rodzaju wydarzenia, na przykład wspólne modlitwy międzywyznaniowe – choćby tę za pamięć tragicznie zmarłego prezydenta Pawła Adamowicza czy w rocznicę rozpoczęcia i zakończenia II wojny światowej.
Jako społeczność muzułmańska żyjemy w harmonii i z dużym poczuciem własnej tożsamości. Gdańsk jest chyba jedynym miastem, w którym współistnienie trzech największych religii abrahamowych – chrześcijaństwa, judaizmu i islamu – przebiega tak dobrze. Gdańsk może być przykładem dla całego świata.
Wesprzyj rodziny uchodźcze w Krakowie, wpłać na zrzutkę >>>
Naszym spoiwem jest islam wyznawany przez Tatarów i Tatarki w Polsce. Gdy w XVII wieku król Jan III Sobieski nadał nam, społeczności tatarskiej, ziemie, zaczęliśmy budować meczety: w Bohonikach i Kruszynianach. To było coś, co wyróżniało i łączyło Tatarów i Tatarki. Oczywiście wyznawali oni islam w pełnym tego słowa znaczeniu, nieodbiegającym w jakikolwiek sposób od fundamentalnych dla tej religii norm. Jednakże polscy Tatarzy i Tatarki wyznają w większości islam hanaficki. Ten kierunek nazywa się umiarkowanym, otwartym i postępowym. Indywidualnie można podchodzić do tego, czy należy modlić się pięć razy dziennie, tego, czy kobieta nosi hidżab lub czy pościmy w ramadan.
Administrator meczetu
Moja funkcja jest w pewnym sensie bardzo trudna. Muszę połączyć kilka światów: nowoczesne państwo polskie, starzejące się społeczeństwo tatarskie oraz młodych ludzi przychodzących do meczetu. Ci ostatni często nie mają pojęcia, kim byli Tatarzy i co zrobili. Nie wiedzą, że to oni na przykład wybudowali meczet, w którym teraz modlą się muzułmanie i muzułmanki w Polsce. Ja sam kieruję świątynią, jestem jej „menadżerem”. Duża część mojej pracy skupia się na płaszczyźnie technicznej: organizacji iftarów, posiłków przerywających post podczas Ramadanu, remontów. Nie pobieram za tę funkcję pieniędzy. Robię to dla islamu i potomnych. Dla Boga i moich dzieci.
Często pojawiają się spory, które jako dobry menadżer, muszę rozstrzygnąć. Konflikty wynikają nieraz z różnicy pokoleniowej. To Tatarzy i Tatarki byli „pierwsi”, ale w Polsce pojawiają się nowi muzułmanie i muzułmanki, chociażby w związku z wojną w Ukrainie: Uzbecy, Kirgizi, Tatarzy z Kaukazu. I oni też mają prawo do decydowania w sprawach związanych z własną religią.
Nic nie trwa wiecznie. Podobnie ja nie będę zawsze administrował meczetem w Gdańsku. Moja funkcja jest kadencyjna, a kadencja trwa pięć lat. Jestem „menadżerem” od dwóch lat. Nasz meczet znam od dziecka. To tu się wychowałem. Mój ojciec, Tatar, był imamem. Cała społeczność tatarska mnie znała. Gdy byłem już w takim wieku, że mogłem sprawować funkcję przewodniczącego, w naszej grupie pojawił się konflikt na tle narodowościowym pomiędzy ówczesnym imamem a nami – Tatarami. I to ja ten spór zażegnałem. Wyciągnąłem meczet na prostą, zrobiłem kilka remontów. Teraz wygląda przepięknie.
Demokracja w meczecie
A kto pełni najwyższą władzę religijną w Polsce? Mufti. Nasz mufti nie wydaje fatw – opinii muzułmańskich teologów i uczonych wokół kontrowersyjnych tematów – ale ze względu na swoje doświadczenie i wiedzę teologiczną może rozstrzygać spory kompetencyjne czy słuszność dwóch sprzecznych stanowisk religijnych. W naszym związku muftim jest Tomasz Miśkiewicz, który moim zdaniem swoją funkcję pełni doskonale.
Niedawno zrodził się oparty w dużej mierze na pomówieniach spór dotyczący tego stanowiska. Zranione ambicje pewnych osób spowodowały zarzucenie muftiemu Miśkiewiczowi czynów, których nigdy się nie dopuścił. Niektórym wydawało się, że skoro sprawnie zarządza, to na pewno oszukuje, kłamie i kradnie. Śmieję się, że stereotypowo myśląc, Tatarzy to w końcu Polacy. Ponadto zarzucano muftiemu, że pełni swoją funkcję dożywotnio. To zasadna krytyka, ale to nie mufti Miśkiewicz podpisał dotyczącą tej kwestii ustawę w 1936 roku. Nawet nie było go jeszcze na świecie. Ludzie domagali się, by zrezygnował ze swoich uprawnień.
W moim przekonaniu mufti Miśkiewicz jest najlepszym człowiekiem, który mógł trafić się Muzułmańskiemu Związkowi Religijnemu. Jak w każdej dużej społeczności, a na świecie żyje ponad 2 miliardy muzułmanów i muzułmanek, pojawiają się pewnego rodzaju zgrzyty. Zawsze ktoś będzie niezadowolony. W Polsce osoby wyznające islam podchodzą do takich problemów demokratycznie. To dobrze, gdy pojawiają się głosy niezadowolenia, bo na tym przecież polega demokracja. Wsłuchujemy się w nie i staramy się na nie odpowiedzieć.
Co z tym przejściem na islam?
Aby stać się muzułmaninem lub muzułmanką, trzeba przede wszystkim przyjść ze szczerą intencją i powiedzieć trzykrotnie formułę nazywaną szahadą, wyznaniem wiary, w języku arabskim i polskim: „la ʾilaha ʾilla-llah wa Muhammadun rasulu-llah”, czyli „nie ma Boga prócz jedynego Boga, a Mahomet jest jego Prorokiem”.
Wierzymy, że ludzie wypowiadający te słowa robią to szczerze i faktycznie chcą przyjąć islam. Islam to religia nieszczególnie rozbudowana pod względem liturgicznym, ma pewne proste zasady, których należy się trzymać. Taki kodeks wartości. Jak w każdej społeczności zdarzają się jednak hipokryci. Uważam, że to normalne. Mimo tego sądzę, że islam przeżywa aktualnie swój renesans. Czuję jednak, że brakuje w tej religii funkcji przypominającej katolickiego papieża, osoby, która mógłaby reprezentować system religijny. Mam wrażenie, że w świecie islamu często panuje chaos. Brak jednolitej struktury zarządzania może prowadzić do tego, że religia nie będzie odpowiadała na wyzwania współczesnego świata tak, jak powinna.
Miewam różne kryzysy, ale kryzysu wiary jeszcze nie miałem
Moja wiara opiera się na mojej tradycji. Na mojej tożsamości. Znam siebie, swoje wartości i uważam, że religia powinna być częścią życia, nie jego sensem. Islam, jak ten meczet, towarzyszy mi od dziecka. Nigdy go nie opuszczę. Nie ma takiej możliwości, żebym przestał wierzyć. Wierzę w jednego Boga i tego się trzymam. Mam lepsze i gorsze dni. Miewam różne kryzysy, ale kryzysu wiary jeszcze nie miałem.
Podobają Ci się nasze treści? Wesprzyj nas finansowo!
Staram się być przede wszystkim sobą. Idę w przyszłość, ale dbam o przeszłość. Żyję normalnie, jak każdy człowiek. Staram się cieszyć życiem, ale próbuję też dawać jak najwięcej innym. Istotne w islamie jest zdanie się na Boga, bo będzie tak, jak on chce, inszallah. Ale nie można używać tego jako wymówki służącej do zrzucenia odpowiedzialności z siebie. Choć to Bóg ma ostateczny głos, ja powinienem robić wszystko, co w mojej mocy, aby życie było dobre. Poprawiać byt swój i innych. Robimy swoje i jak Bóg da, stanie się tak, jak sobie tego życzymy. Ale powinniśmy, wyzbywając się lenistwa, działać z determinacją. I dopiero wtedy mówić: „inszallah”.
Olgierd Chazbijewicz – Tatar, przewodniczący Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Gdańsku, zarządca meczetu w Gdańsku.
Elias Smurzyński – student iranistyki i prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Fan prawa karnego, boksu tajskiego i dziennikarstwa gonzo.
***
Jako Salam Lab jesteśmy częścią wyjątkowego grantu i projektu edukacyjnego EMPATHY (Let’s Empower, Participate and Teach Each Other to Hype Empathy. Challenging discourse about Islam and Muslims in Poland), który zakłada kompleksowe i intersekcjonalne podejście do przeciwdziałania islamofobii w Polsce. Więcej na jego temat przeczytasz na naszej stronie salamlab.pl/empathy.
Projekt jest dofinansowany przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są jednak wyłącznie poglądami autora_ki lub autorów i nie muszą odzwierciedlać tych zamieszczonych w przepisach Unii Europejskiej lub Komisji Europejskiej. Unia Europejska oraz organ udzielający wsparcia nie mogą ponosić za nie odpowiedzialności.