Kobiety nie powinny słuchać przekleństw mężczyzn na stadionach. To główne uzasadnienie irańskiego rządu, by nie wpuszczać kobiet na mecze piłki nożnej. Absurd tego prawa pokazuje Dżafar Panahi w filmie „Na spalonym”, którego dystrybucji zakazano w Iranie. Reżyser, który obecnie przebywa w więzieniu za rzekome działanie na szkodę Islamskiej Republiki Ludowej, jest jednym z wielu irańskich artystów, którzy walczą o prawa kobiet i płacą za to swoją wolnością
Piłka nożna to jedna najpopularniejszych dyscyplin sportowych na całym świecie, nie inaczej jest w Iranie. Niestety od Rewolucji Islamskiej, która miała miejsce w 1979 roku i przejęciu władzy przez ajatollahów [przywódcy religijni w Iranie – przyp. red.], emocjonowanie się tym sportem dla irańskich kobiet pozostaje w sferze marzeń. Spotkania piłkarskie mogą oglądać tylko w telewizji, bo na stadiony nie są wpuszczane. Wyjątek władza zrobiła tylko dwa razy. Po raz pierwszy zdarzyło się to w 1997 roku, kiedy Iran pokonał Australię i zakwalifikował się do Mistrzostw Świata. W owym czasie wpuszczono kobiety na stadion, by mogły świętować awans z piłkarzami.
Ochrona kobiet czy kontrola kobiet?
To wydarzenie wywołało wiele dyskusji. Pojawiły się pytania, dlaczego właściwie kobietom nie wolno wchodzić na stadiony? Zwolennicy tego zakazu najczęściej tłumaczą to chęcią „ochrony” kobiety przed męską atmosferą pełną przemocy fizycznej i wulgarności, jaka panuje na stadionach piłkarskich. W 2019 roku pozwolono irańskim fankom, nie tylko wejść na stadion, jak miało miejsce to w 1997 roku, ale także obejrzeć mecz na żywo. Wydarzenie to poprzedziła tragiczna śmierć Sahar Chodajari, której udało się wślizgnąć na stadion narodowy Azadi, w Teheranie. Sahar została jednak aresztowana i w akcie protestu przed rozprawą w sądzie dokonała samospalenia. To jednak nie zmieniło sytuacji kobiet. W 2022 roku ponownie nie wpuszczono dwóch tysięcy kobiet na mecz Iranu z Libanem. Cena za to mogła być wysoka: reprezentacji Iranu groziło wykluczenie z nadchodzących Mistrzostw Świata w Katarze.
Piszemy dla Ciebie, dzięki Tobie
Nasze dziennikarstwo w Salam Lab jest konstruktywne, inkluzywne i wolne od uprzedzeń. Dostarczamy różnorodne perspektywy, wykraczając poza główny nurt mediów.
Jesteśmy całkowicie niezależną redakcją. Wasze wsparcie stanowi fundament naszej działalności. Każda wpłata pomaga nam kontynuować naszą misję dostarczania rzetelnych informacji. Dziękujemy za każdy wkład, który pomaga nam zachować niezależność.
Tytuł filmu „Na spalonym” bezpośrednio wiążę się z zasadami futbolu. Reżyser nie tyle pokazuje mecz piłki nożnej, ile to, co dzieje się po stronie kibiców. Co ciekawe, Panahi filmował to na prawdziwym stadionie podczas rzeczywistego meczu. W główne role wcielają się nieprofesjonalni aktorki i aktorzy. „Uzyskanie pozwolenia na sfilmowanie meczu piłki nożnej w Iranie nie jest bardzo trudne, ale musieliśmy ukryć fakt, że na stadionie będą dziewczyny” – powiedział reżyser.
Dlatego Panahi przedstawił cenzorom fikcyjny scenariusz o mężczyźnie idącym na mecz. Tymczasem bohaterkami są nastolatki, fanki futbolu, które za wszelką cenę chcą zobaczyć spotkanie narodowej reprezentacji na żywo. Niestety, zgodnie z zasadami irańskiego społeczeństwa, apartheidu płci, nie mogły zasiąść na trybunach. Pomimo kamuflażu, zostały zauważone przez ochronę stadionu i z niego wyproszone. Pozwolono im tylko słuchać odgłosów płynących ze stadionu.
Żeby tylko nie zobaczyły wulgarnych napisów
W „Na spalonym” żołnierze opiekujący się młodymi kobietami, które mają zostać zabrane na przesłuchanie, nie wyobrażają sobie ich w tak zwanym „męskim świecie”, który uważany jest za brutalny i wulgarny. Najlepiej prezentuje to scena, w której jedna z bohaterek chce skorzystać z toalety. Mundurowy nakazuje jej założyć maskę na twarz, którą jest plakat, by dziewczyna nie mogła dostrzec napisów pokrywających ściany stadionowej toalety, bo, jak mówi: „nie są one dla wrażliwych oczu kobiet”. Co ciekawe, Panahi nie prezentuje wspomnianych żołnierzy jako jednoznacznie złych. Są oni raczej trybikiem w machinie bezwzględnego reżimu. Kimś, kto musi wykonywać polecenia przełożonych, bo jeśli tego nie zrobi, może ponieść poważne konsekwencje.
Panahi w „Na spalonym” pokazuje, że różnica między płciami nie jest jedynym czynnikiem determinującym relację społeczną. Kolejnym ważnym aspektem jest wiek. Zarówno dziewczęta, jak i żołnierze są młodzi i entuzjastyczni. Łączy ich patriotyzm i obsesyjne pragnienie zwycięstwa Iranu. Pod koniec filmu pojawia się wymowna scena, kiedy wszyscy, mężczyźni na zewnątrz i kobiety w autobusie, są zachwyceni wygraną. Właśnie wtedy do autobusu wchodzi mężczyzna i proponuje jadącym w nim dziewczynom przekąski – wbrew zasadom irańskiego społeczeństwa pod rządami dyktatorów. Ale kogo to obchodzi podczas zbiorowej euforii?
Więzienie dla reżysera
Dżafar Panahi, wielokrotnie nagradzany na międzynarodowych festiwalach (Berlin, Cannes, Wenecja), to reżyser niewygodny dla irańskich władz. Zaś dla irańskich intelektualistów symbol niezależności. Twórca wielokrotnie opowiadał się po stronie mniejszości, osób dyskryminowanych i kobiet. Irańskie władze zakazują dystrybucji jego filmów. 14 kwietnia 2010 roku irańskie Ministerstwo Kultury i Orientacji Islamskiej poinformowało, że Panahi został aresztowany, ponieważ „próbował nakręcić film dokumentalny o niepokojach, które nastąpiły po kontrowersyjnej reelekcji prezydenta Mahmuda Ahmadineżada w 2009 roku”.
W grudniu 2010 roku Panahi został skazany na areszt domowy i zakaz opuszczania kraju i kręcenia filmów. Uzasadnienie? „Złamanie przepisu dotyczącego nielegalnych zgromadzeń i spiskowania”, z zamiarem popełnienia przestępstwa „przeciwko bezpieczeństwu narodowemu i propagandzie przeciwko Republice Islamskiej Iranu”. Reżysera ponownie aresztowano w lipcu, tego roku i skazano na sześć lat więzienia, 20-letni zakaz kręcenia filmów oraz opuszczania kraju. Ma to prawdopodobnie związek z faktem, że mimo wyroku zasądzonego w 2010 roku, Panahi wykorzystywał luki w prawie i nadal kręcił filmy. W tym okresie powstały m.in.: „To nie jest film”, czy „Taxi Teheran”.
Los irańskich twórców
Mimo że problemy Dżafara Panahiego nie wiążą się bezpośrednio z obecnymi protestami w Iranie, to jest on niewątpliwie artystą, który w sposób jawny i zdecydowany walczy o prawa kobiet. Nie inaczej jest z Szervinem Hadżipurem – irańskim piosenkarzem, którego piosenka „Baraje” („Because of”) stała się hymnem trwających w Iranie protestów w związku ze śmiercią 22-letniej Jiny Mahsy Amini w areszcie policyjnym.
Artysta został oskarżony o „propagandę przeciwko systemowi” i „podżeganie ludzi do aktów przemocy”. Utwór wylicza problemy, z jakimi boryka się społeczeństwo irańskie pod rządami ajatollahów. W ciągu niecałych 48 godzin został odtworzony na Instagramie niemal 40 milionów razy.
Dżafar Panahi odsiaduje wyrok sześciu lat więzienia. Szervin Hadżipour i wielu innych artystów przebywają w areszcie, czekając na orzeczenia irańskiego sądu.
*
Dżafar Panahi – irański reżyser scenarzysta, producent i montażysta filmowy. Przedstawiciel irańskiej Nowej Fali, mający w dorobku takie filmy jak: „Na spalonym”, „To nie jest film”, „Taxi Teheran”. Laureat wielu nagród na międzynarodowych festiwalach: Cannes, Wenecji, Berlinie, Valladolid, San Sebastian. Jego twórczość charakteryzuje sprzeciw wobec irańskiego reżimu.
Artykuł ukazuje się w ramach autorskiego cyklu, w którym opowiadamy o filmach przez pryzmat kontekstów kulturowych.
Kamil Waliczek – z wykształcenia dziennikarz i kulturoznawca. Miłośnik odkrywania kina i muzyki z najróżniejszych zakątków. Wolontariusz w redakcji Salam Lab.
Źródła: IndieWire, The Guardian, Spirituality and Practice, RadioFreeEurope/RadioLiberty.